Demetriusz Hateway jest zwykłym studentem medycyny ze Szczecina, dopóki jego życiem nie wstrząsa ciąg niezwykłych zdarzeń. Niespodziewana śmierć ojca w wypadku samochodowym sprawia, że na jaw wychodzą długo skrywane sekrety rodziny, ujawniają się jej starzy wrogowie, a chłopaka zaczynają nawiedzać zjawiska coraz bardziej nadprzyrodzone.
Wkrótce okazuje się, że Demetriusz należy do starego rodu czarodziejów, choć dotąd trzymano to przed nim w tajemnicy. Przytłoczony nowymi okolicznościami musi rozwikłać zagadkę swojego pochodzenia, okiełznać rodzące się w nim magiczne moce i ocalić życie nestorce rodu - swojej babci Adelajdzie - która zapada w śpiączkę po nieudanym zamachu na nią.
Czasu ma niewiele, a stawka jest wysoka - jeśli zawiedzie, straci wszystko, łącznie ze spadkiem po rodzicach, samymi rodzicami, a nawet nowoodkrytymi magicznymi zdolnościami.
Wydawnictwo: Wieża Czarnoksiężnika
Data wydania: 2018-02-28
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 460
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Okładka w tym przypadku nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Ale jak tylko mój brat ją zauważył, od razu chciał zabrać i przeczytać, taki był ciekawy. I teraz, gdy wiem co się znajduje w środku mogę mu ją śmiało dać. :D Widzimy na niej pięć różnych postaci.
Okładka posiada skrzydełka, które są dodatkową ochrona dla lektury. Na jednym z nich przeczytamy słów kilka o autorze, a na drugim kilka polecajek.
Literówek w tekście nie znalazłam, a czcionka jest w miarę wygodna do czytania, nie trzeba mrużyć powiek, by ujrzeć co jest napisane. :) Marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane.
Przechodząc do autora, jest to jego debiut. Ale czy udany? Ciężko jest mi to stwierdzić. Czytając tę lekturę toczyłam ze sobą wewnętrzny bój. Doszłam do wniosku nie będąc jeszcze na setnej stronie, że to nie jest mój gust czytelniczy, to nie dla mnie. Jestem za stara na czytanie o goblinach, kurakach etc. Sam język, jakim posługuje się autor jest prosty, powinien być przyjemny, ale dla mnie był męczący, Podejrzewam, że ci, którzy lubią czytać o takich stworach, gustują w fantastyce mogą być zachwyceni. Niestety ja nie byłam. Uchwyciłam się recenzji u Wioli z Subiektywnie o książkach. Myślałam, że i mnie się spodoba, wszak od pewnego czasu czytam fantastykę, niektóre pozycje nawet mi się podobają, ale tutaj... no niestety.
Myślę, że książka spodoba się młodszym czytelnikom oraz fanom tegoż gatunku. Będzie dla Was bardziej zrozumiały i przystępny. Dla mnie to była walka o przeżycie i ciężko mi to mówić, ale wyznać muszę - nie podobała mi się.
Bohaterowie... Oni również wydawali mi się tacy nierealni i niestety czasami głupi jak "but". Raz mówią jedno, parę linijek już mówią co innego i to drażniło mnie ogromnie. I gdyby jeszcze taka sytuacja wydarzyła się raz, to okej, rozumiem. Ale praktycznie w tej książce cały czas się tak działo dlatego i między innymi czytało mi się ciężko. Żaden z bohaterów w jakiejkolwiek postaci nie przypadł mi do gustu ani nie zyskał mej sympatii. Chwilami wydawało mi się, że czytam może Ferdydurke? Bo takie było pomieszanie z poplątaniem. Niestety, nie kupiłam tej książki, w najmniejszym calu. Drażniła mnie. Zbyt bardzo...
Akcja gnała tu na łeb, na szyję, ale była totalnie bez sensu! Dwa pogrzeby bliskich osób, a ten się żeni? Nagle jakieś dziwne sytuacje wychodzą na wierzch, wszystko dzieje się jakby nie wiem, na dwóch odległych planetach. Bywało i tak, że jedną stronę musiałam dwa razy czytać, bo nie byłam pewna o czym czytam i czy dobrze czytam. Za dużo akcji jest w tej książce, nie ma chwili na oddech, a tym bardziej na rozeznanie - bo co właściwie się dzieje? Wszystko. A wszystko, to niestety zbyt dużo. Nic nie trzymało się kupy, nie miało to rąk i nóg. Zbyt wiele wydarzeń nieprawdopodobnych, że czytało się tą książkę i odnosiło wrażenie, że to nie ma zwyczajnie sensu. Żadnego.
Jak dla mnie nie niesie nam żadnych wartości. Owszem, jest tu wspomniany wątek straty bliskiej osoby, ale w tym całym armagedonie nie jest on ważny, tylko po prostu jest. Moim zdaniem napisany po łebkach, by móc mieć jakiś element zaczepienia.
Reasumując jak dla mnie książka jest kiepska, słaba i nie w moim guście. Mam nadzieję, że mojemu bratu spodoba się, bo on lubi fantastykę w każdym calu, odpowiednią oczywiście co do jego wieku. Czy polecam? Z pewnością osobom lubiącym gatunek fantastyki w każdej odmianie oraz szczególnie młodszemu gronu czytelników. Niestety, mnie zawiodła, chociaż cieszy się dość dobrymi ocenami. Ja niestety pasuję i żałuję, że się zawiodłam. Oczekiwałam dobrej lektury, a wyszło... jak wyszło, niestety. Więc zdecydujcie sami, czy się skusić, czy te nie. Ja bezradnie rozkładam dłonie, bo ze swojej strony nie polecam. Bo nie było tu niczego, co mogłoby mi się spodobać, niestety.
"Boimy się śmierci. Nie chcemy o niej myśleć, ani tym bardziej rozmawiać. Wierzymy, że nas nie dotyczy. Do czasu... aż nie zapuka do naszych drzwi, a nam nie zostanie tylko nadzieja. "
Demetriusz Hateway jest studentem medycyny ze Szczecina. Jego życie płynie spokojnie do momentu, w którym traci najbliższe osoby w dziwnych okolicznościach. Na domiar złego od tej chwili chłopaka spotykają magiczne zdarzenia. Dopiero w tym momencie i po tylu latach istnienia Demek dowiaduje się, że należy do rodu czarodziejów. Nie może sobie tego przysposobić na spokojnie, ponieważ musi nauczyć się kontrolować swoje nowe moce, a jego babcia (nestorka rodu) jest w niebezpieczeństwie. Czas zacząć wyścig z czasem!
"Nie da się uciec od prawdy. Nawet, gdy jest niewygodna. Nawet, gdy uderza w nasz najczulszy punkt. "
Jest to pierwsza książka młodego autora, ale to wcale nie oznacza, że będzie gorsza niż książki z jej gatunku. Przy czytaniu nie miałam żadnych problemów, co oznacza, że język tekstu jest klarowny i zrozumiały. Patrząc na okładkę, wydawać by się mogło, że będzie to historia dla młodszych czytelników, ale od razu wyprowadzę Was z błędu. W książce występują wulgaryzmy, ale nie nadmierne, tylko takie, które pasują do danej sytuacji, oraz momentami dość krwawe opisy. Autor postarał się o intrygującą fabułę, wzbogacając ją w akcje, zabawnych bohaterów oraz nieprzewidywalność.
Przechodząc do bohaterów, akcja skupia się na Demetriuszu Hateway'u, który do tej pory był zwykłym mężczyzną skupionym na swoich studiach. A nagle BUM i jego życie zmienia się o 180 stopni. Chłopak jest momentami narwany i nie do końca myśli nad swoimi wyborami, nie wiążąc ich z późniejszymi konsekwencjami, które mogą z tego wyniknąć. Widać jednak jego przywiązanie do rodziny, ponieważ, mimo że znajduje się nagle w zupełnie obcym świecie magii i to zupełnie sam nie skupia się na tym, tylko na pomocy swojej babci. Bohaterowie drugoplanowi, nie raz zaskakiwały mnie swoim humor i miło, że autor wprowadził taką zabawną nutę w kartki tej historii. Kilka osób odgrywa tylko chwilowe role w treści, ale większość ciągnie się przez wszystkie strony, aby w którymś momencie nas zaskoczył.
Fabuła, jaką wymyślił Cabak, jest dosyć oryginalna, ja nie spotkałam się jeszcze z podobną w żadnej książce, a ten gatunek czytam jednak najczęściej. Było to taką świeżością, która pozwalała przeżywać coś nieznanego. Momentami akcja jest mocno zagmatwana, odbiega ona od głównego celu fabuły i gdy już się wydaje, że całość legnie w gruzach, zostaje przywrócony porządek. Chwilami jednak miałam wrażenie, że autor miał strasznie dużo pomysłów na fabułę, na spokojnie mógł te pomysły rozdzielić na kilka historii, a jednak zdecydował się wszystkie wcisnąć w tę książkę, co spowodowało, że czasami się gubiłam. Wszystko działo się strasznie szybko, chwilami za szybko i nie skupiało porządnie na jednym wątku, ale za to było kilka wątków potraktowanych po macoszemu. Według mnie kilka motywów można było rozwinąć bardziej na spokojnie. Cieszę się niezmiernie, że autor zdecydował się umieścić swoją fabułę głównie w polskim mieście. Bardzo lubię takie zabiegi, w końcu nasz kraj nie jest małą klitką, która ogranicza wyobraźnie. Akcja toczy się również w fikcyjnych światach, które rządzą się swoimi prawami i pobudzają nasze wyobrażenia oraz chwilami w San Francisco.
Pochwaliłam, ale nadszedł i moment, w którym będę troszkę narzekać. Oprócz zbyt dynamicznej momentami akcji nie spodobała mi się w tej książce jeszcze jedna rzecz. A jest nią poruszany w tej książce wątek miłosny, o ile w ogóle można go tak nazwać. Jak dla mnie mogłoby go tam nie być. Ponieważ czytając te elementy, czułam absurdalność i niedowierzanie, że bohater może coś takiego przeżywać. Po prostu temat miłości został potraktowany po łebkach. BUM i jest, później nagle BAM i już go nie ma. Bez żadnych fundamentów tak po prostu wręcz magicznie. I to będą dwa elementy, które nie zadowoliły mnie w tej historii.
"Starowinka przestrzegała, że nawet błahostka może poróżnić tak bardzo, gdy brak w nas miłości i szacunku. A rzecz wielkiego sporu na końcu okazuje się iluzją, pyłem, rozwianym przez wiatr."
Podsumowując, bardzo się cieszę, że miałam okazję przeczytać książkę młodego autora Marka Bartłomieja Cabaka. Dzięki niemu poznałam coś zupełnie nowego, coś, z czym nie miałam do czynienia do tej pory, a to należy docenić, przez wzgląd na ilość obecnie wydawanych książek. Plus przede wszystkim za oryginalny pomysł na fabułę i jej rozwinięcie, elementy grozy i zaskoczenia. Nieprzewidywalność i poruszanie wyobraźni do granic możliwości. Plus za bohaterów z nutką charyzmy. Minus za nadmiar poruszonych wątków, przez co niektóre z nich zostały potraktowane po łebkach oraz minus za motyw miłości w tej fabule, według mnie obyłoby się bez niego. Na koniec ogromny plus za kolorowe wydanie tej książki, ciekawe ilustracje w treści oraz jasny, czytelny i zrozumiały język tekstu. Mimo tych kilku uwag polecam sięgnąć po tę książkę, ponieważ możecie się bawić naprawdę wyśmienicie.
"Nie da się uciec od prawdy. Nawet, gdy jest niewygodna".
Magia jest wśród nas, trzeba ją tylko dostrzec. Czasami wystarczy zauważyć w swojej codzienności pewne wydarzenia, które jedynie pozornie, stanowią dzieło przypadku. A czasami wystarczy spędzić kilkanaście cudownych godzin w towarzystwie magicznej historii, w której świat rzeczywisty przenika się ze wymiarem nie z tego świata.
Marek Bartłomiej Cabak, rocznik 1994. Mieszka w Szczecinie, gdzie studiuje prawo na tamtejszym uniwersytecie. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczął opowiadaniem o bednarzu. Obecnie swój wolny czas poświęca na pisanie kryminału i powieści obyczajowej. Od zawsze interesuje go weterynaria.
Demetriusz Hateway to dwudziestoletni młodzieniec, który miesiąc po pogrzebie swojego dziadka i ojca, dowiaduje się, że ich śmierć nie była przypadkowa. Do tego wszystkiego ktoś zaatakował babcię Demka, jego ukochaną Adelajdę. Bohater w wyniku tych wszystkich wydarzeń poznaje swoją ciotkę Caroline, która wprowadza go w świat magii. Od tego momentu Demetriusz stara się ocalić babcię, poznając przy tym reguły panujące w świecie czarodziejów.
"Czarodzieje Hateway" to obszerna powieść z gatunku fantastyki, której lekturę mogę nazwać familijną, gdyż czytać ją może zarówno młodzież, jak i osoby dorosłe. Czego bowiem w tej książce nie ma! Jest magia, są inne równoległe krainy, są przemiany w zwierzęta, są tajemnicze istoty, są teleportacje i wędrówki w czasie oraz w przestrzeni. Cała powieść dosłownie naszpikowana jest wieloma fantastycznymi elementami fabularnymi, które niewątpliwie budują cały klimat tego utworu, pobudzając nieustannie wyobraźnię czytelnika.
Marek Bartłomiej Cabak prowadzi akcję swojej powieści bardzo wartko. Czasami nawet czytelnik może poczuć chwilę zagubienia, próbując odnaleźć się w kolejach losów poszczególnych bohaterów. W tej książce bowiem cały czas coś dzieje, nie ma nawet chwili na złapanie oddechu. A gdy już myślimy, że wiemy wszystko, autor zaskakuje swoim zakończeniem, wprawiając w niemałe osłupienie. W "Czarodziejach Hateway" nie brakuje smakowitych odniesień do współczesnych wydarzeń. I tak oto mamy nawiązanie do zniknięcia dzieła z Kancelarii Prezydenta Komorowskiego, czy też spory polityczne o Trzecią i Czwartą Rzeczpospolitą, a nawet wątek Trybunału Konstytucyjnego. Przyznam, że jestem zaskoczona obecnością tychże komentarzy autora do obecnej rzeczywistości.
"Czarodzieje Hateway" to w moim przekonaniu mocno wciągająca, literacka podróż po świecie magii, który jest bliżej każdego z nas, niż można byłoby przypuszczać. Niezwykła historia angażująca wyobraźnię, od lektury której nie można się oderwać. To dobra propozycja dla fanów fantastyki.
Przeczytane:2018-05-17, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, czytam regularnie, Egzemplarz recenzencki,
Pamiętacie jeszcze Harry’ego Pottera? Po co ja pytam o takie sprawy? Jasne, że musicie pamiętać, nawet jeśli nie czytaliście. Potter dowiaduje się, że jest czarodziejem, gdy ma jedenaście lat… ale o czym ja piszę? Zapomnijcie o wszystkim, co zdarzyło się we wspomnianym przeze mnie cyklu, bo oto przybywają Czarodzieje Hateway.
Demetriusz Hateway, bohater tej książki, nie otrzymał listu z Hogwartu, nie uczył się w szkole dla czarodziejów. Do dwudziestego roku życia, żył w nieświadomości. Dopiero po śmierci ojca i dziadka, a także po ataku na babcię Adelajdę Demek dowiaduje się, że należy do starego rodu czarodziejów. Do tej pory zwyczajny student medycyny ze Szczecina, od dziś czarodziej, musi pogodzić się z rewelacjami, jakie na niego spadły. Świat magii Demetriusz poznaje dzięki swojej ciotce Caroline. No i przygoda się zaczyna.
Akcja rozłożona jest między Szczecinem, a San Francisko. Są też inne miejscowości, ale nie na tyle ważne, by o nich wspominać i jeszcze… różne miejsca czy światy (jak zwał tak zwał), ale zdecydowanie mniej realne. PowieśćCzarodzieje Hateway napisana została w narracji pierwszoosobowej. Narratorem jest oczywiście Demetriusz i to z jego punktu widzenia poznajemy wydarzenia, w których uczestniczy. Dzięki temu mamy prawie nieograniczony dostęp do jego myśli, odczuć i należymy (wraz z narratorem) do świata przedstawionego.
Jak czarodzieje, to wiadomo – magia, która jest wszechobecna. Można śmiało powiedzieć, że opowieść Cabaka jest nią przesiąknięta. Autor włożył do tej powieści chyba wszystko, o czym można by zamarzyć. Mamy świat rzeczywisty i ten zdecydowanie mniej realny. Magiczne istoty i legendarne stworzenia; podróże w czasie i teleportację. Czego w tej książce nie ma? Akcja Czarodziejów Hatewaygna na łeb, na szyję i chwilami ciężko za nią nadążyć. Jednak jest niezmiernie ciekawie, a czytelnik ma wrażenie, że zabraknie mu tchu.
W literaturze występuje naprawdę sporo bohaterów czarodziejów. Każdy jest inny na swój pokręcony (często) sposób. Czytelnicy, którzy sięgają po fantastykę mają na pewno swoich ulubionych czarodziejów. Dla niektórych najlepszym przykładem, będzie wspomniany Harry Potter czy Albus Dumbledore, dla innych Gandalf (Władca Pierścieni), a jeszcze innych Ged (Czarnoksiężnik z Archipelagu). Czy znacie te postaci? Nawet jeśli nie, to nie przejmujcie się tym, ponieważ Detetriusz to zupełnie inna bajka. Nie przypomina żadnego z wcześniej wspomnianych, przez co powieść Cabaka staje jeszcze bardziej interesująca i świeża.
Teraz łyżka dziegciu w tej beczce miodu, czyli to co absolutnie mi się nie spodobało. Uspokajam, że nie chodzi mi ani o postaci, ani o fabułę. Ale mam dwa zarzuty (tylko dwa). Ilustracje w książce, które często nie pokrywają się ze słowem czytanym – osoba, która je wykonywała (niejaka Joahannah), chyba niestety nie wiedziała do końca co rysuje. I drugi zarzut – do wydawcy – czcionka po prostu tragiczna. Może komuś z młodymi, zdrowymi oczami będzie to obojętne, ale ja potwornie się wymęczyłam czytając i to mimo okularów na nosie.
Czarodzieje Hateway to powieść pasjonująca, nieprzeciętna i zajmująca, bardzo dobrze sprawdzająca się jako literatura rozrywkowa, którą jest. Książka jest dobrze skonstruowana, ciekawa i pełna humoru, ale i niebezpieczeństwa. Co tu dużo gadać – cudowna historia, gdzie fantastyka i kryminał przenikają się, splatają i tworzą wspaniałą opowieść, którą się chłonie. Zapewniam, że nuda wam nie grozi, a istnieje możliwość zarwania nocy. Nie wiem czy stanę się jedną z wielbicielek talentu Marka Bartłomieja Cabaka, ale z pewnością jego kolejną książkę również przeczytam.
Czarodziejów Hateway polecam wielbicielom fantastyki, miłośnikom rodzimej prozy, młodszym i starszym czytelnikom – bo to powieść uniwersalna. Książka również dla każdego, kto lubi powieści przygodowe – bo w końcu przygoda jest jednym z bohaterów tej historii.
Marek Bartłomiej Cabak zaprasza nas na ucztę, więc jak tu nie skorzystać i nie zasiąść do stołu? Ja ze swej strony życzę wam wszystkim smacznego J i polecam gorąco.