Koniec wieku XVIII. W powietrzu czuć zapach nadciągającej rewolucji. Ekscentryczny pisarz Anton Lumiére wraca z wyprawy po Oriencie do rodzinnego miasta Karlen. Zainspirowany kulturą Wschodu pragnie stworzyć największe dzieło życia – przełomowy traktat filozoficzny o sztuce alchemii. Tydzień później ginie po upadku z okna własnej garsoniery. Zagadkę tajemniczej śmierci artysty próbują rozwikłać dwaj strażnicy miejscy. Trop prowadzi ich do Villi Vitae – położonego w odludnej części lasu uzdrowiska dla możnych i szlachetnie urodzonych. Kiedy kolejni goście przybytku giną w niewyjaśnionych okolicznościach, a droga ucieczki zostaje odcięta, zaczyna się wyścig z czasem. Śledczy odkrywają prawdę o mrocznej stronie natchnienia Lumiére’a i podejmują okultystyczną grę, kładąc na szali nie tylko swoje życie, ale także dusze…
To jest znakomity debiut. Niesamowity, mroczny klimat utrzymany w odcieniach Conan Doyle'a i Poego. Świetnie nakreśleni bohaterowie. I brak pewności, czy źródłem zła jest szalony ludzki umysł czy nadnaturalna groza. Będziecie zachwyceni! Paweł „Uncelek” Stryjecki (bloger)
Kryminał w płaszczu gotyckiej grozy. Powiew tajemniczego orientu i mroczna alchemia złapią Was w swoje szpony. Katooola
Co otrzymamy, gdy połączymy kryminał z grozą? Zagadkę, która pozostawi Was z milionem pytań w głowie, czyli idealną propozycję dla fanów suspensu Agathy Christie i powieści detektywistycznych Edgara Allana Poego. W Witrynach Horroru
Wydawnictwo: Alegoria
Data wydania: 2024-08-23
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 408
Zachwyciła mnie okładka, zachęciły entuzjastyczne recenzje. Skusiłam się. Skusiłam, a mogłam doczytać, że to dla fanów suspensu Agathy Christie. Nie doczytałam, mam więc za swoje. Nie urzekła mnie ta historia tak jak nie urzeka mnie Christie.
Czytajcie, jeśli kręcą i nęcą Was gotyckie klimaty, ciekawe zagadki i niespieszna narracja, znajdzie się też trochę krwawych opisów.
W pewnym momencie przestało mnie zupełnie interesować kto, po co i dlaczego, bohaterowie zlali się w jedno, dobrnęłam do końca tylko dlatego, że jestem masochistką i prawie zawsze doczytuję to, co zaczęłam.
Nie moja bajka, moja wina, mam za swoje...
Przeczytane:2024-10-04, Ocena: 6, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, 52 książki 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Książki XXI wieku,
FANTASMAGORIE WIELKICH ILUZJONISTÓW
Wydawnictwo Alegoria przyzwyczaiło nas do tego, że swą marką sygnuje książki odmienne od tego, czym karmi nas wydawniczy rynek. Zasadniczo każda powieść, która wychodzi spod skrzydeł tego wydawnictwa to promień światła w mroku bylejakości. „Cierniogon” autorstwa Bartosza Sokolaka to debiut literacki, który wyróżnia się na tle nowości, które osaczają nas każdego dnia. To opowieść o źródłach strachu, namiętności, która zabija i dążeniu do doskonałości, które graniczy z obłędem.
Koniec osiemnastego wieku. Czas tak mroczny, a jednocześnie budzący fascynację. Anton Lumiere jest kontrowersyjnym literatem. Zafascynowany kulturą Wschodu, po powrocie z podróży do swego rodzinnego miasta Karlen, podejmuje śmiały projekt napisania wielkiego traktatu filozoficznego dotyczącego sztuki alchemii. Niebawem jednak ginie tragiczną śmiercią wypadając z okna kamienicy, którą zamieszkuje. Tajemniczy zgon, zaszeregowany jako samobójstwo, budzi wątpliwości kuzyna Antona, będącego zwierzchnikiem Straży. Do zbadania okoliczności śmierci pisarza, przydzieleni zostają dwaj strażnicy miejscy – Newran i Sten. Prowadzone przez nich śledztwo prowadzi do wielce tajemniczego przybytku – Villi Vitae – będącego rodzajem sanatorium dla zamożnych i wpływowych ludzi. Położona pośród nieprzystępnych lasów, osnuta sekretną aurą posiadłość, kryje bardzo dużo tajemnic. Czy dwaj reprezentanci prawa będą zdolni stanąć do walki z siłami otaczającymi Villę Vitae? Czy można zachować moralność, gdy w grę wchodzi walka o własne życie?
Zacznijmy od początku : tak się nie robi. Tak nie pisze się książek. Ależ co tu się wydarzyło? Alchemia? Okultyzm? Gotycka groza doprawiona kryminałem? Na literacką scenę, zaśmieconą wtórnością, nijakością i bredniami nagradzanymi topkami sprzedażowymi, wkracza nikomu nieznany autor. Debiutuje powieścią, w której ściera na proch to, do czego przyzwyczajony jest masowy czytelnik. Rozdeptuje konwenanse, utarte szlaki, mody wszelakie mniej lub bardziej niskich lotów. Bartosz Sokolak – tak się ów szaleniec nazywa. Bezpardonowo podnosi poprzeczkę – podaje nam opowieść niesztampową, świeżą, inteligentną i czerpiącą z klasyki literatury wszystko to, co w niej najcenniejsze. Na papier przelał swoje myśli, fantazje, być może koszmary. To, co nam dał, to diament. Powieść od początku do końca drobiazgowo zaplanowana. Każdy akapit, każde zdanie, każde słowo, ma swoje miejsce i cel. „Cierniogon” jest czymś, co trudno jednoznacznie sklasyfikować. To z jednej strony solidnie skomponowany kryminał. Są ofiary, są śledczy, jest zagadka. I wszystko ma solidne podłoże, jest spójne i logiczne. Jednakże u Sokolaka ten kryminał zdaje się być jedynie punktem wyjściowym. Tym, co towarzyszy nam od pierwszego do ostatniego zdania w tej książce, jest groza. Rosnące, osaczające, pełne napięcia uczucie strachu. Sokolak genialnie konstruuje fabułę. Przez cały czas trwania lektury nie opuszczało mnie to dojmujące poczucie, że wciąż jeszcze owo napięcię nie osiągnęło apogeum. Doszlifowana historia, językowo niezwykle udana, a na dodatek zawierająca elementy różnych gatunków. Swoista kompilacja tego, co najbardziej w literaturze cenię. Nie jest to jednak jakiś zbitek motywów. Owszem, dostrzec można u autora pewne inspiracje, jak najbardziej szlachetne, sięgające korzeni gatunków, klasyki w najlepszym wydaniu, lecz najistotniejsze jest to, że potrafił on z tego wszystkiego wytworzyć własną, unikatową wartość. Czytając „Cierniogon” rozkoszowałam się każdym ustępem. Tę powieść należy kontemplować, napawać się nią. Mistrzowskie operowanie słowami, zmyślne prowadzenie narracji, żywe dialogi – te wszystkie elementy składają się na powieść, która dla mnie stanowi prawdziwe dzieło sztuki. To krwawa opowieść o fantazjach, które sterują myślami, o żądzy władzy i szaleństwie. Nic tutaj nie jest proste ani oczywiste. Poruszamy się w oparach wielkich pragnień i obłędu. Łatwo tu zabłądzić. Zgubić trop, postradać zmysły. To, co dzieje się w Villi Vitae, wykracza poza ludzką zdolność pojmowania. Bartosz Sokolak napisał książkę, która nie dość, że znacząco odstaje poziomem literackim, to także stanowi ukłon w stronę dawnych twórców.
Pełna pasji, napisana soczystym językiem, unikatowa - „Cierniogon” to doskonała odskocznia od dość przeciętnych pozycji, które każdego dnia mają swoje premiery. Tu nie ma pogoni za trendami, kompulsywnego pragnienia zaszokowania odbiorcy, powierzchowności. Ta historia przenika czytelnika na wskroś, zmusza go do wysiłku intelektualnego i daje ogrom satysfakcji. Tak bardzo trudno jest pojąć, że „Cierniogon” jest powieściowym debiutem Sokolaka. Jeżeli ktoś debiutuje na tak wysokim poziomie, to należy się go bać – w przyszłości to on wynaczać będzie nowe kierunki. Powieść, której, choćbym wysiliła wszystkie swoje siły, nie jestem w stanie niczego zarzucić. Fenomenalna. Powieść w czarującym, starym stylu. Napisana tak, że nie da się odłożyć jej w trakcie czytania. Jest jak cierń – zostaje w nas. Zdecydowanie jedna z najlepszych książek ostatnich lat. Brylant wśród plastiku. Diabeł piekielnie mocno poleca.