Żywa czy martwa, prawda nie odpoczywa.
Powstańcie, póki możecie
Po dramatycznych wydarzeniach ostatnich miesięcy Shaun Mason stał się wrakiem, zaledwie cieniem człowieka, jakim był kiedyś. Igranie ze śmiercią przestało być już tak zabawne, a życie straciło swój słodki, lekko zgniły smak.
Kiedy w drzwiach mieszkania Shauna pojawia się pewien naukowiec, który według ostatnich doniesień powinien być martwy, wszystko staje na głowie. Zwłaszcza że chwilę później wybucha kolejna epidemia. Przypadek?
Wiedza nieoczekiwanego gościa jest ekstremalnie niebezpieczna. Co więcej, to jedyna nadzieja na pokonanie potworności, która zagraża całemu życiu na Ziemi. Tym razem nie będzie to jednak powłóczący nogami umarlak, ale wciąż żywy spisek.
Shaun musi wyruszyć w drogę, by sprawdzić, jaka prawda objawi mu się na końcu jego shotguna.
Deadline to znakomita kontynuacja hitowego Feed, gdzie horror miesza się z humorem, a wszystko to opakowane jest w zgrabny thriller polityczny.
Nominowana do nagrody Hugo za najlepszą powieść roku 2012.
* * *
To jedna z tych książek, po przeczytaniu których czułem poirytowanie, że nie ja jestem ich autorem. Deadline to dobrze napisany thriller. Tu politycy i zombie różnią się tylko wyglądem i intelektem, a blogerzy są jedynym źródłem prawdy. To świat, w którym chciałbym żyć.
Tomek Tomczyk,
To nadal najlepiej skonstruowana wizja zombie-świata, jaką czytałem. Drugi tom pożarłem jeszcze szybciej i chętniej niż pierwszy, równie znakomity!
Jakub Ćwiek
Deadline chwyci Was w żelazny uścisk niczym stado zombie i zainfekuje wirusem, który sprawi, że nie odłożycie książki, dopóki nie poznacie zakończenia. Jeśli podobało Wam się Feed, to Deadline powinno całkowicie podbić Wasze serca. Ma więcej zwrotów akcji i mocniej balansuje nad przepaścią pełną zombie.
Natalia Lena Karolak,
Bezpardonowa, humorystyczna i łaknąca uwagi niczym stado zombie mózgów - Deadline nigdy nie był bardziej dead.
Dawid ,,Fenrir" Wiktorski,
Deadline to nie powieść o zombie. Deadline to przede wszystkim brutalny świat, w którym machinacje wielkich korporacji liczą się bardziej niż życie jednostki. Rzeczywistość Miry Grant niczym nie ustępuje najbardziej dystopijnym wizjom, jakie kiedykolwiek stworzono.
Oskar Grzelak, Nieprzemilczane
Jeśli Feed wgniotło Was w fotel i pozbawiło tchu... to boję się myśleć, co zrobi z Wami Deadline.
Agnieszka Brodzik,
Przegląd Końca Świata. Deadline to książka napisana jednocześnie z wnikliwością rzetelnego dziennikarza i soczystym blogerskim sznytem. Zaraża jeszcze skuteczniej niż wirus Kellis-Amberlee; wciąga niczym drażnienie się z zombie. Postapokalipsa w najlepszym wydaniu. Polecam!
Michał ,,Veron" Tusz,
O autorce:
Mira Grant od dziecka fascynowała się horrorami, przerażającymi wirusami i nieuniknionym zagrożeniem ataku żywych trupów. Ma status członka-założyciela obozu przetrwania Horror Movie Sleep-Away, gdzie ustanowiła rekord-nie-do-pobicia w długości przeżycia w jednej z konkurencji. Aktualnie żyje w otoczeniu kotów, horrorów, komiksów i książek o najdziwniejszych chorobach świata. Kiedy nie pisze, dzieli swój czas pomiędzy podróże, uczestnictwo w kursach wirusologicznych i oglądanie kolejnych dawek horrorów - śmiertelnych dla zwykłego człowieka.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2013-10-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 504
Tytuł oryginału: Deadline. Book 2 of the newflesh trilogy
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Ilustracje:Rafał Tyński
Witajcie! Sierpień zleciał tak szybko, że nawet tego nie zdążyłam zauważyć. Już niedługo pożegnamy się z bluzkami bez rękawów, długimi spódnicami i słomkowymi kapeluszami. Będę za nimi trochę tęsknić, bo stylizacja na lekko zawianą hipiskę jest moją ulubioną, ale każde pożegnanie jest powitaniem czegoś innego. Ach, botki, skórzane kurtki i opadające z drzew liście! I przede wszystkim długie wieczory pod kocem na balkonie z owocową [najlepiej jabłkową!] herbatką i książką. Już nie mogę się doczekać. Ale wieczory nie wszędzie są takie przyjemne i kuszące puszystością. Weźmy taki Przegląd Końca Świata. Wszystko dookoła może chcieć cię podgryźć, skubnąć albo chapnąć. Do wyboru do koloru. Chcecie wiedzieć, co ja wybieram? Zapraszam
Seanan Lynn McGuire (ur. 5 stycznia 1978 w Martinez (Kalifornia) – amerykańska pisarka i filkerka, tworząca pod pseudonimem Mira Grant. Laureatka Nagrody Campbella dla nowego pisarza w 2010 roku, przede wszystkim za powieść z gatunku urban fantasy Rosemary and Rue. Oprócz tego nominowana do Nagrody im. Philipa K. Dicka oraz wielokrotnie do nagrody Hugo – tylko w 2013 roku była pięciokrotnie nominowana do Hugo w różnych kategoriach, zarówno pod własnym nazwiskiem jak i pod pseudonimem. Współredagowany przez nią podcast SF Squeecastotrzymał dwukrotnie nagrodę Hugo, w 2012 i 2013 roku. Jest także aktywną twórczynią ruchu filk (muzyki fanowskiej), gdzie zdobyła pięć nagród Pegasus, za wykonawstwo, kompozycję oraz za najlepsze piosenki.
Żywa czy martwa, prawda nie odpoczywa. Powstańcie, póki możecie. Po dramatycznych wydarzeniach ostatnich miesięcy Shaun Mason stał się wrakiem, zaledwie cieniem człowieka, jakim był kiedyś. Igranie ze śmiercią przestało być już tak zabawne, a życie straciło swój słodki, lekko zgniły smak. Kiedy w drzwiach mieszkania Shauna pojawia się pewien naukowiec, który według ostatnich doniesień powinien być martwy, wszystko staje na głowie. Zwłaszcza że chwilę później wybucha kolejna epidemia. Przypadek? Wiedza nieoczekiwanego gościa jest ekstremalnie niebezpieczna. Co więcej, to jedyna nadzieja na pokonanie potworności, która zagraża całemu życiu na Ziemi. Tym razem nie będzie to jednak powłóczący nogami umarlak, ale wciąż żywy spisek. Shaun musi wyruszyć w drogę, by sprawdzić, jaka prawda objawi mu się na końcu jego shotguna. DEADLINE to znakomita kontynuacja hitowego FEED, gdzie horror miesza się z humorem, a wszystko to opakowane jest w zgrabny thriller polityczny.
Uwaga! Jeśli nie czytaliście jeszcze pierwszej części, odsyłam was do recenzji. Kiedy wam się spodoba, przeczytajcie, a później bierzcie się za tą, bo na pewno pojawią się spoilery, których chciałabym oszczędzić niezaznajomionym z serią
Także tego – skoro zostali już ze mną tylko Ci, którzy wiedzą, co się stało w jedynce, powiedzcie mi pewną rzecz. JAK AUTORKA MOGŁA TO ZROBIĆ GEORGE!? Ja się pytam, bo to przekracza moje granice pojmowania… Przeczytałam gdzieś, że Mira Grant to taki George R.R. Martin w spódnicy. Z początku nie rozumiałam, o co chodzi, ale później przyznałam rację. Nie oszczędza bohaterów, oj nie. Po skończeniu „Feeda” byłam totalnie rozbita i bardzo martwiłam się, jak zostanie poprowadzona fabuła w kolejnych częściach. Mój strach okazał się nieuzasadniony – z czystym sumieniem uznaję „Deadline” za jeden z najlepszych sequeli, jakie przyszło mi do tej pory czytać. Wciągający, pełen akcji i jej zwrotów. Dodatkowo w punkt opisuje przeżycia i stan wewnętrzny człowieka, który stracił kogoś bliskiego. Lepszej analizy dotąd nie czytałam w literaturze tej kategorii. Intryga nakreślona i zakręcona ge-nial-nie! To już nie jest tylko powieść post-apo. To dramat, sci-fi, kryminał i komedia w jednym. W dwójce bardzo mocnym punktem są postacie drugoplanowe, które zostały wyciągnięte na środek sceny. Nie jest to już trójka dzieciaków kontra reszta świata. Przegląd Końca Świata zmienił się w światową firmę, bardzo dobrze prosperującą w krwiożerczym biznesie, jakim jest dziennikarstwo i show-biznes ogólnie pojęty. Myślę, że autorka popełniła tutaj bardzo udaną metaforę do naszego dzisiejszego świata. Powoli zaczynamy zapominać, że to, co pokazują na szklanym ekranie, ma być tylko rozrywką. Granice przesuwają się niebezpiecznie szybko w stronę skrajności. Wracając do historii – myślicie, że spisek zakończył się tylko na polityce? Oj, w takim razie mocno zaskoczy was kontynuacja. Skoro bohaterowie powiedzieli „a”, oni nie pozwolą im się już wycofać i będą zmuszeni wyśpiewać cały alfabet. Żywi albo martwi. Kim są oni? Na trop naprowadzi was „Deadline”, ale czuję, że rozwiązanie poznamy dopiero w „Blackoutcie”. Już nie mogę się doczekać!
Polecam fanom post-apokalips, thrillerów oraz opowieści o zombie. Na pewno dla czytelników o mocnych nerwach i kilku wolnych godzinach – połknięcie ją na raz!
„Każdy koleiny wtajemniczony w tę sprawę to koleina szansa, że wszystko się wyda, zanim będziemy na to gotowi, a wtedy mamy przesrane.”
Shaun nie może się pogodzić z wydarzeniami sprzed roku. Mimo że teraz to on jest głównym szefem Przeglądu Końca Świata, nie zajmuje się nim. Zrezygnował z bycia Irwinem na rzecz siedzenia przy biurko i koordynowania pracy swoich podwładnych. Jednakże to tylko przykrywka. Shaun cały czas pamięta o swojej siostrze, co przyprowadza go o szaleństwo. Słyszy jej głos, który pojawia się w jego głowie i prowadzi z nim inteligentne rozmowy. Nie może zapanować nad swoimi emocjami, co odbija się na współlokatorach. Jest coraz gorzej... Mimo że przyjaciele i pracownicy zaakceptowali dziwactwa byłego Irwina, wieść o braku piątej klepki szefa najpopularniejszej strony na świecie roznosi się w zaskakująco szybkim tempie. Lecz wszystko się zmienia, gdy w jego mieszkaniu pojawia się Kelly – pracownica CZKC, która przyniosła prochy Georgii na pogrzeb prawie rok temu. Wtedy Shaun i jego ekipa dowiadują się nowych rzeczy, które już dawno powinny być ujawnione. Czy chłopak poradzi sobie z szaleństwem? Czy będzie umiał odnaleźć prawdę w gąszczu intryg?
Seria "Przegląd Końca Świata" wielokrotnie była mi polecana. Na początku odpychał mnie temat zombi, bo to nie moje klimaty. Jednakże dałam się przekonać do przygody z tym cyklem. Pierwsza część bardzo mi spodobała, co zaskoczyło mnie samą. Miałam nadzieję, że "Deadline" zostanie utrzymane w tak samo dobrym i porywającym stylu. Myliłam się i to nawet nie wiecie jak bardzo. Ta książka jest niesamowita. O wiele lepsza od swojej poprzedniczki, która i tak była na wysokim poziomie. Nie spodziewałam się tego i jestem w szoku, że na pozór zwykła książka o zombi okazała się tak fantastyczna.
Zaskakuje mnie w niej sam wątek zombi. Spodziewałam się rozległych opisów krwawych i brutalnych scen. Nie pojawiły się one. Czemu? Przecież wszyscy zapewniali, że to jest właśnie główny wątek, który niestety długo zniechęcał mnie do powieści. Okazało się, że umarlaki w tej książce to tylko przenośnia. Owszem, występują i to w dużej ilości. Lecz odgrywają tutaj niezwykłą rolę. Mają one nas ostrzec przed zagładą ludzkości, do której sami możemy się doprowadzić. Są one złem, które nas przeraża, ale skłania również do refleksji. Wielkie brawa dla Grant. Pomysł, by wykorzystać te obrzydliwe istoty jako ostrzeżenie, jest oryginalny i bardzo dobrze działa. Na pewno nie zniechęca do opowieści, kiedy już zaczniemy czytać.
Kolejną sprawą są bohaterowie. Części z nich zabrakło w tym tomie, czego bardzo żałuję, ale rozumiem czemu autorka tak postąpiła. Żeby ukazać prawdziwy konflikt, należy go pokazać w rzeczywistej formie. Dlatego też doceniam szaleństwo Shauna. Było ono przedstawione fenomenalnie. Bez żadnych upiększeń. Shaun zachowywał się tak jak wariat, ale pierwszoosobowa narracja sprawiła, że rozumiałam go. Nie współczułam, ani nie żałowałam. Po prostu rozumiałam. Jego relacja z Georgią była wyjątkowa i prawdziwa, a ten tom podkreśla to jeszcze bardziej niż pierwszy. Pokazuje nam prawdziwą i bezwarunkową miłość, którą potrafi przetrwać nawet śmierć. I nie jest to słodki wątek romantyczny, jak w niektórych powieściach, ale miłość rodzeństwa, które zawsze miało tylko siebie.
Nie mogłam też wyjść z zachwytu nad siecią intryg. Musiałam bardzo się skupić, żeby je zrozumieć, jednak zaliczam to jako plus, ponieważ mimo dużego skupienia były zrozumiałe, ale również zaskakujące, jeśli nie szokujące. Pojawiało się ich wiele, ale z czasem zaczęły się łączyć w całość. Nie mogę się doczekać trzeciego tomu, by wreszcie zobaczyć ostateczny efekt. Autorka wykazała się też olbrzymią wiedzą. Jest to co prawda świat w przyszłości, gdzie można użyć swojej całej wyobraźni, lecz było widać, że Grant opiera się również na zdobytej wiedzy i wykorzystuję ją w niepowtarzalny sposób.
Książka, jak również cała seria, zdobyła moje serce. Nie pomyślałbym, że tego typu literatura może mi się spodobać. Dlatego ostrzegam Was, żebyście pochopnie nie oceniali tej powieści, Naprawdę warto ją przeczytać albo chociaż spróbować. Nie jestem w stanie określić, jakim odbiorcom mogłaby się spodobać, więc polecam wszystkim. Przekazuje ona wiele istotnych wartości, ale również ostrzega przed nami samymi.
Kiedy sięgałam po pierwszy tom trylogii Przegląd Końca Świata autorstwa Miry Grant (a właściwie Seanan McGuire, bowiem "Mira Grant" to jej literacki pseudonim), dość wysoko postawiłam mu poprzeczkę moich oczekiwań. Zewsząd bombardowały mnie pozytywne opinie wychwalające tę część pod niebiosa, nic więc dziwnego, że chciałam poczuć to wszystko, o czym naczytałam się w recenzjach innych. Być może to właśnie przez to, że tak optymistycznie nastawiłam się do "FEED", że tak wiele się po nim spodziewałam, w ogólnym rozrachunku okazał się on powieścią dobrą, ale nie doskonałą - żadnego wielkiego WOW podczas lektury nie poczułam. A szkoda, bo miałam na to przemożną chęć. Niemniej jednak książka spodobała mi się na tyle, że postanowiłam poznać jej kontynuację. Tym sposobem w moje ręce trafiło "DEADLINE".
"Spójrzcie na filmy sprzed Powstania, a zobaczycie świat zupełnie inny od tego, w którym teraz żyjemy. Świat, w którym ludzie wychodzą na zewnątrz tylko dlatego, że uważają to za fajny sposób spędzenia czasu. Nie muszą się nigdzie meldować ani zakładać ochraniaczy. Po prostu idą. W tym świecie ludzie podróżują z czystej chęci podróżowania, pływają z delfinami, posiadają psy i zajmują się tysiącem rzeczy, które dzisiaj są nie do pomyślenia. Z mojego punktu widzenia tak wygląda raj, a przecież istniał zaledwie parę pokoleń wcześniej. Moim zdaniem tamten świat był największą ofiarą Powstania."
W poprzednim tomie ekipa Przeglądu Końca Świata, jednego z największych, najpopularniejszych i najpoczytniejszych serwisów informacyjnych w kraju, natknęła się na spisek związany z przeprowadzaną akurat kampanią prezydencką. Georgia Mason, jej brat Shaun oraz ekipa współpracujących z nimi blogerów za główny swój cel obrali głoszenie prawdy, za wszelką cenę. Co prawda świat dowiedział się o tajemnych rządowych machinacjach, jednakże okupione zostało to wieloma ofiarami - w tym śmiercią szefowej Przeglądu Końca Świata - Georgii. Po utracie siostry, Shaun doszczętnie się załamał. Życie bez niej utraciło cały sens. Nawet ukochana praca przestała go cieszyć, już nie bawiło go tykanie kijem zombie, dlatego też niemal zupełnie wycofał się z aktywnego życia Irwina przekazując pałeczkę komu innemu. Sam wolał pozostać w cieniu, aby zmagać się z własnymi demonami. I mimo że od dnia, w którym stracił osobę, którą kochał najbardziej na świecie, minął już rok, nadal nie potrafi się do końca pozbierać. Objawia się to chociażby tym, że w sytuacjach stresowych, czy też takich, w których należy podjąć jakiekolwiek decyzje, rozmawia ze swą zmarłą siostrą. I mało tego! - ona mu odpowiada, zupełnie tak, jakby znajdowała się gdzieś obok niego, na wyciągnięcie ręki. Co prawda jego najbliżsi współpracownicy zdążyli już do tego przywyknąć, a przynajmniej na tyle, żeby nie wzbudzało to w nich większego niepokoju, jednakże dla kogoś z zewnątrz fakt, że Shaun prowadzi wyimaginowane dyskusje z Georgią, stanowić może dowód na to, że chłopak popadł w czyste szaleństwo.
Pewnego dnia w siedzibie Przeglądu Końca Świata zjawia się osoba, która według ostatnich doniesień powinna być martwa. Dlatego też nie powinno nikogo dziwić, że jej nagłe pojawienie się zupełnie wytrąciło z równowagi zespół Shauna. Jednakże to był dopiero początek niespodzianek - każda kolejna miała być coraz gorsza, a co za tym idzie bardziej niebezpieczna, wręcz zagrażająca ich życiu, o czym mieli się już niebawem przekonać na własnej skórze. Na początek niech wystarczy Wam fakt, iż niespodziewany gość dostarczył ekipie Masona niezbitych dowodów na to, że CZKC (Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób) nie do końca działa tak, jak powinno. "Ktoś, kto kontrolował fundusze CZKC, kontrolował ich badania. Ktoś zabierał pieniądze z projektów dotyczących Kellis-Amberlee i ładował je w te zajmujące się chorobami niestanowiącymi już żadnego problemu, które w ogóle nie powinny interesować CKZC." Do tego dziwnym trafem wśród zmarłych osób niespotykany odsetek zgonów dotyczy tych z tzw zespołem rezerwuarowym (Georgia się do nich zaliczała). Przypadłość ta polega na tym, że aktywna postać wirusa odpowiedzialnego za pojawienie się na świecie zombie nagromadza się w konkretnej części ciała (u siostry Shauna w oczach), ale nie rozprzestrzenia się dalej, a co za tym idzie nie przejmuje kontroli nad człowiekiem. Niestety Shaunowi i jego ludziom nie dane jest się dokładniej przyjrzeć temu zastanawiającemu faktowi, gdyż nagle dociera do nich przeszywający na wskroś dźwięk alarmu. I to taki, który zwiastuje najgorsze - że na ich terenie wybuchła właśnie epidemia. Przypadek? Niestety brat Georgii nie wierzy już w przypadki, a i ona sama daje mu jasno do zrozumienia, że coś tu nie gra...
"Może życie zawsze było kruche i łatwe do stracenia, może wszyscy ci ludzie zachwycający się życiem sprzed Powstania mają gówno zamiast mózgu, ale my już nie żyjemy w tamtym świecie, tylko w tym. A w tym świecie wystarczy drobna pomyłka, chwila nieuwagi, żeby stracić wszystko."
Na okładce "DEADLINE" zamieszczono rekomendację jednego z największych polskich autorów fantastyki - Jakuba Ćwieka. Przekonuje on, iż powieść tę przeczytał jeszcze szybciej i chętniej niż poprzedni tom. I wiecie co? Absolutnie się z nim zgadzam! Już wiem, dlaczego nie do końca spodobał mi się "FEED" - było tam za dużo aspektów politycznych, zbyt wiele działań związanych z prowadzoną właśnie prezydencką kampanią, a stanowczo za mało zombie jako takich. Stanowiły one bardziej tło, dość odległe momentami, dla rozgrywającej się właśnie walki o najwyższy państwowy stołek. Co innego "DEADLINE". Tu aż kipi od akcji oraz tajemnic czekających tylko na to, aż ktoś je odkryje. I co prawda nadal mamy do czynienia z szeroko zakrojonym rządowym spiskiem, jednakże tym razem całość przedstawiona została o wiele lepiej, znacznie ciekawiej, bardziej intrygująco niż poprzednim razem. Miałam ewidentne problemy z oderwaniem się od lektury, aby móc poświęcić więcej uwagi na czekające mnie obowiązki. Ciągle chciałam więcej i więcej, i więcej! Strony przemykały przez me palce w zastraszającym tempie. Nie liczyły się upływające minuty, ani to, co działo się dookoła mnie. Najważniejsze było dla mnie poznanie tego, co będzie dalej, co się wydarzy, co spotka Shauna (mojego ulubionego bohatera) oraz resztę jego ludzi, do czego dojdą, co dane im będzie odkryć i jak to wszystko się skończy. Ostatnie rozdziały stanowczo za mocno podniosły mi ciśnienie. Co prawda przez cały czas buzowała w mych żyłach adrenalina, na przemian pojawiały się wypieki na twarzy, bądź gęsia skórka na ciele, ale to, co znalazłam u kresu mej literackiej podróży - tego było już stanowczo za wiele. Tym razem z czystym sumieniem mogę powiedzieć: WOW, ta książka jest NIESAMOWITA. Akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Tajemnica goni tajemnicę. Spisek zatacza coraz szersze kręgi. Na każdym kroku na naszych bohaterów czyha niebezpieczeństwo, jednakże gotowi są oni poświęcić naprawdę wiele w imię głoszenia prawdy - bo przecież to ona jest tu najważniejsza. Każdy przecież kiedyś umrze, a lepiej poświęcić życie w słusznej sprawie nieprawdaż? Zakończenie zaś zwala z nóg i to dosłownie. Niektórzy powiedzieliby, że opadła im szczęka i długo musieli szukać jej po podłodze. Dokładnie tak się czułam - zaszokowana do granic możliwości. Mira Grant to moje największe objawienie wśród autorów fantastyki w tym roku (a przynajmniej póki co, bo pozostało nam jeszcze kilka m-cy do 2015 roku). Nie mogę doczekać się chwili, w której w me ręce trafi zakończenie trylogii, finał całej historii - "BLACKOUT". Coś czuję, że to będzie emocjonująca przygoda, prawdziwy rollercoaster!
"Kiedy mówienie prawdy staje się aktem terroryzmu? W którym momencie kłamstwo staje się aktem litości? Czy okrucieństwem jest powiedzenie rodzicom, że ich dziecko umrze, nawet jeśli to prawda? Czy uprzejmością jest powiedzenie ofierze wypadku, że odzyska zdrowie, chociaż wszystkie przesłanki wskazują coś innego? Gdzie znajduje się granica między szczerością a szkodą, kłamstwem a przyzwoitością, dezinformacją a złośliwością? (...) Mówienie prawdy wyposaża ludzi w oręż przeciwko światu zbyt okrutnemu, by walczyć z nim prostymi kłamstwami. A jeśli prawda sprawia, że świat staje się mniej przyjemny niż wcześniej, to i tak niska cena. (...) Powstańcie, póki możecie."
Moja ocena: 6/6
http://magicznyswiatksiazki.pl/?p=13039
Świat jaki znasz przestanie istnieć! Jedyną nadzieją dla młodziutkiej Amandy Amberlee jest doktor Daniel Wells. Nastolatka cierpi na zaawansowane stadium...
Tylko jedna rzecz jest pewna: zawsze może być jeszcze gorzej Kiedy w 2014 roku opracowywano lek na raka i skuteczną szczepionkę przeciwko grypie, nikt...
Przeczytane:2013-12-04, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2013,
Post apokaliptyczna wizja świata, to temat eksploatowany w literaturze od wielu, wielu lat. Mieliśmy już do czynienia ze światem skutym lodem, lub zamienionym w piaszczystą pustynię. Nie obce są Nam wizje, w których nieliczni ocaleni szukali schronienia w podziemnych miastach, kanałach, jaskiniach. świat opanowany przez mutanty, kanibali, wampiry czy żywe trupy - to wszystko także już było. Czy zatem można napisać powieść o świecie "po końcu świata", która zaskoczy czytelnika czymś nowym, odkrywczym, nadającym powiew świeżości owego gatunkowi? Otóż okazuje się, że jak najbardziej można, a przykładem takim była wydana w 2012 roku powieść autorstwa Miry Grant, pt. "Przegląd końca świata. FEED". Książka ta poruszała znany temat, mianowicie infekcję tajemniczego wirusa zamieniającego ludzi w zombie, lecz opowiadała to w sposób, dotąd zupełnie nie spotykany w literaturze. Otóż głównymi bohaterami są blogerzy, opisujący umierający świat w swych codziennych relacjach, zawierających zarówno walkę z żywymi trupami, jak i również skorumpowanymi władzami, którymi zaistniała sytuacja wydaje się być jak najbardziej na rękę. I to właśnie owe krótkie relacje, wpisy na internetowych stronach, stanowią główna oś opowieści, czyniąc ją niezwykłą i nowatorską. Nie ukrywam, iż książka ta wywarła na mnie ogromne wrażenie, dlatego tez wprost nie mogłam doczekać się ukazania jej drugiej części. I oto nareszcie jest - "Przegląd końca świata. DEADLINE".
Mira Grantod najmłodszych lat jest miłośniczką horrorów i literatury grozy. Jest jedną z założycielek obozu przetrwania "Horror Movie Sleep-Away", w którym to jego uczestnicy mogą zmierzyć się z najbardziej mrocznymi i przerażającymi konkurencjami grozy, znanymi z kina i literatury tego gatunku. W swoim dorobku ma kilka krótkich nowel oraz liczący trzy tomy cykl powieści "Przegląd końca świata".
Najnowsze dzieło Miry Grant to opowieść o dalszych losach jednego z głównych bohaterów poprzedniej części cyklu – Shauna Masona. Ten, po dramatycznej śmierci swojej siostry Georgii, kontynuuje wraz z grupa wiernych współpracowników działalność bloga "Przegląd końca świata". I choć od poprzednich wydarzeń minął już rok, to każdy z nich wciąż nie do końca uporał się z śmiercią Georgii. Jednak szybko będą musieli się pozbierać, gdyż oto pewnego dnia zjawia się u Nich jeden z pracowników Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom, który dysponuje tajnymi dokumentami i dowodami, świadczącymi o wielkim spisku władz, narażającym miliony niewinnych ludzi na śmierć. Od tej chwili grupa blogerów staje do nierównej walki o prawdę, w której to najgroźniejszym przeciwnikiem nie będą zombie, lecz jak najbardziej żywi ludzie, pragnący przejąć władze Nad ocalałymi oraz zapełnić swoje konta bankowe.
Tak, jak to bywa zawsze w przypadku próby kontynuacji niezwykle udanego pierwszego tomu cyklu, tak i tym razem miałam pewne obawy, czy aby druga cześć dorówna poziomem, emocjami i świeżością swojej poprzedniczce. Na szczęście tym razem owe obawy się nie spełniły, zaś niniejsza powieść z pewnością jest równie udana jak poprzednia, a być może nawet i jeszcze lepszą. Czytając "...Deadline" ponownie ulegamy temu niezwykłemu klimatowi strachu, niekoniecznie przed hordami głodnych żywych trupów, lecz przed tym, co pokaże jeden z licznych testów krwi, którego zielona lampka świadczy o tym, że jesteśmy zdrowi, czerwona zaś jest wyrokiem śmierci, przed którym nie ma ucieczki. Kolejny raz wkraczamy do tego niezwykłego świata, wydzielonych stref, punktów kontroli, super skutecznych zabezpieczeń i niebezpieczeństwa, czyhającego na każdym kroku. Znów śledzimy losy młodych blogerów, którzy swój strach i przerażenie skrywają pod maską obojętności, czarnego poczucia humoru, poświęceniu każdej wolnej chwili na pracę blogera, pozwalającą nie myśleć o przeszłości i jeszcze smutniejszej przyszłości. I wreszcie znów widzimy najbardziej ohydne i pozbawione skrupułów czyny ludzi na najwyższych stołkach władzy, próbujących wykorzystać dramatyczne wydarzenia, dla swojego własnego interesu.
Narracja w owej książce jest nieco inna, niż w poprzednim tomie. Musi być inna, gdyż głównym narratorem jest tutaj Shaun - czyli kochający ryzyko, zabijanie zombie i dobrą zabawę chłopak, co początkowo wręcz razi w porównaniu ze znaną z pierwszego tomu narracją jego zmarłej siostry - chłodną, rzeczową i analityczną. Niemniej po kilkudziesięciu stronach czytelnik przyzwyczaja się do tej nowej formy opowieści, a po chwili wręcz zaczyna ja lubić. Wartka akcja, wydarzenia następujące po sobie wręcz z kosmiczną prędkością, wszystko to sprawia, że książka w pewnym sensie jest właśnie taka, jaki jest Shaun Mason, jest jego własną historią.
Doskonałym zabiegiem są również, znane Nam z pierwszego tomu, autentyczne wpisy z internetowego blogu, będącą swoistym podsumowaniem poszczególnych fragmentów opowieści jak i również mówiące Nam wiele o samych bohaterach, ich postrzeganiu tego dziwnego świata, zaangażowaniu, lękach,
nadziejach.
Bohaterowie powieści nabierają w tej odsłonie jakby więcej ludzkich cech. Owszem, są tymi samymi nieustraszonymi blogerami, którzy dla poznania prawdy zrobią wszystko. Niemniej są jakby bardziej realni. Pojawiają się bowiem uczucia, takie chociażby jak tęsknota za zmarłymi, żal po ich śmierci czy też poczucie wszechogarniającej bezsilności. Najlepszym przykładem jest tutaj sam Shaun, który z jednej strony chce być nadal tym, bohaterskim i niczego nie bojącym się ryzykantem, balansującym każdego dnia, z z uśmiechem na twarzy, na granicy życia i śmierci. Z drugiej strony jest wciąż pogrążony w rozpaczy po śmierci siostry, bólu, który zżera go od środka, a który to próbuje pokonać chociażby poprzez kontakt z druga, bliska osobą. W świadomości Shauna i jego współpracowników pojawia się coraz więcej pytań i wątpliwości. Pytań o sens tego co robią i pytań o to, co może przynieść jutro czy też raczej, czy w ogóle nastanie jakieś "jutro".
Po zakończeniu lektury doszłam do wniosku, że tak naprawdę nie jest to książka o zombie, jakby miało to miejsce w klasycznym horrorze. Owszem, żywe trupy istnieją, niosą sobą wciąż ogromne zagrożenie, lecz tak naprawdę stanowią pewnego rodzaju tło. Tło, dla opowieści o ogólnoświatowym spisku, w który zamieszani są najwyżsi urzędnicy państwowi, nie wahający się przed tak potwornymi czynami, jak chociażby sztucznie wywołana kolejna fala epidemii, a wszystko to po to, by mieć więcej władzy. Dlatego tez coraz bardziej skłaniam się do myśli, że tak naprawdę książka ta jest thrillerem politycznym, umiejscowionym w świecie opanowanym przez zombie.
Tym niemniej nie świadczy o tym, iż przy lekturze niniejszej powieści nie ma się czego bać..,otóż jest, i to jak najbardziej. Boimy się o bohaterów, o to czy wyjdą cało z tej ryzykownej konfrontacji, czy nie wpadną w sidła zastawione przez spiskowców i wreszcie czy obronią się przed śmiertelnym wirusem Kellis - Amberlle. Nie uprzedzając wydarzeń opisanych w powieści, napomnę jedynie, iż nie obejdzie się bez kolejnych ofiar, które wstrząsną życiem głównych bohaterów..
"Przegląd końca świata. DEADLINE" to doskonała, trzymająca w napięciu i wciąż zaskakująca, powieść pogranicza gatunku thrillera politycznego i horroru. Jestem przekonana, iż zachwyci ona wszystkich fanów pierwszej części cyklu, a i być może poszerzy grono owych miłośników o nowych czytelników. Wydaje się bowiem, iż ten kto raz wkroczy do tego niezwykłego świata, stworzonego wyobraźnią Miry Grant, nie będzie chciał i nie będzie umiał się z niego wydostać.