Poruszająca opowieść o tragicznych wyborach, zrozumieniu i zaufaniu, zagubieniu i
krzywdzie, sile przyjaźni i nadziei.
Na prośbę przyjaciół Justyna i Krystian wyruszają do chaty letniskowej w małopolskiej wsi, by zwalczyć kryzys i uratować małżeństwo. Żona izoluje się od męża, rygluje w wewnętrznym świecie smutku i uporu. Mąż uważa, że wie lepiej, co dobre dla niej i dla nich. Wzajemną komunikację dodatkowo utrudniają mroczne wspomnienia z przeszłości - zarówno Justyny, jak i Krystiana. Gdy już wydaje się, że rozwód jest jedynym słusznym rozwiązaniem, rzeczywistość komplikuje się jeszcze bardziej - na powierzchnię wypełzają koszmary, które trudno byłoby wyśnić filozofom, bo, jak powiadają górale, kiedy wieje halny, tańcują diabły...
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2023-06-06
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 360
Bardzo dobrze się ją czytało, choć na początku mamy mało dialogów. Większość jest opisana jednym ciągiem, gdyż choć opowieść jest o życiu Justyny i Krystiana, to jednak początkiem będzie tylko dzieciństwo Justyny. Musimy je poznać, by dowiedzieć się co ją ukształtowało, a co sprawiło, że na wiele rzeczy reaguje bardzo emocjonalnie. Jako mała dziewczynka naprawdę dużo przeszła. Każda strata gdzieś tam wryła jej się w pamięci i powraca w życiu obecnym. Dlatego, kiedy już je poznamy, wiemy czemu reaguje inaczej, niż zrobiłyby to inne kobiety. Moim zdaniem ich małżeństwo było co najmniej dziwne. Coś między nimi było, ale nie widziałam tam miłości. To był bardziej wygodny układ, gdzie jedno drugie rozumiało, wiedziało kiedy i w czym pomóc, ale sami do siebie nie czuli przywiązania. Decyzję o ratowaniu jego podjęli ich przyjaciele, gdyż wydawało im się, że trzeba tych dwoje niemal zamknąć w jednym pomieszczeniu, by normalnie ze sobą porozmawiali. Komunikacja między nimi również była uboga. Sny bohaterki wyrażały emocjonalne uwięzienie. Wydaje mi się, że zachowanie to nieco nie tyle papugowała po swojej matce, co nie widziała innych reakcji z jej strony, więc nie wiedziała, że można postąpić inaczej. Wiele wątków sprawia, że momentami powieść jest przerażająca. Porusza tematy krzywdy do jakiej żaden z rodziców nigdy nie chciałby dopuścić na swoim dziecku. Są to małe i duże problemy, które potrafią zniszczyć psychikę dziecka. Po niektórych nie zawsze można się pozbierać. Ja sama długo się zastanawiałam, czy ich związek przetrwa, czy w ogóle był sens, aby to ratować. Rozwinięciem tego problemu byłam bardzo zaskoczona, takie rzeczy nie przyszły mi do głowy. W ogóle czytałam ją z zapartym tchem, gdyż choćby temat dziecięcej masturbacji był tu bardzo dosadnie opisany. Autorka nie boi się nazywania czegokolwiek wprost. Z postaciami można się utożsamić. Ja sama widziałam ich jako ludzi, którzy pogubili sens życia i jakby wybierali drogi, którymi kiedyś nigdy by nie podążyli. Naprawdę warto ją przeczytać, gdyż nie jest to pusta historia. Ma wiele przesłań i jeszcze więcej emocji do przekazania. Naprawdę bardzo ją polecam!
"Odkryłam, że miłość to nie dwoje ludzi, którzy idealnie się rozumieją, ale dwoje ludzi, którzy chcą się zrozumieć i dlatego każdego dnia dokładają wszelkich starań, żeby tak było."
"Cykada na parapecie" to kolejna historia, po której nie wiedziałam, czego się spodziewać. Tajemnicza, chwilami mroczna, smutna, bolesna, a nawet lekko sensacyjna, poruszająca tematy skomplikowane, trudne i przykre, balansująca gdzieś pomiędzy dobrem, złem, a perspektywą, bo to od niej wiele zależy.
Poznajemy tu Justynę i Krystiana, których małżeństwo przechodzi kryzys. Za namową znajomych, podejmują ostatnią próbę jego ratowania i wyjeżdżają w góry.
Ciężko jednak coś ratować, kiedy nie ma się w to ratowanie wiary. Justyna, przekonana o zdradzie męża, sama wikła się w dziwną znajomość, która odmieni, na wiele sposobów, jej dotychczasowe życie.
Co się stanie z jej małżeństwem, musicie odkryć sami, ale zapewniam, że ta droga będzie pełna emocji!
Autorka tak prowadzi czytelnika przez fabułę, że nie sposób domyślić się, jak wszystkie sprawy się rozwiążą, zwłaszcza że co rusz pojawiają się nowe wątki, rzucające światło na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość bohaterów.
Chwilami poznajemy drastyczne szczegóły, wchodzimy do głowy osób, które śmiało możemy nazwać potworami, poznajemy ich myśli i uczucia, co wzbudza w nas samych mnóstwo emocji. I gdybym miała jednym słowem opisać twórczość autorki, to chyba właśnie byłoby to słowo EMOCJONALNA.
Tutaj co chwilę te uczucia się zmieniają, z czasem zaczynamy wątpić w coś, czego byliśmy pewni i odwrotnie - rzeczy niepojęte stają się prawdopodobne.
Bardzo mi się ta huśtawka podobała i nie chciałam z niej schodzić! 😉
Trudno jest pisać o trudnych tematach. Od zdrady, tej domniemanej i rzeczywistej, przez odrzucenie i bezsilność po pedofilię, obsesję i inne okropnieństwa. Nie jest łatwo dotknąć podobnych wątków i wpleść pomiędzy nie nieco nadziei, wiary, przyjaźni i miłości, ale autorce się to udało. Z zafascynowaniem śledziłam kolejne poczynania bohaterów, coraz lepiej ich rozumiałam i coraz bardziej się z nimi utożsamiałam, nawet jeśli tylko na niektórych polach.
Byłam ogromnie ciekawa wszystkich pojawiających się wątków, ale i zakończenia, jakie czekało na Justynę i Krystiana.
Mogę jedynie powiedzieć, że czuję się ukontentowana, a cała powieść jest niezwykle spójna, wciągająca i trzymająca w napięciu.
Ponownie pojawia się tu kwestia wiary, a właściwie jest bardzo ważnym elementem fabuły, ale jednocześnie nie było w tym nic nachalnego, a jedynie kilka ciekawych przemyśleń związanych z kierowaniem się w życiu różnymi wartościami.
M. M. Macko pisze bardzo ładnym językiem, po mistrzowsku ubiera emocje w słowa i prowadzi przez fabułę sprawiając, że chce się czytać dalej.
Książka skłania do refleksji, trochę wodzi za nos i zmusza do zmiany perspektywy, spojrzenia z dystansem na niektóre sprawy. Pokazuje, jak wiele czynników może wpływać na nasze decyzje, a te z kolei niosą za sobą nieodwracalne konsekwencje.
"Cykada na parapecie" to kolejna książka, która zostanie ze mną na długo i którą Wam serdecznie polecam! Prawdziwy rollercoaster uczuć, mieszanka emocji, wydarzeń i sił rządzących naszym życiem.
9/10❤
Po wcześniejszej książce Autorki byłam niezwykle ciekawa czym zaskoczy mnie w następnej powieści. Kiedy więc napisała do mnie o swojej najnowszej książce, stwierdziłam, że chcę ją przeczytać. Miałam w głowie jej wcześniejsze pióro i byłam bardzo ciekawa w jaką stronę poszła.
Justyna i Krystian to małżeństwo na skraju upadku. Przyjaciele tej dwójki namawiają ich na wspólny wyjazd. Wypatrują w tym szansę na nić porozumienia między małżonkami i nadzieję na to, że ich związek uda się uratować. Jednak wspólny wyjazd okazuje się być całkiem inny niż którekolwiek z nich mogło przypuszczać. Wspólny czas zamiast ich zbliżać zaczyna wpływać na ich związek destrukcyjnie. Na dodatek pojawia się on, ktoś tak bliski Justynie, mimo, że wcześniej nie znany. Nad wszystkimi wydarzeniami ciemnym i mrocznym cieniem kładzie się dzieciństwo bohaterki i ojciec, od dawna w jej życiu nieobecny a jednak tak bardzo żywy.
Jest to książka obyczajowa z niezłą dawką thrillera. Powieść trzyma w emocjach w każdej z tych warstw. Ciekawość i napięcie generują nie tylko wydarzenia, ale również skrywane tajemnice, które coraz bardziej wypływają na światło dzienne.
Jestem zachwycona tym jak rozwinęło się pióro Autorki. Niezwykła płynność i lekkość pióra. Do tego fenomenalny portret psychologiczny bohaterów, wchodziłam w ich dusze i serca, odkrywałam po warstwie i budowałam ich portret. Atutem jest także duża naturalność i swoboda dialogów, które czasami psują cały odbiór powieści. W tej powieści są jej doskonałym wypełnieniem.
Znalazło się w tej książce miejsce również na odrobinę refleksyjności.
Do tego wszystkiego nietuzinkowa historia. Ta opowieść wciągnęła mnie od pierwszych stron i trzymała moją uwagę do samego końca. Zastanawiałam się co takiego miało miejsce w dzieciństwie bohaterki, że położyło się cieniem na całym jej życiu. Czy jest ona w stanie sobie z tym poradzić?
Czytanie tej książki, to była dla mnie ogromna przyjemność.
Sezon urlopowy w pełni, więc polecam dobrą powieść na urlop, ale nie tylko 😀
Moja ocena to 8/10
Cykady to mało popularne owady, słynące ze śpiewu przypominającego cykanie. Jaka rolę odgrywa to stworzenie w tej powieści? Kluczową. Ma spowodować ocknięcie się i wejście na właściwą drogę.
Justyna Roch od 6 lat jest żoną Krystiana. Przechodzą właśnie kryzys małżeński. Justyna chce rozwodu, lecz za namową przyjaciół, którzy proszą ich o danie sobie jeszcze szansy, jadą do domku w Maruszynie, by spędzić tam urlop. Kobieta jednak, nastawiona na rozpad małżeństwa, żałuje podjętej decyzji. Brak wzorców i negatywne nastawienie teściowej w stosunku do niej, nie ułatwia im próby pogodzenia się. Mąż stał się dla niej tarczą do "rzucania" wszelkimi niepowodzeniami, odbijajacą bunt, jaki od małego narastał w Justynie z powodu postępowania ojca Dodatkowo sprawy nie ulatwiają: wracający smutek z dzieciństwa i koszmarne sny. Konrad dzielnie znosi wszystkie wbijane igły, bo miłość u niego nie wygasa, jest silniejsza niż u niej.
Oskarżajac męża o zdradę, sama wikła się w romans z sąsiadem z tej samej wioski. Mateusz, który niespodziewanie pojawia się na drodze, dosłownie i tej małżeńskiej, budzi zaufanie u kobiety. Kiedy będąc u niego w domu, znajduje dziwne, podpiwniczone pomieszczenie, postanawia tam zajrzeć. To, co odkrywa, budzi w niej strach i demony z przeszłości. Akcja, jaka rozgrywa się później, powoduje szybsze bicie serca.
Jak potoczą się losy Justyny i jej męża? Czy Bóg da im znak? Czy ich ścieżki na zawsze się rozejdą, czy może ockną się z tego letargu i dadzą sobie szansę?
Fabuła, początkowo, toczy się nieśpiesznie, by wprowadzić czytelnika w świat bohaterów, potem zaś przyspiesza i dostarcza ogromu emocji. To, co dowiadujemy się w połowie książki szokuje, a z każdą przerzuconą kartką, coraz bardziej wciąga. Autorka "rysuje" portret psychologiczny postaci. Każda przeżyta trauma zmienia człowieka, ale też daje nadzieję, bowiem Bóg stawia na drodze bohaterów znaki. Czy właściwie je zinterpretują, czy wybiorą odpowiednią ścieżkę? Musicie się przekonać sami. Ja polecam tę powieść, bo daje do myślenia.
Lubicie książki, bądź filmy które poruszają ważne i przede wszystkim życiowe tematy?
,,Cykada na parapecie" to powieść niesamowicie trudna i emocjonująca.
Początkowo jej fabuła płynie niespiesznie i wprowadza nas w życie bohaterów. Jednak w pewnym momencie zaczyna przyspieszać, a na jaw wychodzą rzeczy na które nie można pozostać obojętnym. Autorka bowiem porusza trudne i bolesne tematy. Ukazuje nam jak traumatyczne przeżycia wpływają na życie człowieka, ale i porusza wątek pedofilii, który okazał się być dla mnie najcięższy. Wszystko przez to, że portrety bohaterów są bardzo mocno nakreślone i autorka wręcz wchodzi do głowy oprawców. Opisuje nam ich motywy, próbuje ,,wyjaśnić" skąd bierze się potrzeba tak bestialskich czynów wobec dzieci. Uwierzcie, że dawno nie trafiłam na książkę, którą tak ciężko by mi się czytało. Jednak nie przez to, że jest tak beznadziejna, a przez to, że jest dla mnie zbyt dużym ładunkiem emocjonalnym... Nawet teraz pisząc tę recenzję jest mi się ciężko skupić, aby przekazać Wam wszystko co najważniejsze, a jednak zbyt dużo nie zdradzić. Dlatego napiszę na zakończenie, że ,,Cykada na parapecie" to mądra, życiowa, nietuzinkowa i emocjonalna powieść. Autorka sprawiła, że zostajemy zmuszeni do refleksji i z całą pewnością książka ta zostanie na długo w moim sercu. Polecam!
,,Cykada na parapecie" to kolejna książka, jaką miałam okazję ostatnio przeczytać, która potrafiła dostarczyć wielu emocji. Jednak tym razem historii w niej opisanej nie czyta się szybko ze względu na język jakim została napisana. Ale dzięki temu, że strona za stroną sama nie przekłada się i należy bardziej się skupić, czuje się lepiej to co autorka chce przekazać. Występują tutaj liczne przeskoki w czasie, które dodatkowo wymuszają skoncentrowanie się. Jednak dla tych którzy lubią obszerne opisy przeżyć bohaterów, by później lepiej poczuć to co oni, książka powinna być prawdziwą ucztą literacką.
,,Cykada na parapecie" to bardzo poruszająca powieść o tragicznych wyborach, zaufaniu, zranieniu. Ale również o przyjaźni i nadziei. Jest to historia pewnego małżeństwa, które przeżywa dość poważny kryzys. Justyna i Krystian na prośbę swoich przyjaciół przy których czują się swobodnie i nie jeden raz przy nich ,,darli koty", wyruszają do chaty letniskowej by tam zawalczyć o swój związek. Ale czy uda się im na nowo odnaleźć drogę do siebie? Na miejscu wciąż oskarżają się wzajemnie. Każdy ma swoje racje, których broni. Jak dalej potoczą się losy Justyny i Krystiana? Przekonacie się sami.
Oprócz elementów charakterystycznych dla typowej obyczajówki, znajdują się również elementy dobrego thrillera, które według mnie dodają dodatkowych emocji. Przede wszystkim napięcia. Książkę pomimo, że nie czyta się szybko i łatwo to jednak z dużym zainteresowaniem. Cały czas byłam ciekawa zarówno tego co się wydarzyło w przeszłości głównych bohaterów, jak również tego, czy dadzą sobie szansę.
"Czasami nie da się opisać słowami smutku, który rozrywa duszę. Nawet łzy nie pomagają się go pozbyć. Jest ulotny, bezkształtny, chociaż przyczepiony do konkretnego etapu życia i człowieka. Opada na dno serca jak płatki śniegu. Chociaż nigdy nie topnieje, a wraz z upływem lat zmienia się w kryształki lodu".
Nic tutaj nie jest takie, jak nam się początkowo wydaje. Justyna i Krystian poznali się jeszcze w czasach licealnych, połączyło ich silne uczucie, są małżeństwem od sześciu lat. Od jakiegoś czasu jednak wszystko się sypie, nie potrafią się ze sobą dogadać, on zawiódł jej zaufanie. Przyjaciele nakłaniają ich, by wyjechali do chaty letniskowej w Małopolsce, aby tam w ciszy i spokoju spróbowali odnaleźć to, co utracili, by zażegnali kryzys małżeński. Jednak lawina pretensji narasta, Justyna zamyka się w sobie, nie chce rozmawiać, ucieka. Krystian, bezskutecznie próbuje się przebić przez gruby mur, którym odgrodziła się żona, a jej mroczne wspomnienia z przeszłości w niczym nie pomagają, wręcz przeciwnie. Wydaje się, ze rozwód jest tylko kwestią czasu. Na drodze Justyny staje Mateusz, który ma w sobie coś, co powoduje, ze kobieta ciągnie do niego jak ćma do ognia. Czy się poparzy? Tych dwoje łączy więcej niż mogłoby się nam wydawać.
Tak trudno czasami dojść do ładu z samym sobą, a co dopiero z innymi. Nie jest to łatwa opowieść... Wielowymiarowa, wnikliwa perspektywa, ukazująca psychologiczne studium ludzkich zachowań w różnych, czasami bardzo dramatycznych warunkach. Akcja powieści toczy się swoim rytmem, nieustannie zaskakuje. Fabuła ciekawie poprowadzona, dopracowana w każdym szczególe, wywołuje ogromne, sprzeczne emocje. To było niesamowite, mocne, zaskakujące, chwilami wręcz mrocznie! Niepodważalnym atutem powieści są bohaterowie. Skomplikowane, autentyczne, rewelacyjnie wykreowane osobowości, wzbudzają w czytelniku wiele emocji. Cały czas miałam wrażenie, że razem z nimi przemierzałem ich kręte życiowe ścieżki.
Autorka porusza istotne, zawiłe problemy ludzkiej egzystencji, umiejętnie lawiruje między różnymi postaciami, realnie ukazując ich prawdziwe oblicza. Przyjaźń, miłość, skomplikowane relacje rodzinne, brak wsparcia, wyrządzone krzywdy, o których nie da się zapomnieć. Niedopowiedzenia, brak szczerości w związku, mylące, krzywdzące poczucie, że wiem lepiej, co jest dobre dla tej drugiej osoby. Nieprzepracowane traumy z dzieciństwa, bolesna przeszłość, przez którą się identyfikujemy, a która nie pozwala swobodnie żyć, oddychać, stworzyć dobry związek. Zdrada, łatwość, z jaką przychodzi nam osądzanie innych, bezpodstawne rzucanie oskarżeniami. Miłość, która jest, która trwa, wbrew wszystkiemu i wszystkim. Czy odnajdą się ponownie?
Pedofilia to temat trudny, obecny, czyny, dla których nie ma wybaczenia, pobłażania, jakiegokolwiek tłumaczenia. To jest zło... Czy można wczuć się w psychikę takiego człowieka? Porwanie, gwałt, brutalna zbrodnia, zemsta, depresja, prześladowanie przez rówieśników, zrzucanie winy rodziców na dziecko, bolesna obojętność, odkrywanie swojej seksualności. Jak możemy przeciwdziałać czemuś, co siedzi w nas od zawsze, nie mamy na to wpływu i jest złe. Przebaczenie, które daje ukojenie. Wiara do Boga, która przychodzi stopniowo, niesie spokój i radość.
Fascynująca, mądra, nietuzinkowa, napisana z empatią opowieść. Daje do myślenia, zostanie we mnie na dłużej. Była to niełatwa, a zarazem piękna przygoda, której całkowicie dałam się porwać. Koniecznie muszę poznać inne powieści autorki. Z całego serca polecam, czytajcie!
https://tatiaszaaleksiej.pl/cykada-na-parapecie/
Joseph Rye, utalentowany dziennikarz pracujący dla Warner Bros Studio, wiedzie beztroskie życie playboya. Nie zadaje głębszych życiowych pytań, a sednem...
Przeczytane:2023-09-16, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, 52 książki 2023, Ulubione, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, polecam,
Dwoje zakochanych w sobie ludzi, budując wspólne życie pragnie, by było ono szczęśliwe i zawsze dawało poczucie bliskości drugiego człowieka. Niestety, u bohaterów książki „Cykada na parapecie” ich związek dosyć szybko okazał się porażką. Więcej ich dzieli, niż łączy. Wydaje się, że miłość wygasła i niewiele można zrobić, by ją na nowo rozbudzić.
Justyna i Krystian Roch są małżeństwem od 6 lat, ale po dawnym uczuciu nie ma w ich związku śladu. Na pewno miłości do męża nie odczuwa Justyna, która od początku zraziła mnie do siebie. Jej zachowanie wobec Krystiana nie wykazuje żadnej woli naprawienia sytuacji. Nic dziwnego, że on ma dosyć jej ciągłego odburkiwania, chamskich i aroganckich odzywek i lekceważenia jego osoby. Punktem krytycznym było zaciągnięcie przez Krystiana kredytu w tajemnicy przed Justyną, ale tylko dlatego, że on chciał spełnić jej marzenie. Według mnie nie jest to powód, by aż tak traktować drugą osobę i utrudniać komuś życie, nie chcąc wyjaśnić sytuacji i nieporozumień. Niestety, Justyna nie potrafi tego zrobić i coraz bardziej zagłębia się w swojej złości, a do tego dołącza się jej zazdrość i wysnuwanie ciągłych oskarżeń o romans, którego tak naprawdę nie ma. Dochodzi do wielu nieprzyjemnych scen, co zmierza coraz bardziej do rozpadu małżeństwa. Przyjaciele państwa Roch, widząc, co się między nimi dzieje sugerują, by małżonkowie udali się do domku w Maruszewie, by tam spróbować ratować związek.
Bardzo współczułam Krystianowi, który ma nadzieję, że dom, który kupił jakiś czas temu oraz otoczenie wokół niego, pozytywnie wpłynie na ich małżeństwo. Polubiłam tę postać, mimo że w opisie jest on przedstawiony raczej niezbyt pochlebnie, jako ktoś, kto „uważa, że wie lepiej, co dobre dla niej i dla niego”. To nie oddaje charakteru Krystiana, gdyż okazał się być mężczyzną kochającym swoją żonę, która jest dla niego najważniejsza. Ona jednak myśli zupełnie inaczej, podejrzewa go wciąż o zdradę, wywołuje kłótnie o bzdury, bezustannie ma do niego o wszystko pretensje. Bardzo mnie jej postawa denerwowała i nie dziwiłam się, że Krystian spędza coraz więcej czasu poza domem. Gdy przyjeżdżają do małopolskiej wsi, ona nieoczekiwanie poznaje tam Mateusza mieszkającego niedaleko ich domku. W tajemnicy przed Krystianem zaczyna się z nim spotykać, gdyż dostrzega, że wiele ich łączy.
Zaczynając poznawać tę historię nie spodziewałam się aż tak wciągającej opowieści, gdyż nic nie wskazywało na dramat o takim nasileniu emocji. Duże znaczenie ma w niej przeszłość bohaterów, zwłaszcza Justyny i Mateusza. Krystian także ma za sobą trudne doświadczenia, ale każde z tych osób inaczej do nich podchodzi. Jedni sobie z tym poradzili, inni nadal dźwigają bagaż doświadczeń, które wpływają na chwilę obecną. Nie będę wszystkiego zdradzać, bo wówczas nie byłoby elementu zaskoczenia i mocnych przeżyć, nie mniej to, czego się dowiadujemy, nie jest łatwym do przyswojenia problemem.
Podobało mi się budowanie napięcia, które coraz bardziej dawało o sobie znać. Autorka stworzyła klimat, który staje się coraz bardziej mroczny, niczym pobrzmiewająca w oddali burza zapowiadająca mocne przeżycia. Sceny z przeszłości pojawiają się w postaci wspomnień, rozmów o nich i wplecione są w teraźniejsze wydarzenia ukazywane naprzemiennie z perspektywy Krystiana i Justyny. Niestety, autorka postanowiła nie oznaczać, kto nas w danym momencie prowadzi swoimi wynurzeniami. Nietrudno wprawdzie jest się tego domyślić, ale znacznie lepiej by wyglądało, gdyby to było wyraźnie określone. To jedyne moje zastrzeżenie do konstrukcji fabuły, gdyż jej tempo, pojawiające się zwroty akcji, zawieszenie epizodów w najmniej spodziewanym momencie nie daje chwili wytchnienia, zwłaszcza w drugiej połowie powieści.
„Cykada na parapecie” to niesamowita opowieść, która zaczyna się zwyczajnie, by stopniowo wciągnąć nas w mroczne zakamarki ludzkiej natury tak, że nie sposób czytać ją obojętnie. Molestowanie, zaburzenia psychiczne, samotność w grupie, brak akceptacji, ryzykowne zachowania nastolatków, pedofilia, ale pokazana w nieco odmienny sposób, to tylko niektóre z poruszanych zagadnień.
Fabuła ma w sobie kilka wątków dotykających różnych zagadnień, nadających tej powieści ciężkiego, mrocznego i niełatwego klimatu, ale też psychologicznej analizy ludzkiej psychiki w kontekście tego, co dotknęło bardzo mocno bohaterów, naznaczyło ich życie balastem cierpienia i bólu. Poznajemy ich przeszłość stopniowo, w odpowiednim momencie, nieraz w zaskakujący sposób, wywołujący wiele emocji.
Wśród wielu splotu wydarzeń można zauważyć w pewnym momencie symbolikę związaną z Bogiem, który ukazany jest jako ktoś, kto nas wspiera, wyciąga do nas rękę, wskazuje drogę dając nam znaki, jakie pojawiają się w naszym życiu, gdy poszukujemy jakichś rozwiązań czy odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Niejednokrotnie dostajemy niemal namacalne wskazówki i podpowiedzi, co zrobić, jak powinniśmy postąpić, ale najczęściej ignorujemy je, poddajemy w wątpliwość, a potem okazuje się, że nie poszliśmy właściwą drogą. Nie nadaje to w żadnym momencie tej powieści religijnego charakteru, lecz bardziej jest wyczuwalny w niej metafizyczny, duchowy aspekt. To spojrzenie bardzo mi się podobało, gdyż w kontekście całości nabiera wymiaru duchowego, dającego otuchę, nadzieję i spokój.
Pani Macko napisała poruszającą, emocjonalną i świetną opowieść o wyborach, które okazały się tragiczne w skutkach, traumach i radzeniu sobie z nimi, ale też o zrozumieniu drugiego człowieka, poszukiwaniu akceptacji, zaufaniu i odkrywaniu prawdy o sobie. Naładowana tajemnicami, poczuciem krzywdy, trudnymi doświadczeniami historia pokazująca siłę przyjaźni i miłości, wyłaniającej się z natłoku wydarzeń.
Książkę przeczytałam, dzięki współpracy z wydawnictwem Zysk i S-ka