Skąpana w blasku słońca Warszawa zaczyna tonąć w mroku czarnego żałobnika… Komisarz Adam Kruger i prokurator Alicja Ostrowska stają w szranki z wyjątkowo brutalnym sprawcą. Sprawcą, który upodobał sobie odbieranie życia ofiarom, wykorzystując średniowieczne metody tortur. Morderca wydaje się sterować dochodzeniem, kreując własną grę. Porzuca zwłoki na placach zabaw, a przy ciałach zostawia znak, swój podpis – czarnego motyla rusałkę żałobnik. Z przeszłości ofiar wylewa się niewierność oraz zazdrość. A każde z nich łączy postać terapeutki specjalizującej się w terapii małżeństw. Misternie skonstruowana intryga, błędne koło wzajemnych relacji, bezpodstawne podejrzenia i błędy oceny.
Czy Kruger i Ostrowska, których doganiają demony własnej przeszłości, zdołają odstawić na bok wzajemne niesnaski, by rozwikłać tę skomplikowaną rozgrywkę, zanim kolejna ofiara stanie się pionkiem na tej krwawej szachownicy?
Zanurz się w mrocznym labiryncie ludzkich relacji, gdzie zemsta przeplata się z niewiernością, tworząc intrygującą układankę.
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 2024-02-19
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 448
Maja Opiłka w swoim debiucie „Czarny żałobnik” proponuje czytelnikowi duet gliniarza z prokuratorem. Brzmi znajomo i o klepanie? Nic bardziej mylnego. Jest pani prokurator, bardzo kobieca, która w sposób męski prowadzi swoje sprawy, w szczególności usiłując zbliżyć się do tej jednej. Być może tej najważniejszej w życiu, która pozwoli uporać się z rodzinną traumą. Jest i gliniarz ze swoimi tajemnicami ale i też ze swoim zdrowym rozsądkiem. Główny wątek kryminalny, choć brutalny przedstawiony jest na tyle ile potrzeba dla sprawy bez zbędnej ekscytacji śmiercią. Przedstawia obraz niezbędny dla powieści bez zbędnych reklamowych kwiatków. Poboczne wątki kryminalne również niemniej ciekawe w swoim przekazie. Autorka też dokonała nie lada sztuki, zapanowała nad tą mnogą liczbą bohaterów, tropów i niezliczoną liczbą domysłów. Gdzieś wyczytałem, że „Czarny żałobnik” Mai Opiłki jest bardzo dojrzałym debiutem. Ja bym jeszcze dodał, że jest jak policyjni kontrterroryści pod domem gangusa z samego rana. Z kopa i na petardzie Pani Maja wchodzi na rynek. Zatem witamy!
Po lekturze tej książki już wiem, że chętnie będę sięgała po następne pozycje tej autorki. Tutaj od razu dzieje się sporo. Wchodzimy z grubej rury w wydarzenia mogące sprawić nam ból. Wiemy, że ktoś jest przetrzymywany wbrew swojej woli i dzieje mu się krzywda. Następnie przechodzimy do wydarzeń, gdzie policja odnajduje ciało poćwiartowane w drobny mak. Przy nim znajdują coś, co prawdopodobnie posłuży do identyfikacji jednego sprawcy przy kolejnych ciałach. I nie trwa długo, a jedna z kobiet dostaje przesyłkę a w niej coś, co sprawia, że zawiadamia policję. W ten sposób akcja wciąż pokazuje nam, że jest skora do tego, by nas zaskakiwać. I niby wątek jest jeden, bo trzeba odnaleźć sprawcę, jednak idąc jego tropem zauważamy, że ofiary będą miały coś ze sobą wspólnego. Łączy ich pewna terapeutka od której postacie wychodzą całkowicie odmienione. Daje im coś na kształt bezpieczeństwa, wyznacza granice jakich nie mogą przekroczyć partnerzy, którzy krzywdzą kogoś w swoim związku. Autorka podkreśliła tutaj przedmiotowość płci pięknej. Ukazuje, że mężczyźni chcieliby rządzić intymnymi sprawami, gdzie kobieta nie ma prawa niczego wymagać, nawet zachowania wierności od męża. Co ciekawe, one są słabe, ale zamieniają się w twardsze. Te główne są hardo nastawione do życia i znają swoje poczucie wartości. Nie lubią się ze wszystkimi, ale podkreślają tym, że nie każdy jest wart naszego towarzystwa. Niestety osobnik, który sam wymierza sprawiedliwość początkowo przewyższa ich sposobem działania. Czasami jest podana nam jakaś podpowiedź, ale w takiej formie, że nie każdy ją zauważy, to zależy od jego punktu widzenia świata. Podobało mi się to, że większość osób ma tutaj swoje życie prywatne. W ten sposób możemy zobaczyć ich w dwóch perspektywach, tych na co dzień i takich przeznaczonych dla współpracowników. Mamy tu bardzo dużo dialogów w których przemycone są jakieś opisy czy intencje drugiej osoby, bądź ich myśli. Powieść do samego końca trzyma w napięciu a cokolwiek osoby z książki zrobiły źle, to będą musiały ponieść tego konsekwencje. Boska, przeczytajcie!
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗖𝗶𝗲𝗺𝗻𝗮 𝘀𝘁𝗿𝗼𝗻𝗮 𝗺𝗼𝗰𝘆
Książki debiutantów niejednokrotnie już gościły w mojej biblioteczce. Jestem nienasycona i wciąż szukam w literaturze czegoś nowego i czytam różne gatunki literackie. Czasem jestem wybraną lekturą bardzo usatysfakcjonowana, czasem mniej. Jakie emocje i wrażenia, wywołała we mnie dana książka, z łatwością można odczytać z tekstów, w których o nich opowiadam. Staram się być szczera, ale zarazem delikatna. Pisanie własnej książki to proces bardzo wymagający, wiążący się z ciężką i wielogodzinną pracą i ja to jak najbardziej doceniam. Debiut dla autorki/ autora to jest ogromne wyzwanie, bo nie jest pewien, jak ta praca zostanie odebrana przez czytelników.
𝐶𝑧𝑎𝑟𝑛𝑦 ż𝑎ł𝑜𝑏𝑛𝑖𝑘 to kolejny debiut literacki na rynku wydawniczym, który z pewnością zyska rzeszę fanów, chociaż nie jest pozbawiony wad. Maja Opiłka napisała pełnokrwisty rasowy kryminał o psychopatycznym mordercy, który wymierza karę w swoim pojęciu osobom na to zasługującym, przy pomocy średniowiecznych metod. Spektakl zaczyna się od znalezienia ciała osoby, zamordowanej w brutalny sposób, a na domiar tego, sprawca podrzucił zwłoki na placu zabaw. Dlaczego ta osoba? Dlaczego w taki sposób została zamordowana? Dlaczego porzucono zwłoki właśnie w tym miejscu? Wszystko wskazuje na to, że sprawca rozpoczął z policją swoistą grę i że to on ustala jej zasady. Do sprawy zostają przydzieleni Komisarz Adam Kruger i Alicja Ostrowska prokuratorka znana ze swojego profesjonalizmu i ciętego języka.
Odnalezione przy placu zabaw zwłoki brutalnie zamordowanego mężczyzny z dowodem w zębach i dołączonym spreparowanym motylem, skojarzył się policjantom ze swego rodzaju podpisem sprawcy i byli niemal pewni, że to dopiero makabrycznej serii.
Zwłoki przyciągnęły nie tylko rój much, ale multum ciekawskich gapiów i reporterskie hieny. Telefony poszły w ruch, każdy chciał być jak najbliżej miejsca, gdzie pracowali technicy. Ludzie, jak zwykle w takich przypadkach wiedzą lepiej i mają sporo na ten temat do powiedzenia.
Zanim ekipa zdąży postawić jakiekolwiek hipotezy, pojawia się kolejna brutalnie zamordowana ofiara. Tym razem jest to kobieta, również z dowodem w zębach i z pozostawionym obok motylem żałobnikiem. Śledczy próbują zweryfikować życie prywatne ofiar i znaleźć powiązania pomiędzy nimi. Początkowo wydaje się, że ofiary zupełnie nic nie łączy, ale w końcowym rozrachunku okaże się, że jednak bardzo wiele.
𝐶𝑧𝑎𝑟𝑛𝑦 ż𝑎ł𝑜𝑏𝑛𝑖𝑘 to ciekawie skonstruowany kryminał, ale niestety chwilami nieco przegadany. Męczące były te ciągłe dysputy o tym samym, rozkładanie zdarzeń na czynniki pierwsze. Drażniły też wszechobecne wulgaryzmy, bo jest ich tak mnóstwo w dialogach, że chwilami przytłaczały one sens wypowiedzi bohaterów. Zastanawiałam się czy środowisko, które opisuje autorka, faktycznie na co dzień porozumiewa się w tak niewybredny sposób. Gdy pojawiły się nowe wątki w śledztwie, starałam skupić swoją uwagę na czymś innym, niż słownictwo bohaterów, chociażby na postaciach Krugera i Ostrowskiej. Imponowali mi swoją bystrością umysłu i to jak udawało im się łączyć pojedyncze elementy w całość. W tyle nie pozostawali także Paula Bielik i Bartek Bereś, którzy pojedyncze nitki powiązali w całość, jednak kolejne wydarzenia rozbijają misterną konstrukcję śledztwa w drobny mak i to, co wydawało się oczywiste, wcale takie nie było. Liczba zależności odkrywanych między zamieszanymi w śledztwo zaczynało ich przytłaczać. Pozornie obcy dla siebie ludzie okazali się mieć wyjątkowo bliskie relacje, a to wszystko komplikowało sprawę i wprowadzało zamęt.
Ekipa cały czas błądziła po omacku, wodzona za nos przez bezlitosnego mordercę. Sprawca bądź sprawcy, bo i taka teoria powstała, robili wszystko, by nie ułatwiać im zadania, a wprost przeciwnie, wciąż wyprzedzali ich o włos, zupełnie jakby byli w stanie przewidzieć każdy kolejny krok policji. Co chwila wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie, niczego nie można było brać za pewnik, bo sprawca zdawał się być wyjątkowo przebiegły i inteligentny. Chwilami cała ta historia wydawała się jak błędne koło, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że bohaterowie biegali w kółko, dokładnie tak jak chciał tego morderca. Finał co prawda rozwiązał sprawę, ale nie przyniósł mi spodziewanej satysfakcji.
𝐶𝑧𝑎𝑟𝑛𝑦 ż𝑎ł𝑜𝑏𝑛𝑖𝑘 to kryminał bardzo zawiły i nieoczywisty, trudno bowiem domyślić się tożsamości sprawcy i jego motywów działania. Miałam swoje podejrzenia, które potwierdziły się później, chociaż autorka sprytnie starała się zacierać ślady i mylić tropy. Akcja powieści jest dość wciągająca i pomimo kilku moich zastrzeżeń książkę czytało się w miarę szybko, chociaż ona do tych najcieńszych nie należy. Na uwagę mogłaby zasłużyć para głównych bohaterów, gdyby ich kreacja wypadła bardziej wiarygodnie i nie byli tak przerysowani. Ostrowska piękna kobieta, nienagannie ubrana posługująca się językiem rodem z ulicy, z tajemniczą przeszłością, która ma niekwestionowany wpływ na jej postępowanie. Kruger niesamowicie przystojny, za którym oglądają się wszystkie kobiety, stary policyjny wyjadacz z nieoczywistą przeszłością, wciąż mający kontakty w światku przestępczym. W przeciwieństwie do nich ciekawiej i bardziej naturalnie wypadła para drugoplanowych bohaterów Pauli i Bartka.
Książka pod względem fabularnym jest dość dobrze dopracowana, tworzy spójną i logiczną całość. Natomiast brakuje wyrazistości głównym bohaterom, chociaż autorka usilnie starała się, żeby było inaczej. W tle średniowieczne tortury, handel ludźmi, brudny i mroczny świat przestępców, zawiłe ludzkie relacje, nienawiść i zemsta. W końcowym rozrachunku kryminał może się podobać, bo Maja Opiłka potrafi przyciągnąć i utrzymać uwagę czytelnika. Niewątpliwie autorka ma głowę pełną pomysłów i talent do łączenia ich w całość. Jeśli popracuje trochę nad warsztatem pisarskim i kreacją bohaterów wróżę jej całkiem udaną przyszłość jako autorki powieści kryminalnych.
Książki, tego Wydawnictwa zawsze zaskakują mnie pomysłową fabułą. Tak było również tym razem. Podoba mi się także, że fabuła rozgrywa się w Warszawie.
Historia staje się bardziej realna.
,,Czarny żałobnik" Mai Opiłki to debiut, który trzyma czytelnika w ryzach. To już trzecia książka z kolei, która wywarła na mnie ogromne wrażenie, choćby tym, że autorka wpuszcza czytelnika w maliny. Tworzy sieć, która przeraża. Każda odkryta zagadka przyprawia o gęsią skórkę. Jest mrocznie, jest tajemniczo, jest obrzydliwie przerażająco i to kocham.
Sprawca jest postacią intrygującą, gdyż jego metody zabijania, nie są pospolite. Upodobał sobie średniowieczne tortury i stosuje je na swoich ofiarach. Wszyscy dookoła grają w jego przebiegłą i okrutną grę. Znaczkiem rozpoznawczym, który zostawia przy swoich ofiarach, jest podpis w postaci czarnego motyla rusałkę żałobnika. Na pewno jesteście ciekawi dlaczego?
Kruger i Ostrowska muszą złapać sprawcę, nim dokona kolejnych zbrodni. Będzie to trudne, gdyż przeszłość miesza się z teraźniejszością, wątpliwości jest wiele, a poszlaki czasami okazują się nie tymi, których szukamy.
Książka jest dosłownie rozbrajająca, nieprzewidywalna, trzymająca w napięciu. Ukazuje jak relacje międzyludzkie, chęć zemsty mogą wpłynąć na psychikę człowieka. Bardzo dokładnie ukazuje bohaterów pod kątem psychologicznym. Bardzo dobry kryminał, który warto przeczytać. Jeśli gustujecie w takim gatunku i to solidnie napisanym to polecam. Czeka Was niesamowita i przerażająca przygoda.
"Czarny żałobnik" autorstwa Mai Opiłki przyciąga wzrok intrygującą okładką. Równie ciekawa jest intryga kryminalna, którą dla swoich czytelników stworzyła autorka. Trudno uwierzyć, że ta pogmatwana historia to debiut pisarski.
Kiedy na jednym z warszawskich placów zabaw zostają znalezione potwornie zmasakrowane zwłoki, nikt jeszcze nie spodziewa się, jak bardzo ta sprawa da się wszystkim we znaki. To dopiero początek serii brutalnych morderstw, których znakiem rozpoznawczym stanie się... motyl. Śledztwem zajmują się komisarz Adam Kruger i prokurator Alicja Ostrowska. Szybko zostaje znaleziona kolejna ofiara, a na komisariat zgłasza się pewna terapeutka, która otrzymuje dziwne przesyłki. Okazuje się, że mają sporo wspólnego z rozkręcającą się właśnie sprawą. Co ciekawe, ofiary torturowano przy pomocy narzędzi rodem ze średniowiecza. Dlaczego? Na razie nikt nie ma pomysłu. Ekipa policjantów poszukuje rozwiązania zagadki, sprawdzając kolejne tropy, które wprawdzie przynoszą pewne odpowiedzi, jednak wciąż nic im się nie składa w konkretny obraz. Do odnalezienia mordercy jeszcze im daleko, szczególnie, że ten koncertowo wodzi ich za nos.
Akcja powieści jest od początku dość wartka, sporo się dzieje. Dodatkowej dynamiki dodają pełne emocji dialogi bohaterów. Uprzedzam, że sporo w nich wulgaryzmów, które zapewne miały na celu ukazanie śledczych obojga płci jako bezkompromisowych twardzieli.
Sama intryga jest nieźle zakręcona. Trzeba się dobrze skupić, aby połapać się we wszystkich powiązaniach. Jednak autorka nie zostawia swoich czytelników w ciemnym lesie domysłów. Im bliżej finału, tym plastyczniej opisuje sytuację, porządkuje fakty i powoli, sukcesywnie odkrywa kolejne karty w tej niezwykle brutalnej grze.
Postacie stworzone przez pisarkę nie są jakoś szczególnie rozbudowane, ale mają swoje problemy i osobiste dramaty. Dylematy, z którymi muszą się borykać, dodają im realizmu, a czytelnikowi pozwalają od czasu do czasu odpocząć od śledztwa, które jest głównym wątkiem w tej powieści.
Zakończenie daje nadzieję na kolejne tomy tej serii. Bardzo jestem ciekawa dalszych losów dwójki głównych bohaterów, więc czekam z niecierpliwością na drugą część.
Przeczytane:2024-07-28,
Upalna Warszawa. Środek lata. Wyjątkowo brutalny zwyrodnialec rozpoczyna serie morderstw. Działa w okrutny sposób. Nie dość, że zabija w szczególny sposób – między innymi rozczłonkowuje jedną z ofiar, to zostawia ją w ogólnodostępnym miejscu – na placu zabaw. Zabójca na miejscu zbrodni zostawia swój wyjątkowy znak szczególny – tytułowego czarnego żałobnika.
Sprawą zajmuje się komisarz Adama Kruger, a śledztwo nadzoruje prokurator Alicja Ostrowska. Oboje mają za sobą wspólną, dość wyboistą przeszłość. Całość nie pomaga w rozwiązaniu sprawy seryjnego mordercy, który upodobał sobie zabijanie przy wykorzystaniu dość osobliwych metod. Śledczy będą musieli wspiąć się na wyżyny swoich możliwości, dojść do porozumienia i zatrzymać wyjątkowo tajemniczego i niebezpiecznego mordercę.
„Czarny żałobnik” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Mai Opiłki. Nie zawiodłem się. Kuszony recenzjami moich „bookmediowych” Przyjaciół od razu po otrzymaniu książki zatopiłem się w stronach tego świetnego kryminału.
Mamy tutaj brutalne morderstwa, ciekawe ludzkie historie, które łączy jedno słowo klucz- zdrada. Na sam koniec muszę wspomnieć o wybitnej kryminalnej intrydze, która trzyma nas w napięciu do ostatnich stron.
Ta książka to kolejny w tym roku świetny debiut.
Gorąco polecam