W Castle Rock, małym, cichym miasteczku w stanie Maine, Cujo, potężny, acz spokojny bernardyn zaraża się wścieklizną. Z przyjaznego psa zamienia się w zwierzęcą, bezlitosną maszynę do zabijania tym groźniejszą, że zupełnie nieprzewidywalną. Cujo robi rzeczy straszne, ale reakcje ludzi, wstrząśniętych jego bezwzględnością są nie mniej przerażające...
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2011 (data przybliżona)
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: Cujo
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jacek Manicki
"Kiedy nie pozostaje już nic innego niż walka o przetrwanie, kiedy jest się doprowadzonym do ostateczności, to albo uchodzi się z życiem, albo umiera, i taka jest naturalna kolej rzeczy."
Właśnie takie horrory sprawiają mi najwięcej czytelniczej przyjemności, chętnie zanurzam się w ich świat w poszukiwaniu przygody, która nie tylko zrelaksuje, ale również dostarczy materiału ku różnym przemyśleniom. Powieść przemawia prawdopodobną fabułą, ciekawie zarysowanymi portretami postaci, licznymi odwołaniami do natury człowieka, a także umiejętnie prowadzonym małomiasteczkowym klimatem z doskwierającymi warunkami pogodowymi. Zrównoważona mieszanka ciepłych i zimnych emocji, sprytnie podgrzewanej niepewności i narastającego napięcia.
Zaczyna się spokojnie i niepozornie, acz nieosobliwie, zaglądamy w zwykłą codzienność jednej z amerykańskich rodzin, stopniowo tempo staje się szybsze, a intryga nabiera złożoności, zaś w finalnej odsłonie King mocno podkręca mroczną atmosferę i zaskakuje przebiegiem zdarzeń. Zło czające się pod warstwą powierzchownej serdeczności i poczciwości, przywdziewające maskę opiekuńczości i dobrotliwości. Spojrzenie na świat z ludzkiej perspektywy, wzburzone widzeniem oczami zwierząt, natychmiast przywołujące próby porównań i interpretacji. Strach ostrzegający przed czymś niewiadomym, intuicyjnie odbieranym jako niegodziwe, podpowiadający właściwe wzorce zachowań, ale też intensyfikujące się przerażenie i bezwzględna walka o życie. Okazuje się, że potwory można napotkać wszędzie, także w sennym miasteczku Castle Rock w Maine.
Ludzkie i zwierzęce bestie mają wspólne elementy, podobne cechy, analogiczne wzorce zachowań. Pies morderca lub mężczyzna terroryzujący rodzinę, a może kobieta świadomie osłabiająca więzi z bliskimi, albo wymagająca praca, za którą kryje się przecież pierwiastek człowieczy. I niezwykły zbieg okoliczności, ciąg fatalnych zdarzeń determinujących losy wielu osób. Fantastycznie przybliżona historia, logicznie ułożona fabuła, zgrabnie odwołująca się do uczuć, podkręcająca wyobraźnię, czego chcieć więcej? Oczywiście, współcześnie niektóre z problemów bohaterów znalazłyby szybkie rozwiązanie dzięki dostępnym środkom komunikacji, ale realia życia sprzed niemal czterdziestu lat dodają powieści koloru sepii, ponurości i mroczności.
bookendorfina.pl
Akcja książki osadzona jest w Castle Rock. Miasteczko to możemy spotkać także w innych książkach Kinga. Wydaje się, że autor ma sentyment do tego miejsca. Nie jest to z pewnością okolica, w którą można się wybrać na spacer. Prędzej będziemy uciekać z krzykiem i obłędem w oczach, Ciekawy jestem, czy znalazłby się śmiałek, który wybrał by taką drogę ekstremalnego relaksu. Miasteczko Castle Rock jest z pozoru spokojne i senne, znajduje się w Nowej Anglii. Skrywa w sobie sekrety, o których wolę nie myśleć.
Tytułowy Cujo na początku był spokojnym bernardynem. Swoją wielkością budził strach u niektórych osób, ale nigdy nie był agresywny. Od momentu, gdy psa ugryzł nietoperz, zmienia się on w bestię nie do poskromienia. Psa dopada wścieklizna i zamienia się w maszynę do zabijania, która grasuje w miasteczku.
"Cujo" w kategorii horroru wypada trochę słabo. Podczas czytania brakuje zgrzytania zębami ze strachu, czeka się z niecierpliwością, aż pies zagryzie połowę mieszkańców. Spodziewałem się trochę innego motywu, takiego jak np. w filmie "Rec", gdzie mieszkańcy zarażeni zmutowaną wścieklizną zaczynają się wzajemnie atakować w zamkniętej kamienicy. Wersja, jaką wybrał King nie specjalnie działa na wyobraźnię. Plusem, jaki udało mi się znaleźć w tej książce było ukazanie całej zaistniałej sprawy z perspektywy psa. Mogłem się przekonać, jak on widzi te wszystkie zdarzenia i jak je odbiera.
Książka ta nie jest krwistą powieścią grozy, która wywołuje strach przed przewróceniem następnej strony. Spodziewałem się, że będzie to coś znacznie lepszego. W momencie pisania książki King przyznał, że nie stronił wtedy od narkotyków i alkoholu. Może to miało wpływ na te wszystkie mankamenty? Mimo to nie jest to wcale taka najgorsza powieść. Jakby nie było fabuła ma ręce i nogi. Brakuje krwawych momentów i niestety, niektóre fragmenty nic szczególnego nie wnoszą do treści. Książka jest poruszająca, ale nie budzi grozy.
"Cujo" to trzymający w napięciu thriller, w którym głównym sprawcą nieszczęść bohaterów okazuje się zbieg wielu niekorzystnych okoliczności. King standardowo nie rozpieszcza bohaterów, wprowadzając szybkie zwroty akcji, które z nadziei na szczęśliwe zakończenie przeradzają się w bardziej realne scenariusze.
Po raz kolejny nie zawiodłam się na Kingu. Historia mroczna i mrożąca krew w żyłach, ale jednocześnie tak realna i prawdopodobna, że aż wbija się w pamięć.
Cujo, łagodny duży bernardyn łapie wściekliznę. Pech sprawia, że dzieje się to w najbardziej upalne lato, jakie pamiętaja mieszkańcy Maine od lat.
I chociaż pies nie chce nikomu zrobić krzywdy, to powoli jego ciało ulega pod wpływem choroby. Powoli zaczyna nim kierować mordercza furia, która stanie się przyczyną tragedii kilku rodzin.
Książka trzyma w napięciu, działa na wszystkie zmysły, urzeka opisami i nie daje o sobie zapomnieć. Ostatnie 150 stron przeczytałam na jednym wdechu. Bardzo dobry kawałek literatury grozy. Tym bardziej, gdy uzmysłowię sobie, że przecież takie coś mogłoby spotkać każdego z nas.
Polecam!
Źle się dzieje w wydawnictwie Zenit. Wyniki sprzedażowe dołują, firma lada chwila może znaleźć się pod kreską. I wtedy pojawia się Carlos Detweiller ze...
Dziennikarz poszukujący sensacyjnego tematu do reportażu natrafia na ślad pilota-wampira, którego zagadkowe pojawienia się na odległych od siebie...
Przeczytane:2022-02-20,
Stephen King "Cujo" 💚 "Bzdura, tutaj wszystko jest w porządku." Castle Rock to małe miasteczko w stanie Maine, w Nowej Anglii. Z pozoru spokojne i senne, skrywa mroczne sekrety. Czasem wydaje się, że przyciąga złowrogą moc.
Czym jest tytułowy Cujo? To bernardyn. Pies jest państwa Camberów mieszkających przy drodze miejskiej numer 3. Joe Camber to mechanik samochodowy. Jego żona Charity opiekuje się ich dziesięcioletnim synem o imieniu Brett. Olbrzymi pies jest przyjazny. Do czasu, gdy w pogoni za królikiem wpada do podziemnej pieczary, gdzie mieszkają nietoperze mające wściekliznę. Jeden z nich ukąsił w psi nos. Ukochane zwierzę zamienia się w bestię. Pies staje się bezradny wobec postępującej choroby.
Poznajemy rodzinę Trentonów: Donna, Vic i ich synek Tadder. Vic zajmuje się reklamą firmy produkującej chrupki dla dzieci. Niestety, biznes się posypał i Vic musi wraz ze wspólnikiem wyjechać do Nowego Jorku. Donna zmuszona jest oddać swój samochód do warsztatu Cambera. Żar leje się z nieba a na zewnątrz czyha wściekły pies. Donna z Tadem są uwięzieni.
Stephen King daje nam wejść w myśli psa, odkryć jego pragnienie i ból. Przestaje on rozpoznawać otoczenie. Szybko zamienia się w mordercę. Zabija wszystkich, kogo spotka na swojej drodze.
"[...]Spojrzał pod siebie i zobaczył gruby szary fragment jelita zwisający z rozszarpanej koszuli. Spodnie miał przesiąknięte krwią do kolan." Ale jak sam autor wspomina w wywiadach, pisze on powieści psychologiczne, co przy okazji są horrorami. W książce mamy przemoc domową, rozpad małżeństwa, odtrącenie.
"Świat jest jednak cholernie kruchy, kruchy jak wydmuszki, wszystkie z wierzchu pięknie pomalowane, ale puste w środku."
Realny horror pokazujący do czego zdolny jest człowiek w obliczu strachu. Jakie bzdury przychodzą mu do głowy... Bardzo smutne i bolesne zakończenie tej historii.
"Świat jest pełen potworów i wszystkim im wolno kąsać niewinnych i nieostrożnych."