Czas pokaże

Ocena: 4.97 (30 głosów)
Wydawać by się mogło, że życie Julki jest poukładane i nie ma w nim miejsca na niespodzianki. W trudnych chwilach zawsze może liczyć na wierną przyjaciółkę Nelę i bliskich, choć jej rodzinie nie brak wad.

Jednak wystarczy jedno uderzenie serca i chwila namiętności, by wszystko się zmieniło. W tej historii nic nie jest takie, jakim wydaje się na pierwszy rzut oka.

Życie pokazuje, że prawdziwe uczucia wymagają wielkich poświęceń. Czy Julka znajdzie w sobie dosyć siły i odwagi by podążyć za głosem serca? Jakich wyborów dokona? Czy znajdzie szczęście i spełnienie u boku ukochanego? Czas pokaże…

Informacje dodatkowe o Czas pokaże:

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2015-11-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-240-3492-5
Liczba stron: 752

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Czas pokaże

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Czas pokaże - opinie o książce

Avatar użytkownika - Willa871
Willa871
Przeczytane:2017-03-22, Przeczytałam, Romans, 26 2017, obyczajowe,

Pamiętam, jak swego czasu przeczytałam "Alibi na szczęście" jak i jej kontynuacje. Byłam zachwycona całą serią. Czy tak samo oceniam tą powieść? O tym dowiecie się czytając recenzję.


Julka to młoda dziewczyna. studentka psychologii. W wolnych chwilach razem ze swoją przyjaciółką Nelą dorabia sobie sprzątając mieszkania bogaczy, a także udzielając się jako wolontariuszka na oddziale onkologii dziecięcej. To właśnie tam, za sprawą ordynatora oddziału jej życie wywróci się do góry nogami. W jaki sposób ten mężczyzna zdołał tak skomplikować jej życie i czy powróci ono do normy?


Tą książkę czytało mi się dość długo. Była dość nużąca, ale dotrwałam do końca. To już nie było to, co czułam czytając "Alibi na szczęście". Główna bohaterka była dość irytująca, ale nie tylko ona. Jej matka jak i ciotka Klara, która była najbardziej nielubianą przeze mnie postacią sprawiały, że chciałam tą książkę rzucić w kąt i już nigdy do niej nie wrócić. Matka Julki wielokrotnie powtarzała, że ją kocha, a dziewczyna tego wcale nie docenia. A ja się pytam w jaki sposób okazywała tą miłość? Ciągłymi pretensjami i wywoływaniem poczucia winy w dziewczynie, jeśli coś nie zrobiła na czas. To dziwnie ma poczucie miłości ta kobieta. Tak samo ciotka Klara. Przez pewne wydarzenie z przeszłości, które sprawiło, że została sama. To była najbardziej odpychająca osoba, jaką mogłabym sobie wyobrazić. Ciągle wszystko jej nie pasowało zarówno u Julki jak i jej matki. Dostawało się także ciotce Mariannie. Właśnie ciotka Marianna była ciepłą i pełną serdeczności osobą. Aż chciałoby się otaczać takimi ludźmi. Również Nela, przyjaciółka głównej bohaterki, była osobą na której zawsze można było polegać i nie sposób jej nie polubić.


Książka nie była by momentami tak nużąca gdyby miała o połowę mniej stron. Autorka moim zdaniem przedobrzyła. Powtarzała często przemyślenie Julki, zamiast iść dalej z akcją. Pokazany w książce motyw miłości między młodą dziewczyną, a połowę od niej starszym mężczyzną został powielony. Już o tym czytaliśmy wielokrotnie. Co jednak nie znaczy, że nie można byłoby znowu sięgnąć po tą tematykę. Jednak jakoś w tej książce nie czułam tego. Czegoś mi zabrakło. Owszem była namiętność, miłość bez granic, ale nie przemówiło to do mnie. Może ze względu na irytującą postać głównej bohaterki, która według mnie była nijaka, jakaś mdła. Mimo tych wad, nie przekreślam powieści całkowicie. Były momenty, które mnie naprawdę wzruszyły. A był to wątek chorych na raka dzieci, których Julka odwiedzała. Dramat tych dzieci i ich rodziców powodował u mnie łzy w oczach. Julka czytając im bajki pomagała im zapomnieć o ich cierpieniu i tym co jej czeka. Tym zasługiwała na mój podziw, ale inne jej cechy nie zaskarbiły mojej sympatii. Jako przyszły psycholog powinna być silną osobą, a ona okazała się być słaba psychicznie, o czym świadczy jej załamanie. To jej zachowanie w tym przypadku uważam za irracjonalne.


Podsumowując książka jakoś nie poruszyła mną do głębi, żebym cokolwiek z niej pamiętała na przyszłość. Myślę, że za jakiś czas zupełnie zapomnę o czym była i jakoś nie rozpaczam z tego powodu. Może innym przypadnie do gustu, mi niekoniecznie. Mimo, że były momenty, które mi się podobały, to jednak było więcej na "nie". Spodziewałam się lepszej powieści autorki, ale się zawiodłam. Jednak nie przekreślajcie jej do końca, a nuż komuś się spodoba.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Atol
Atol
Przeczytane:2017-01-25, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Bardzo przyjemna rozrywka na długie wieczory idealna.
Link do opinii
Avatar użytkownika - losar
losar
Przeczytane:2016-12-25, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 ksiazki 2016,
Julka czeka na wielka miłość, jednak gdy spotyka tego jedynego szybko się przekonuje że nie powinna wiazać z nim nadziei na wspólne życie. Jest to ksiażka o trudnych wyborach. Czy walczyć o miłość? Czy yda się pokonać przeciwności?
Link do opinii
Avatar użytkownika - basia02033
basia02033
Przeczytane:2016-12-22, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 ksiażki 2016, Przeczytane w 2016,
Na tej książce się niestety zawiodłam. Jest to historia , która mogłaby zmieścić sie na 300 stronach a nie na 700.:( Po wcześniejszych książkach Pani Ani mam straszny jakiś niedosyt...czekam na kolejną może wróci dobre pióro :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - cichaczytelniczka
cichaczytelniczka
Przeczytane:2016-11-21, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 12 książek 2016 ,
W tej książce, jak i w życiu, nic nie jest oczywiste. W jednej chwili może się wszystko zmienić. Z pozoru monotonne życie nabiera nowego tempa za sprawą uczucia. Książka bardzo fajnie napisana. Z łatwością wczułam się w postać głównej bohaterki, dzięki czemu lekko i szybko się ją czytało. Polecam na jesienno-zimowe wieczory.
Link do opinii
Avatar użytkownika - awiola
awiola
Przeczytane:2016-04-21, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
"Gdy pojawiają się dobre uczucia, całe życie zmienia się na dobre". Dobry pomysł na fabułę, interesujące tło obyczajowe, ciekawe kreacje psychologiczne postaci oaz gorący wątek miłosny - to z pewnością przepis na udaną powieść obyczajową, którą czytelnicy, a w szczególności czytelniczki, po prostu pokochają. Gdy jednak wszystkie te elementy rozpływają się w zbyt dużej ilości opisów i powtarzaniu pewnych myśli, książka taka traci zainteresowanie i zaczyna stawać się nużąca. Tak niestety stało się w przypadku tej powieści. Anna Ficner-Ogonowska to z zawodu nauczycielka, którą czytelnicy pokochali za bestsellerową serię zatytułowaną "Alibi na szczęście". Autorka mieszka w Warszawie z mężem oraz dwójką dzieci, nie wyobraża sobie życia bez rodziny, przyjaciół, miłości i książek. Julka to mieszkająca w Warszawie z matką, studentka psychologii. Bohaterka w wolnych chwilach wraz ze swoją przyjaciółką Nelą, udziela się jako wolontariuszka na oddziale dziecięcej onkologii. Pewnego dnia, w jej poukładane i do bólu przewidywalne życie wkracza zupełnie niespodziewanie starszy od niej ordynator szpitala. Od tej chwili życie Julki wywraca się do góry nogami. Najnowsza powieść Anny Ficner-Ogonowskiej mnie zwyczajnie zmęczyła. Książka ta, to bowiem ponad siedemset stron prozy, w której wiele elementów fabularnych się powiela, a stany emocjonalne głównej bohaterki powtarzają się cyklicznie, wywołując monotonię, a nawet znudzenie lekturą. Gdyby autorka okroiła przekazywaną przez siebie treść o co najmniej dwieście stron, z pewnością powieść tę czytałoby mi się płynniej i przede wszystkim szybciej. Zbyt często bowiem miałam wrażenie, że pisarka serwuje mi powtarzające się informacje dotyczące głównych bohaterów, a pewne szczegóły, chociażby te dotyczące przykładowo posiłków, były zbędne, bowiem do fabuły nie wnosiły nic godnego uwagi. Szkoda, że książka ta okazała się dla mnie doskonałym przykładem przerostu formy nad treścią, gdyż proza Anny Ficner-Ogonowskiej, w pewnych jej fragmentach, potrafiła ująć moje serce i wywołać tym samym sporo emocji. Dużo w tej powieści życiowej mądrości oraz wzruszeń. Nie znajdę bowiem chyba czytelnika, który nie poczuje łzy pod powieką pod wpływem rozbudowanej płaszczyzny wizyt Julki na oddziale dziecięcej onkologii i rozmyślań bohaterki na temat małego chłopca, bliskiego jej sercu. Fragmenty te wymuszają swoisty reset emocjonalny i zarazem jego rollercoaster. Mnóstwo refleksji wywołał także we mnie romans studentki z dojrzałym mężczyzną, a pamiętną i przede wszystkim namiętną scenę pocałunku w szpitalu z pewnością będę długo wspominać z rumieńcem na twarzy. Trudno także pozostać mi obojętną nad postawą ciotki Klary, która w mojej ocenie stała się postacią nieco egzotyczną, ale przyznam, iż bez jej złośliwości, byłoby zwyczajnie nudno. "Czas pokaże" to jednak przede wszystkim Julka i jej dwa światy - maski, które zakłada przed swoją dość skomplikowaną rodziną, pełna wewnętrznych sprzeczności, pełna dylematów. Julka to postać niejednoznaczna, która podczas tej obszernej lektury wyzwalała we mnie wiele ambiwalentnych uczuć. Jej popadanie ze skrajności w skrajność, wewnętrzne monologi i słabość w pokazywaniu tego, co naprawdę myśli - mogą irytować i wywoływać znużenie. W pewnych sytuacjach nie potrafiłam zrozumieć toku jej rozumowania, w innych zaś doskonale odczuwałam jej stany emocjonalne. Jedno jest pewne - Anna Ficner-Ogonowska wykreowała postać tak skomplikowaną, że trudno przejść wobec niej obojętnie. Ciężko mi polecić wam tę książkę, ciężko również odradzić, gdyż w zasadzie jej wady i zalety się dla mnie bilansują. "Czas pokaże" to powieść obyczajowa, w której autorka porusza mnóstwo tematów bliskich nam, jednak zbyt przegadana fabuła, niestety wprowadza znudzenie. Z pewnością jednak, da się wyłowić z tej książki to, co najważniejsze, czyli poszanowanie wartości miłości i ważność dążenia do szczęścia.
Link do opinii

Anna Ficner- Ogonowska ostatnimi czasy była jedną z tych autorek, które wzbudzały mój szczególny podziw. Wybrałam się nawet na spotkanie z nią w jednym z warszawskich salonów Empiku i spodziewałam się po niej naprawdę dużo dobrego, zanim niestety sięgnęłam po ,,Czas pokaże". Po serii o szczęściu spodziewałam się kolejnego ,,bum", które zmiażdży moje serce. Niestety tak się nie stało. Jak uwielbiam autorkę i jej styl, tak ta książką moim zdaniem była po prostu nudna. Kolejna rzecz o zakazanej miłości, w dodatku miłości przyprawiającej o zawrót głowy i to wcale nie z powodu akcji czy wielkich uczuć, lecz przez różnicę wieku bohaterów uwikłanych w to uczucie, pokazujących jak bardzo śmieszne i niesmaczne to było. Łukasz mógłby być ojcem Julki, a jednak połączył ich namiętny związek. Ciotka Klara była jedną z najtrudniejszych ludzi, których do tej pory nie mogę rozgryźć. Rozumiem, że starość i miłość rządzą się swoimi prawami, ale tym razem odbyło się tutaj zbyt duże naciągnięcie. A matka? Pamiętam, jak pani Ania opowiadała, że kocha ona Julkę, na swój własny, niezrozumiały sposób, ale kocha. Ja się pytam- jaki to sposób? Czy matka nie powinna walczyć o swoje dziecko jak lwica? Ja naprawdę dużo rozumiem i wiem, że uczuć matczynych podważać się nie powinno, ale przez cały czas chciałam krzyczeć, gdy widziałam jak bardzo egoistycznie podchodzi do wszystkiego. Wyrzuty wyrzutami, ale dziecko najważniejsze! Moje serce skradli natomiast Xawery, ciotka Marianna i Nela. Chyba po prostu kocham dobrych, mądrych i życzliwych bohaterów! To oni pokazali mi, jak to cudownie byłoby mieć takich ludzi wokół. Kibicowałam im z całej siły w życiowych zmaganiach. Była jedna sytuacja, która mnie szczególnie zirytowała i dwa zdania z ust Julki. Sytuacja miała miejsce przy ,,załamaniu nerwowym". Nie do końca pojmuję, jak można wpaść w TAKI ostry stan tylko po tym, jak dowie się o jedną informację więcej o kimś, kogo się kocha, a która wcale niczego burzyć nie musi. I jak można mieć pretensję o to, że ktoś coś ukrył, skoro się nawet nie pytało, a jeśli już ktoś próbował cokolwiek na ten temat powiedzieć, wygadać się, przyznać, to druga osoba kończyła temat! No i zdania, które mnie całkowicie już wytrąciły z równowagi, to słowa ,,ja bardzo rzadko płaczę" i ,,ta rodzina mnie zahartowała". Niby gdzie tym udowadnia? Przez całą książkę ryczała z 5 razy i to bez powodu moim zdaniem. I zahartowała? No proszę, Julka jest jedną z tych najsłabszych ludzi, jakie widuje się i mówi o nich: nadwrażliwi. I te momenty, kiedy bohaterka chciała być chociaż w myślach złośliwa, ale nawet tam była na to zbyt miła, by umieć.
Jednak mimo wszystko naprawdę polecam autorkę do dalszego obserwowania jej postępów, bo Alibi na szczęście i wszystkie kolejne części były po prostu nieziemskie! Żałuję, że nie ma kontynuacji losów Hanki, Mikołaja i mojej kochanej Dominiki, ale niestety nie można z książek tworzyć Mody na sukces.

Link do opinii
Avatar użytkownika - tusiailena
tusiailena
Przeczytane:2016-02-22, Ocena: 3, Przeczytałem, Mam, 52 książki,

Książka jest napisana w bardzo fajny sposób. Czytając ją odnosi się wrażenie, jakby wszystko działo się gdzieś obok. Wszystko jest prawdziwe i bardzo realne. Co prawda książka ciągnie się i ciągnie, a fabuła nie jest szczególnie porywająca. Jednak  autorka potrafi ją opowiedzieć w taki sposób, aby zainteresować. Wydarzenia w książce skłaniają do zastanowienia się nad swoim życiem, wręcz do zadawania pytań dotyczących otaczającego nas świata.
Autorka wiele pracy włożyła w zarys psychologiczny bohaterów. Wyszło to jej tak dobrze, że czasami miałam wrażenie, że mam do czynienia z prawdziwymi osobami. Każdy z nich posiada wiele zalet, ale i również wad, jednych z nich obdarzamy sympatią a innych niestety antypatią.

Książka liczy sobie ponad 700 stron. To dość gruba pozycja. Składają się na nią liczne opisy i przemyślenia głównej bohaterki. Są też liczne rozbudowane dialogi, które tak naprawdę często mało wnoszą do całości.

Nasza bohaterka stara się całe życie być posłuszna i akceptowana przez otoczenie ale pewnego dnia spotyka mężczyznę, który w którym nie powinna się zakochać Cóż miłość nie wybiera i między nimi pojawia się miłość. Ta miłość jest bardzo negatywnie oceniona przez jej środowisko i przede wszystkim mamę i ciocię, ale mimo wszystko daje nam poczucie że co by się nie działo, miłość jest najważniejsza. Piękne jest to uczucie.

 

Czytaj więcej na: http://ksiazkaznadzieja.pl/2016/02/czas-pokaze/

Link do opinii
Gdyby tę ponad 700-stronicową cegłę zawinąć w tetrową pieluchę i mocno wycisnąć, otrzymalibyśmy to, czym jest ona w istocie, czyli skromną nowelkę, z papierowymi postaciami i wątłą fabułką imitującą poetykę tasiemcowych telenowelek. Ja może nie jestem stosownym targetem, dla takich czytanek i omijam zazwyczaj szerokim łukiem regały z tego typu ckliwymi wydawnictwami, których autorkami są różnego rodzaju panie weterynarz, bibliotekarki, ekspedientki, słowem grafomanki, ale na boga, powinny być chyba jakieś granice wydawniczej przyzwoitości. Wydał to Znak, założyłem więc, że będzie to coś w stylu Grocholi, która pamiętam była nawet zabawna. Tymczasem tym razem dostałem męczącego gniota, czytankę z rozwleczoną do granic wytrzymałości narracją, nawet nie wydumaną, ale zwyczajnie skleconą byle jak na bazie wyświechtanych klisz. Oto bowiem główna bohaterka, studentka psychologii, udzielająca się charytatywnie w szpitalu dziecięcym, najpierw próbuje obrzydzić przyjaciółce czterdziestoletniego lekarza, w którym ta się kocha, by potem samemu ulec jego urokowi. Problemem okaże się nieprzyzwoita różnica wieku, dodatkowo wybranek serca jest rozwodnikiem i o zgrozo ma córkę, o czym dowiemy się oczywiście po serii niby to dramatycznych nieporozumień rozwleczonych do niezdrowych rozmiarów, do tego dochodzi koleżeńska lojalność i toksyczna matka. I dwie ciotki, jednak jędza, druga przesłodzona niczym dobra wróżka z Kopciuszka. Główna bohaterka zresztą nieudolnie stylizowana jest na tej klasycznej postaci. Ale niech już będzie, nie pierwsza to i niestety nie ostatnia ramotka wykorzystująca znane toposy i klasyczne figury stylistyczne. To, co boli najbardziej, co sprawiało wręcz fizyczny dyskomfort podczas lektury, to wspomniana na wstępie forma. Koszmarne dłużyzny, niepotrzebnie rozciągane dialogi, jakby żywce przepisane z pogaduszek zasłyszanych w tramwaju, mozolnie zdążające do pointy, oczywistej naturalnie. Niby to dowcipne, szalenie jednak drętwe, niby to wnikliwe, a w istocie infantylnie poprawne. O monologach wewnętrznych głównej bohaterki nie będę się rozwodzić, by nie pastwić się bardziej niż jest to konieczne. Bełkotliwe to, nudne i egzaltowane niczym pamiętnik gimnazjalistki, która właśnie odkryła twórczość Coelho i płacze po każdym odcinku B jak Badziewie. Kolejna rzecz to rysunki postaci. Autorka nie może z jakichś osobliwych względów nakreślić ich raz a porządnie, musi co kilkadziesiąt stron przypominać czytelnikowi, że ciotka Klara to irytująca i zrzędliwa starucha, a matka to apodyktyczna i nadopiekuńcza matrona. Przecież to do niczego nie prowadzi, gdyby chociaż to było w jakiś sposób zabawne, ale gdzie tam. Mamy kilkanaście razy powtórzone te same sekwencje. Ciotka narzeka i obżera się wypiekami siostry, matka goni córkę do domowych obowiązków i utyskuje na każdy objaw samodzielności. A kiedy już wydaje się, że w tym przynudzaniu była jakaś metoda, że zaraz czeka nas jakaś wolta, że wyjawiona zostanie tradycyjna rodzinna tajemnica, bo przecież wiadomo, że każda szanująca się rodzina powinna takową posiadać, dostajemy tak tanie wyjaśnienie, że doprawdy aż brak słów. Zresztą każdy z fabularnych pomysłów Ficner-Ogonowaskiej jest równie tani i cienki niczym botwinka matki głównej bohaterki. Pierwszy z brzegu. Oto po upojnej nocy z pociągającym doktorem, on musi jechać na dyżur do szpitala, ona wraca w skowronkach do domu. Kiedy następnie dzwoni do niego, słyszy jego zmęczony i oficjalny (przypomnijmy, że człowiek był po pewnie nie sielankowym dyżurze) głos w słuchawce, rozłącza się i przechodzi załamanie. Tak, dokładnie. Kilka dni nie wychodzi z łóżka, płacze, tarza się w pościeli, przegania gości. Potem oczywiście wszystko się wyjaśnienie, a potem pojawi się kolejne nieporozumienie, związanie z wątpliwym statusem matrymonialnym absztyfikanta, wreszcie pojawi się kilkuletnia córeczka. Oczywiście jest słodka, niczym kotek, którego dostaje od nowej cioci, koleżanki tatusia i rzeczy zaczynają wchodzić mozolnie (kilkadziesiąt kolejnych stron) w sielankę. Nie wiem, czy autorka korzystała z jakichś cudownych przepisów na wciągającą fabułę, wiem natomiast, że żaden z tych konceptów nie zagrał. Nie miał szans, biedaczek, gdyż wątłej był postury i rozmył się w morzy zbędnych przymiotników i kaskad niepotrzebnych zdań. Nie zdradzę też chyba jakiejś wielkiej tajemnicy, jeśli powiem, że tytułowy czas faktycznie pokazał, że szkoda go było na tę wątpliwej jakości gargantuiczną czytankę o bzdetach.
Link do opinii
Avatar użytkownika - atena
atena
Przeczytane:2016-02-10, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Miłość, przyjaźń, rodzina, choroba - to wszystko można znaleźć w tej książce. Główna bohaterka pochodzi ze zwykłej rodziny (ani bogatej, ani biednej, ot takiej ze zwykłymi wadami i zaletami), studiuje psychologię, przyjaźni się z wartościową (według mnie) Nelą, jest wolontariuszką w szpitalu onkologicznym oraz zakochaną w dużo starszym od siebie mężczyźnie (w codziennym życiu coraz częściej się takie sytuacje spotyka). Wybory, przemyślenia oraz rady dawane Julce mogą być pomocne również innym dziewczynom, które znalazły się w podobnej sytuacji życiowej. Polecam
Link do opinii
Avatar użytkownika - Kominek
Kominek
Przeczytane:2016-01-31, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
Zanim ją poznałem już miałem świadomość, że została odebrana w bardzo dziwny i zaskakująco chłodny, zły sposób. Rzuciłem tylko okiem na mnogość negatywnych opinii na pewnym portalu w duchu zastanawiając się nad tym, ,,Dlaczego?". Co takiego się wydarzyło, że najnowsza powieść Anny Ficner-Ogonowskiej została tak stłamszona tymi wszystkimi spojrzeniami, które w trakcie lektury mówiły, ,,Co to ma być!?", ,,Co to za szmira, gniot nieprzeciętny?". Nie cytuję w tym momencie nikogo, bo nie jest to konieczne. Jestem na gorąco po lekturze i z pełną świadomością mogę powiedzieć, że jest to najlepsza, najbardziej emocjonalna powieść autorki. Kiedy swego czasu odkrywałem ,,Alibi na szczęście", a później pozostałe powieści ze szczęściem w tytule, łącznie z napisaną z potrzeby chwili świąteczną niespodzianką, ,,Szczęście w cichą noc", miałem już wyrobioną opinię o tym, jak pięknie, delikatnie, urzekająco autorka potrafi opowiadać o otaczającym nas życiu. Ze wszystkimi radościami i smutkami, które je wypełnią i które mu towarzyszą. Historia Hani i Mikołaja nie pozostawiła złudzeń, co do tego, że oto w polskiej literaturze pojawił się autor (w zasadzie autorka), który nauczył nas patrzeć na uczucia w zupełnie inny, znacznie bardziej zaangażowany sposób. Jak to kiedyś ująłem: '(...) Przyznać się muszę, że zatrzymało mi się serce w lekturze. Gdzieś na półmetku przelała się czara mnogości uczuć, nadmiaru wrażeń, wrażliwości ducha, dawno niespotykana w lekturze, przenikająca me myśli historia prosta. A jednak nie taka prosta, gdyż zawiłości leżące w naturze człowieka nie dają możliwości, aby im sprostać. Wszystko, co było wcześniej, było proste i piękne, wszystko, co jest teraz ma niewyobrażalną w swej potędze uczuć i miłości, siłę. Szczególna kompozycja dźwięków urzekającej muzyki Michała Lorenca i wyjątkowych w swej szczególnej nucie słów Anny Ficner-Ogonowskiej. Przypadkowe zestawienie w jakże trafny sposób nadało sens odkrywanej stopniowo historii.' Skromne wprowadzenie do ,,Czas pokaże" niczego nie odkrywało i niczego nie ułatwiało. Mam też w zwyczaju omijanie wzrokiem szerszych spojrzeń na interesujący mnie tytuł, choć mnogości negatywnych opinii nie dało się nie zauważyć przed lekturą. Co trochę deprymowało i wprowadzało pewne zakłopotanie, co będzie i jak będzie i czy faktycznie jest tak źle. (...) Pełny tekst recenzji dostępny w poniższym linku: http://koominek.blogspot.com/2016/01/anna-ficner-ogonowska-czas-pokaze.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - mucka
mucka
Przeczytane:2015-12-05, Ocena: 6, Przeczytałem,
Odkąd poznałam Alibi na szczęście, pierwszą książkę Anny Ficner-Ogonowskiej, Od razu wiedziałam że autorka pisze dla mnie. Każda kolejna jej powieść utwierdza mnie w przekonaniu, że autorka jest mi bliska, a jej historie opowiadają życiowe sytuacje, z którymi często spotykamy się na co dzień. Życiowa mądra i pełna słów otuchy których Każdemu z nas brak w życiu codziennym.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Emen
Emen
Przeczytane:2015-11-30, Ocena: 6, Przeczytałem,
Zachwycił mnie teledysk do tej książki, ujmujący i ukazujący istotę książki. By dać sobie czas, przeżyć swoje wybory i zobaczyć jak to się ułoży.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bacha
Bacha
Przeczytane:2015-11-26, Ocena: 5, Przeczytałam,
Coś takiego w sobie mają książki Ficner, że urzekają, zachwycają, są takie prawdziwe, a przy tym podnoszące na duchu i pokazujące wiele rzeczy.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bibliotekarka
Bibliotekarka
Przeczytane:2015-11-30, Ocena: 6, Przeczytałam,
Książka, która pochłonęła mnie na kilka dni. Kibicowałam bohaterce, dzieliłam z nią troski, radości, przy tym mogąc rozważyć własne sprawy i wątpliwości. Bardzo mądra przy tym jest ta książka ukazująca jak znaleźć swoje szczęście i dać sobie czas.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Tutka
Tutka
Przeczytane:2015-11-29, Ocena: 6, Przeczytałem,
Autorka czasu pokaże Anna Ficner Ogonowska to taka nasza przyjaciółka w życiowych problemach, która zawsze niesie dobrą radę na przyszłość. Słyszałam dużo negatywnych opinii o tym że książka ma dłużącą się akcję, jest nudna itd., ale wcale się z tym nie zgadzam. Jak dla mnie powieść nie musi składać sie z samych dialogów, żebym uznała że to dobra literatura. ,,Czas pokaże" to mnóstwo emocji i wrażliwość głównej bohaterki której nie dało się oddać samymi dialogami i scenami. Uważam, że to atut, a nie wada tej pięknej powieści o życiu młodej dziewczyny która poświęca miłości dosłownie wszystko.
Link do opinii
Avatar użytkownika - kingaz86
kingaz86
Przeczytane:2015-11-25, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 w 2015 :),
REWELACYJNA KSIĄŻKA
Link do opinii
Avatar użytkownika - Eryk
Eryk
Przeczytane:2015-11-21, Przeczytałem,
Anna Ficner-Ogonowska zdążyła już przekonać mnie że jest pisarką wyjątkowo wrażliwą i wyjątkowo cudowną. Mimo że jestem facetem, jej książki sprawiają że odrywam się od rzeczywistości i na długie godziny zatapiam się w dosadnych słowach. W dorosłym życiu, takim jakie znam na co dzień nie ma wiele takich chwil, ale jednak zawsze znajduje na ksiązki Ficner-Ogonowskiej czas. Książki Pani Ani polecam wszystkim którzy przeszli dużo w życiu I ciężko jest im się pozbierać po życiowych traumach.
Link do opinii

Dobry wieczór Państwu,


Anna Ficner – Ogonowska na swoim koncie ma już siedem powieści. Sześć z nich są naprawdę pokaźnych rozmiarów. Cieszy to zwolenniczki historii, które nie zakończą się po 300stu stronach. W takich książkach można się rozsmakować. Do pewnego czasu również należałam do tejże grupy. Niestety, albo i stety, już zrozumiałam, że nie zawsze grube tomiszcza fundują ciekawą podróż. Potrzeba nie lada pomysłowości aby nie zanudzić a przyciągnąć. Autorce udało się tak właśnie zainteresować czytelniczkę jednak nie miało to miejsca przy okazji książki „Czas pokaże” tylko „Alibi na szczęście”. Po udanej serii wyszła z nową literacką propozycją. Szkoda, że zatraciła po drodze to, czym tak hojnie obsypała odbiorców przy okazji debiutu i jego udanych kontynuacji.


Julia jest młodą kobietą studiującą i pracującą. To drugie zajęcie stałą się jej tradycją za namową przyjaciółki – Neli. Dziewczyny tworzą niezwykłą relację, w której świetnie się odnajdują i dopełniają. Poza tą jedną więzią Julka może jeszcze liczyć na pomocną ciotkę Mariannę a także na swoje rodzeństwo. Niestety nie można do tego grona dodać mamy oraz jednej z jej sióstr. Wymagająca, nie dająca zbyt dużo oddechu, trudna do zniesienia i wciąż ciekawa ciotka Klara to duet, który ciężko przegadać. Główna bohaterka podczas obcowania z nimi dla świętego spokoju obiera taktykę, gdzie posłusznie wykonuje polecenia rodzicielki i cicho potakuje krewnej. I tak właśnie czas upływa. Dzień jest podobny do minionego i nadchodzącego. Patrząc na Julkę widać, że odnalazła się w tej trudnej sytuacji, jaka unosi się w domu za sprawą matki.


Nieoczekiwanie wszystko przybiera inny obrót. Chociaż Łukasza Kochanowskiego, piastującego stanowisko ordynatora, widywała już niemal codziennie, w pewnym momencie spogląda na niego zupełnie inaczej. To musi zwiastować nie lada rewolucję i to na wielu płaszczyznach życia. I to nie tylko jej życia.


Powieść „Czas pokaże” wydana w 2015 roku przez wydawnictwo Znak, wciąż jest dostępna na rynku. Można więc sięgnąć po nią w czasie stałego niepokoju, w jakim obecnie tkwimy a wszystko dlatego, że na jej kartach znajduje się spokój. Tak, pomimo wymagającej, krzyczącej mamy i gderliwej ciotki.
Przypadnie do gustu nie wymagającej części czytelników. Takim, którzy nie będą oczekiwali wiele. Wszystkim innym nie odradzam, nie namawiam gdyż... książka ogólnie rzecz biorąc jest „przegadana”. Liczy zbyt wiele stron, na których jest bardzo mało zdarzeń mogących przyciągnąć odbiorcę. Pojawiają się powtórzenia i mnóstwo, mnóstwo, mnóstwo rozważań.
Sądzę, że z powodzeniem mogłaby liczyć o połowę mniej stron, byłoby lepiej i na pewno ciekawiej.
Jest niestety do bólu przewidywalna, co akurat nie zawsze jest minusem, gdyż niektórzy pisarze potrafią czarować słowem i wtedy to nie nuży. To nie jest jednak ten przypadek.

Link do opinii
Avatar użytkownika - helena610
helena610
Przeczytane:2017-12-27, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki (2017),

Mieszane uczucia.... Generalnie nie polubiłam głównej bohaterki gdyż pomimo że ma "już 23 lata" wydała mi się dość niedojrzała i nijak nie mogłam zrozumieć niektórych jej zachowań. Polubiłam za to szalenie jej brata Janka i ciotkę Mariannę, a pod koniec znalazłam kilka wartościowych przekazów dla siebie. Uważam jednak że historia momentami była przeciągana i mogła zostać napisana krócej a treściwiej. Trochę jestem rozczarowana po zachwycie serią Alibi na szczęście...

Link do opinii
Avatar użytkownika - NicoMinoru
NicoMinoru
Przeczytane:2019-07-06, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2019,
Avatar użytkownika - Anawinkar
Anawinkar
Przeczytane:2018-07-27, Ocena: 5, Przeczytałam, Ficner-Ogonowska,
Avatar użytkownika - Morella
Morella
Przeczytane:2018-04-21, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam, Domowa biblioteczka,
Inne książki autora
Alibi na szczęście
Anna Ficner-Ogonowska0
Okładka ksiązki - Alibi na szczęście

Daj się porwać tej pięknej historii o miłości, przed którą nie da się uciec. Hania straciła wszystko. Jej życie zatrzymało się pewnego sierpniowego...

Szczęście w cichą noc
Anna Ficner-Ogonowska0
Okładka ksiązki - Szczęście w cichą noc

Wieczór wigilijny, za oknem cisza. Pada śnieg, dom pachnie piernikiem i goździkami, na stole dodatkowe nakrycie, może zaraz ktoś przyjdzie... To wszystko...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Szepty jeziora
Grażyna Mączkowska
Szepty jeziora
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy