Pogodna opowieść o przygodach dzieciństwa gromadki dzieci górników polskich z czesko-niemiecko-polskiej Karwiny., tocząca się w ostatnich latach monarchii austro-węgierskiej. To nie tylko wesoło-smutne awantury gromady bosych obdartusów. Artysta potrafi spoza tych dziecinych miniatur ukazać wielkie tło ludzkie.
Wydawnictwo: Czytelnik
Data wydania: 1971-07-21
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN: b.d
Liczba stron: 336
Tytuł oryginału: Czarna Julka
Język oryginału: polski
Ilustracje:Jan Marcin Szancer
Powieść z życia Sląskich urwisów. Ależ przygody mają Ci chłopcy! Jest ich dwunastu, pomysłów tysiace, przewodzi im jedna dziewczyna-Julka. W większosć tarapatów wpadają jednak niejako niechcący, jak np. kiedy górnicy częstowali chłopców resztkami wódki, a mama Gustlika chcąc mu obrzydzić picie postraszyła go, że "stara Schrammkula ma na nogach brzydkie wrzody, a z tych wrzodów sączy się gnój. Taka cuchnąca ropa. Stary Schrammek nalewa wódki do szaflika, a ona moczy w niej nogi. To jej pomaga. A gdy nogi wymoczy, to Schrammek zlewa tę wódkę do butelek i sprzedaje..." Kiedy górnicy chcieli znów poczęstować chłopców wódką, ci oczywiście ich "oświecili" no i rozróba ze sprzedawcą gotowa.
Łysek przez chwilę wciągał w nozdrza zapach kopalni, potem pogrzebał kopytem, a kiedy Kubok zdjął mu z oczu szmatę, obejrzał się zdziwiony. - Dziwejcie...
Powieść przedstawia stosunki na Śląsku w okresie największego nasilenia bezrobocia. Autor przestawia trud polskiego nauczyciela pragnącego "uczłowieczyć"...
Przeczytane:2018-02-15, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 książek na 2018 rok, Mam,
Julka to "Talianka", córka Niemki i Włocha, ale uważa się za Polkę. Narratotrem jest jednak Gustlik. Książka napisana jest tak, że cały czas wydaje się, że główny bohater Gustlik to Gustaw Morcinek. Czy jest tak w istocie? Być może, ale jesli tak, to był to niezłe ladaco! Jesli ktoś narzeka na dzisiejszą młodzież, to niech poczyta sobie tę lekturę, przekona się jakie dzieci były wtedy! Kradli wegiel, pili gorzałkę, włóczyły się bezpańsko, włazili w nawóz, słowem to samo co dzisiaj, a może i gorzej. I nie tłumaczmy tego biedą. Pewnie, mamy tu ogromną nędzę i cieżką pracę górników, ale także opisane zacofanie i zabobony miejscowych. Chwilami czyta się ciężko ze względu na śląską gadkę (choć sama pochodzę ze Śląska, niektóre wyrażenia musiałam sobie przeczytać ze trzy razy), ale ogólnie powieść przygodowa, nieco w stylu "Hucka Finna".