Główna bohaterka Mila wraz z przyjaciółmi odwiedza osobliwy park rozrywki - schowane za murami miasto zamieszkane przez zombi. Mieszkańcy dotknięci chorobą nocami stają się niesamowicie silni i nie panują nad własnymi ciałami, stąd porównanie do nieśmiertelnych potworów. Przyjaciel Mili zakochuje się ze wzajemnością w Karo, mieszkance miasta, co jest początkiem tragedii, której skutkiem są trzy ofiary śmiertelne. Mila, próbując znaleźć zabójcę, wplątuje się w niebezpieczną sytuację i musi walczyć nie tylko o swoje życie, ale także o życie swoich bliskich.
Wydawnictwo: Poligraf
Data wydania: 2019-03-12
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 196
,,Ci inni za murem" to debiut Marty Kruczek, którego okładka, jak i tytuł bardzo mnie zmyliły. Myślałam, że jest to historia o tematyce wojennej, a dostałam tematykę o zombie, która mimo dobrego pomysłu nie została do końca wykorzystana. Miejscami, było kilka niespójnych rzeczy, np. jak można ze strachu zapomnieć, że jest się głodnym. Nagminną rzeczą jest u głównej bohaterki strach i złe przeczucia, które nie są bezpodstawne oraz ciągłe podkreślanie tego jak się bardzo kochają ze swoim chłopakiem. Ale może od początku.
Historia zawarta w książce pokazuje nam jak czwórka młodych ludzi udaje się do miasta, gdzie największą rozrywką jest oglądanie zombie, z czego nasza bohaterka nie jest zachwycona, ciągle obawiając się najgorszego. Przebywając w tym nawiedzonym miasteczku, zaczynają ginąć po kolei ludzie, a w głowach bohaterki pojawia się pytanie kto zabił? Komu mogę zaufać?
W tej książce można odnaleźć każdego gatunku po trochu, od romansu po erotyk, od thrillera po powieść kryminalną z nutką horroru, a nawet mamy tu miłość miedzy normalnym człowiekiem, a osobą skażoną, której nie dane jest się tym cieszyć, ponieważ to nie kończy się dobrze, jak się można spodziewać.
Bardzo podobała mi się historia Karo, która została w bardzo młodym wieku zakażona groźnym wirusem, pod wpływem czego w nocy staje się silną i bezmyślną istotą, którą inni nazywają zombie, choć różni je to, że zabijając nie zjadają ludzkiego mięsa ani mózgu. Ludzie skażeni muszą nosić specjalne czerwone bandamki i mają zakaz opuszczania muru. Jedynie w dzień można mieć z nimi jakiś normalny kontakt.
Myślę, że mimo kilku niedociągnięć i braku rozwinięcia niektórych wątków, to z chęcią sięgnę po kolejną część, bo sugerując się zakończeniem, to jest na to szansa. Moją także osobistą sugestią dla autorki to, aby postarała się dopracować niektóre wątki, ale to tylko moja sugestia. Życzę również autorce owocnej pracy i sukcesów w dalszym tworzeniu. Polecić ją mogę na pewno osobom powyżej szesnastu lat oraz osobom, których kręci klimat zombi, ponieważ ta powieść może ich ciut nieco zaskoczyć, a za możliwość przeczytania, dziękuję portalowi Czytam Pierwszy.
Mila wraz z chłopakiem i parą przyjaciół wyruszają do miejscowości, w której za ogrodzeniem żyją zombie. Dziewczyna sceptycznie podchodzi do pomysłu tej wyprawy, ponieważ uważa, że ludzie, którzy uważani są za zombie, nie powinni przebywać w zamknięciu i stanowić atrakcji turystycznej, na której oglądanie przybywają tłumy. Podczas pobytu w mieście Mila poznaje Karo – dziewczynę, która sama należy do ciekawostek naukowych, a dzięki temu udaje jej się zdobyć przyjaciółkę, stara się ona nawet lepiej zrozumieć naturę tych ludzi, których choroba tak bardzo odmieniła. Wszystko przebiega w miłej atmosferze do czasu, kiedy życie Mili staje się zagrożone, jej chłopak jest podejrzany za morderstwa, a ona szybko musi odnaleźć prawdziwego zabójcę, aby oszczędzić własne życie i ocalić ukochanego. Pytanie tylko, czy wystarczy jej czasu?
***
Początkowo tematyka książki zachęciła mnie do sięgnięcia po nią. Odkąd pamiętam lubię tematykę zombie, nieśmiertelnych, magii itp. Itd. Pierwsze strony zapowiadały się ciekawie, bo z takim spojrzeniem na świat zombie jeszcze się nie zetknęłam – ludzie, którzy w ciągu dnia są normalni, a w nocy potrafią niestrudzenie mordować tylko po to, aby następnego dnia niczego nie pamiętać. Zapowiadało się coś fajnego. Niestety już po kilku stronach zaczęłam się nudzić. Do końca książki nie poczułam nawet odrobiny dreszczyku emocji, którego się spodziewałam i nie mogłam przebrnąć przez całą książkę. Czytanie okropnie mi się dłużyło, a przeczytałam całą tę historię tylko dlatego, że nie lubię zostawiać rozpoczętej książki i chciałam wystawić rzetelną opinię.
Czasem zdarza się tak, że do połowy książka jest nudna, a potem następuje wielka kulminacja i efekt wow. Niestety tutaj nie było go nawet odrobinę. Banalne i irytujące postaci, które wydają się strasznie naiwne i bezmyślne. Nie było tu nawet jednego bohatera, który wzbudziłby we mnie chociaż odrobinę sympatii. Akcja toczyła się bardzo powoli i nie było nawet jednego momentu, który sprawiłby, że moja krew zaczęłaby szybciej krążyć w żyłach. Czas spędzony z tą książką uważam za stracony.
Za możliwość przeczytania dziękuję @CzytamPierwszy
www.czytampierwszy.pl
Debiut literacki Marty Kruczek zapowiadał się bardzo obiecująco. Oryginalny pomysł na fabułę, wykorzystujący motyw zombie i miłości zakazanej sprawił, że książka mnie zaciekawiła. Jednak to jeden z nielicznych plusów jakie mogę o tej powieści powiedzieć. Całość w moim odczuciu wypadła słabo i miałam wrażenie, że potencjał drzemiący w tej historii nie został w pełni wykorzystany. A szkoda! Bo mogłaby to być naprawdę świetna powieść, trzymająca w napięciu.
Mila ze swoim chłopakiem oraz przyjaciółmi udaje się na urlop w Góry Krucze, gdzie znajduje się miasto, w którym na specjalnie odgrodzonym terenie, mieszkają ludzie odizolowani od reszty społeczeństwa. Nadano im nazwę zombie, ponieważ w nocy wpadają w dziwny stan przypominający trans, podczas którego zyskują niesamowicie ogromną siłę oraz niepochamowaną rządzę zabicia wszystkich żywych stworzeń (z wyjątkiem siebie). Na kartach książki pojawia się wyjaśnienie historii powstania dziwnej choroby, jednak mnie on nie przekonuje. W tym przypadku, jak i w wielu innych momentach powieści, mam poczucie, że jest to wątek niedopracowany.
Książka nie jest zbyt długa, a dzieje się w niej bardzo dużo. Nie można zatem narzekać na nudę, jednak czuje się niedosyt spowodowany brakiem większego zagłębienia się w portrety psychologiczne bohaterów.
Również wydarzenia w książce zostały mocno spłycone, przez co nie czuje się strachu. Choć można by było tutaj wykorzystać kilka momentów na zbudowanie mrocznej i przerażającej atmosfery. Nawet noc spędzona w strefie czerwonej nie budziła grozy.
Autorka w swojej historii sięga po wiele gatunków: horror, thriller, kryminał, romans, a nawet zahacza chwilami o erotyk. Jednak dla mnie takie poplątanie różnych elementów sprawiło, że żaden z nich nie wyszedł dobrze.
Dialogi w powieści są pełne powtórzeń, tak jakby rozmawiające ze sobą osoby miały problem z przyswojeniem sobie usłyszanych informacji.
Zakończenie wskazuje na możliwość kontynuacji, ponieważ nie wszystkie wątki zostały rozwiązane. Mam nadzieję, że autorka z każdą kolejną książką wyrobi swój warsztat, bo pomysły na fabułę są dobre, jednak zabrakło mi dopracowania szczegółów.
„Ci inni za murem” choć zarówno tytułem jak i okładką przywodzi na myśl książkę o tematyce obozowej, jest mieszanką gatunków z motywem zombie. Trudno mi wskazać grupę odbiorców, gdyż mnie jako dorosłego czytelnika raczej nudziła, a nie jestem przekonana czy nadaje się dla nastolatków. Powieść miała w sobie potencjał, jednak niestety nie został on wykorzystany. Słabo zarysowane portrety psychologiczne bohaterów sprawiają, że czytelnik nie za bardzo angażuje się w wydarzenia spotykające Milę i jej towarzyszy. Choć ciekawy motyw powieści już w sam w sobie przeraża, to książka zdecydowanie nie wzbudza w czytelniku niepokoju.
Polecić tej książki jednak nie mogę. Choć zdecydowanie jest to powieść na jeden wieczór, czuję po niej ogromny niedosyt. Dobry pomysł na fabułę to jeszcze nie przepis na świetną powieść. A innych plusów się nie doszukałam.
[Recenzja była wcześniej zamieszczana na stronach księgarń oraz na moim blogu.]
Pewnego dnia grupa przyjaciół Tomek, Ewelina, Michał i Mila postanawiają wybrać się na kilka dni w Góry Krucze gdzie mieszkają prawdziwe zombi, Mili nie podoba się ten pomysł ale jej chłopak tak długo nalega że wreszcie postanawia jechać z nimi. Na miejscu wszystko idzie nie tak, Tomek zakochuje się w Karo która jest zombi a z czasem okazuje się że z wzajemnością, do tego jego dziewczyna Ewelina zdradza go z chłopakiem poznanym w barze. Niedługo po tym w niewyjaśnionych okolicznościach ktoś zabija Tomka, potem Ewelinę a na końcu Kamila, chłopaka który z nią sypiał. Mila boi się o własne życie a co gorsza o morderstwa podejrzewa Michała który trafia do aresztu, trafia również tam Karo, przez to kobieta nie wie teraz komu można zaufać.
Książka to połączenie współczesnego światu z nierealnymi postaciami zwanymi zombi które w nim żyją, zwykli ludzie którzy w konsekwencji choroby nocami nie panują nad sobą i zmieniają się w potwory. Dla dyrektorki całego obiektu jest to świetny biznes ponieważ ogrom ludzi przyjeżdża popatrzeć sobie na niecodzienne widowisko, dlatego ważna dla niej jest nieposzlakowana opinia i to ona robi wszystko żeby lekarze nie znaleźli lekarstwa które pozwoli im żyć normalnie.
Historia trzyma w napięciu, ciężko było mi stwierdzić kto może być mordercą ale z drugiej strony kiedy już dowiedziałam się kto nim jest byłam zaskoczona, ale raczej negatywnie, tak jakby autorka nie wiedziała kogo o to oskarżyć i dopisała historię pobocznej postaci tak żeby miała motyw. Zdecydowanie wolałabym żeby mordercą był ktoś z tych osób które cały czas przy tym był wtedy byłoby to bardziej uzasadnione a nie osoba o której tylko było wspomniane a potem okazuje się ona istotną.
Ciekawi mnie co dalej, autorka zakończyła historię tak jakby miała powstać kolejna część i byłby to całkiem fajny pomysł, ciekawą mnie historie bliskich którzy musieli żyć po tym jak ich rodzina, znajomi zostali zabrani do zamkniętego obiektu.
Cieszę się że świat jest jaki jest i nie ma w nim miejsca dla zombi, wampirów i innych postaci, fajnie się o nich czyta ale na pewno nikt nie chciałby kogoś takie spotkać na żywo. Książkę odebrałam za punkty z portalu Czytam Pierwszy.
Mila, główna bohaterka ma sny, w których widzi ducha. Zwierza się swemu chłopakowi jednak on zbywa ją tłumacząc, że to tylko zły sen. Chłopak Mili i przyjaciel Tomek wpadają na pomysł by wyjechać odpocząć i to nie w byle, jakie miejsce tylko do miasta Zombie.
Jest to miasto, w którym mieszkają osoby, które w wyniku zdarzeń z przeszłości nie panują nad sobą w nocy i wyrządzają krzywdę ludziom oraz zwierzętom.
Jadą tam we czwórkę Miła, Michał, Tomek i Ewelina. Jednak główna bohaterka ma złe przeczucia.
Po zajechaniu na miejsce wszyscy są podekscytowani i jak najszybciej chcą zobaczyć Zombie, tylko Miła odczuwa lęk przed tym miejscem. Wszyscy Zombie wyróżniają się tym, iż na nadgarstku maja zawiązana czerwoną chustkę.
Jednak wbrew przeczuciom Miła nawiązuje znajomość z Karo, która jest mieszkanka tego miasta.
Ich odpoczynek zostaje zakłócony przez wypadek, który się zdarzył pod bramą miasta. A chodzi tu o morderstwo.
Kto jest ofiarą?
Kim jest morderca?
Co z tym wszystkim ma wspólnego Miła?
Czy dziecko pojawiające się we śnie głównej bohaterki ma wpływ na to, co się stało?
Wydawać by się mogło, że co strasznego może się wydarzyć na wakacjach, wycieczka do miasta Zombie, gdzie wszystko jest chronione za murami miasta. A jednak coś jest nie tak. Miła ciągle ma złe przeczucia, które wszyscy bagatelizują. Książka czyta się niemalże sama. Historia jest porywająca i trzyma w napięciu.
Jedynie, do czego mam zastrzeżenia to losy jednej postaci nie zostały wyjaśnione. I tak się ciągle nie daje mi to spokoju.
Historia jak dla mnie trochę przewidywalna, lecz warta uwagi.
Krótka historia (licząca ok.200 stron) opowiadająca o ludziach - polskich zombie. W dzień są normalnymi ludźmi, jednak nocą zmieniają się w potwory, które zabijają z zimną krwią wszystko co żywe. Żyją w zamkniętej osadzie- takim ,,parku rozrywki" dla zwykłych ludzi. Każdy może ich poznać, nawiązać znajomość, zobaczyć ich w nocy w akcji.
Czwórka naszych bohaterów : Mila, jej chłopak - Michał, jej przyjaciel- Tomek oraz Ewelina- dziewczyna Tomka, postanawiają zwiedzić ten ,,dziwny" park rozrywki, poznać prawdziwych zombie.
W trakcie pobytu w tym dość niepokojącym miejscu poznają prześliczną Karolinę, która należy do osady zombie. Z czasem również zaczynają się dziać niebezpieczne rzeczy, tj. stopniowo giną w tajemniczych okolicznościach znajomi Mali. Pragnie ona rozwikłać zagadkę kto zabija.
To moje pierwsze spotkanie z autorką. Pierwsza połowa nawet mi się podobała, jednak odkąd zaczęli ginąć ludzie, akcja gnała ,,na łeb, na szyję". Dużo dziwnych zdarzeń, niewyjaśnionych do końca okoliczności ... sztucznych dialogów...No coś mi nie pasowało.
Jak ktoś czyta ,,zombie" myśli sobie pewnie: ,,o będzie groźnie, bestialsko i wszędzie pełno krwi". Nic bardziej mylnego. Jest tu trochę fantasy, kryminału, thrillera, a nawet romansu- taki kogel mogel; misz- masz wielu gatunków.
Dla mnie ta opowieść jest za krótka i zbyt chaotyczna. Mam wrażenie, że autorka nie powiedziała ostatniego słowa... chyba będzie kontynuacja , za którą chwycę, bo może znajdę odpowiedzi na moje pytania po tej lekturze.
Usłyszałam o tej książce "Musisz ją przeczytać, przecież uwielbiasz zombi!"", tak też zrobiłam przesuwając ją na sam początek kolejki książek do przeczytania. Spory błąd z mojej strony! Książka nie porwała mnie zupełnie, czekałam na moment, kiedy wywoła we mnie jakieś emocje - nie doczekałam się. Grupa znajomych wybiera się do miasta pełnego chorych na tajemniczą chorobę, nadsilnych nocą ludzi, porównywanych do zombi, a wydaje się, jakby szli do sklepu po buły. Musiał być oczywiście wątek "zakazanej" miłości, coś się musiało dziać, więc ktoś umarł, ktoś inny wpadł w tarapaty. Historia ogólnie ma potencjał, ale autorka stanowczo nie potrafiła wprowadzić napięcia. Książka przeczytana bez cienia dreszczyku. Może i za samą opowieść dałabym nieco więcej, ale za całość 1/6.
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony mi się podobała a z drugiej nie. W niektórych momentach czułam lekkie niedociągnięcia. Szybko się czyta i akcja rozgrywa się szybko, ale jak dla mnie za szybko. Brakowało mi tutaj troszkę wątku psychologicznego. Autorka bardzo szybko przechodziła z jednego wątku na drugi co powodowało niemałe zamieszanie.
Czwórka przyjaciół - Mila, Michał, Tomek i Ewelina, wybierają się na kilka dni w Krucze Góry, gdzie mieszkają zombi. Jednak nie są to takie zombie jak na filmach - w dzień są normalnymi ludźmi dopiero w nocy nie panują nad swoimi czynami. Mili nie podoba się ten pomysł, już od początku budzi w niej wątpliwości i lęk, ma przeczucie, że tej wyjazd to zły pomysł. Jednak do wyjazdu dochodzi.
Jednak wbrew przeczuciom Mila zaprzyjaźnia się z jedną z mieszkanek tego miejsca - Karo. Jak się później okazuje Tomka i Karo połączyło wielkie uczucie. Kiedy mogłoby się wydawać, że nic nowego się nie wydarzy dochodzi do morderstwa.
Kto jest ofiarą a kto mordercą?
Historia jest naprawdę wciągająca i szkoda, że tak krótka. Może gdyby była dłuższa byłoby więcej szczegółów, których mi tutaj bardzo brakowało. Wiele rzeczy nie zostało wyjaśnionych, jak np. co wspólnego miał sen Mili z tym wszystkim? Wiele pytań, lecz brak odpowiedzi.
Książkę odebrałam za punkty z portalu Czytam Pierwszy.
Skuszona promocją na CzytamPierwszy.pl zamówiłam powieść debiutancką Marty Kruczek pt. "Ci inni za murem". Zarówno tytuł, jak i okładka sugerowały treści okołowojenne, powstańcze, może coś nie coś o getcie. Nic bardziej mylnego! Powieść opisuje przedziwne miejsce, trochę o charakterze getta, gdzie zamknięte są osoby z pozoru normalne, lecz które w nocy zmieniają się w brutalne bestie bez ludzkiej świadomości. Dla bohaterów książki zabawa w tym osobliwym parku rozrywki trwa do momentu, gdy ktoś nie zaczyna czyhać na ich życie. Kto? Potwór czy zwykły człowiek wyrównujący rachunki? Tego musi dowiedzieć się Mila, główna bohaterka i narratorka powieści. Musi poznać prawdę i ujść z życiem. Brzmi fajnie? Zgadzam się, pomysł niczego sobie.
Ale...
Pomysł ciekawy, sporo się dzieje, nie ma specjalnych dłużyzn. Czyta się szybko, napisana jest poprawnie językowo i stylistycznie. Ale całość jakaś taka bez polotu. Jakbym czytała szkolne wypracowanie w formie opowiadania. Dialogi bywają drętwe, postaci są dość powierzchownie opisane. Wiele się wokół nich dzieje, często są to trudne sytuacje, ale trudno się tym emocjonować, gdy jest to tak płasko opisane. Autorka naszpikowała książkę licznymi wydarzeniami, wątkami, akcją rozwijającą się w bardzo wielu kierunkach. W moim odczuciu za dużo tego wszystkiego. Jest morderstwo, romans, zdrada, ryzykowne akcje i nagłe ucieczki, trochę erotyki, no i zombie. Pewne elementy wydawały mi się żywcem wzięte z sensacyjnych filmów albo erotyków i odstawały od całości powieści. Są wątki, które pojawiają się niepotrzebnie, gdyż w ogóle nie są rozwijane (np. znaczenie snu głównej bohaterki).
Debiut wydaje mi się obiecujący, Autorka potrafi odmalować książkową rzeczywistość, ale zjawiskom i postaciom brakuje głębi. Otwarte zakończenie zwiastuje kontynuację. Trzymam kciuki by było lepiej.
Marta Kruczek urodziła się 13 sierpnia 1992 roku we Wrocławiu. Od dziesięciu lat mieszka wraz z rodziną w zachodnich Niemczech, gdzie skończyła szkołę, a obecnie pracuje oraz studiuje ekonomikę i zarządzanie. Ci inni za murem to jej debiut literacki.
Lubię sięgać po książki debiutantów. W taki sposób trafiłam na książkę Marty Kruczek na platformie dla czytelników Czytampierwszy.pl Grafika na okładce może niejedną osobę zmylić, bo wygląda jakby miała nas przenieść na ulicy Warszawy podczas Powstania Warszawskiego. Jednak uspokajam tych, którzy tematyki wojennej nie trawią, to nie jest o tym książka. Ci inni za murem to historia o… Zombie.
Wikipedia mówi (z resztą znamy to z popkultury), że Zombie to osoba martwa, powstająca z grobu i starająca się zaspokoić żądzę krwi poprzez konsumpcję świeżego ludzkiego mięsa lub mózgu. Kto nie widział choćby jednego z filmów o Zombie z serii Żywe trupy? Ale postarajcie się przed lekturą książki Kruczek zapomnieć o tym schemacie, bo w jej historii nie ma nic z tych filmów. Zombie (z braku innej nazwy) są i żyją obok nas, choć odgrodzone od świata normalnych, zdrowych ludzi. A kim są Zombie w powieści Marty Kruczek? To nieszczęśliwcy, którzy zostali zarażeni wirusem.
Mila, Michał, Ewelina i Tomek wybierają się w Góry Krucze, do miasteczka, w którym jak w rezerwacie czy zoo mieszkają (bez prawa opuszczenia go) ludzie – Zombie. Park rozrywki, w którym główną atrakcją są ludzie? Wystarczy zapłacić i przyglądać się do woli, ale żeby zobaczyć do czego są zdolni po zmierzchu, płaci się ekstra. W dzień, gdyby nie chustki zawiązane na ręce, są nie do odróżnienia. Czytałam i zastanawiałam się czy byłabym w stanie pojechać w takie miejsce i przyglądać się ludziom, którzy przez chorobę zostali odizolowani od społeczeństwa. Chyba to nie dla mnie.
Zombie w dzień zachowują się jak Ty czy ja, za to w nocy przeobrażają się w istoty, które można nazwać potworami; w istoty, które zabijają wszystko, co spotkają na swej drodze. Po zmroku stają się nieprawdopodobnie silni i tracą kontrolę nad swoimi umysłami. Tak jakby ktoś wyłączył jakiś przycisk w ich głowach. Tak jakby byli w transie. Przed rokiem pewna organizacja postanowiła zrobić świetny interes i zacząć zarabiać na tych ludziach. Tak powstało zamknięte za murami miasto, w których można oglądać zakwaterowanych tam Zombie. Nikt tylko nie wpadł na pomysł, że zdrowy człowiek może zakochać się w mieszkance miasta za murem. Co z tego wyniknie?
Marta Kruczek wpakowała w tę niewielką objętościowo książeczkę mnóstwo wszystkiego. Przyznam, że stanowczo za dużo. Co otrzymujemy na 196 stronach? Po troszku z różnych gatunków literackich: kryminał, fantastyka, horror a nawet romans. Są Zombie, czyli postaci fantastyczne; są trupy; jest śledztwo i miłość „międzygatunkowa". I prawdę mówiąc, w moim odczuciu, Kruczek poległa na własnym pomyśle. A szkoda, bo ta historia miała potencjał. Może byłoby lepiej, gdyby z czegoś zrezygnować. Rozbudować wątki, które zostały potraktowane po macoszemu. Postarać się bardziej skupić na portretach psychologicznych bohaterów. Wydaje mi się, że ratunkiem dla tego debiutu jest zakończenie, choć mnie nie zaskoczyło, bo udało mi się rozgryźć je wcześniej. Chyba możemy spodziewać się kontynuacji, bo autorka zostawiła sobie furtkę w postaci nie do końca rozwiązanych spraw.
Ci inni za murem to książeczka, która może się spodobać mniej wytrawnym czytelnikom. Dla mnie niestety to trochę za mało. Jestem pewna, że z czystej ciekawości sięgnę po drugą odsłonę o Zombie – oczywiście jeśli powstanie. Interesuje mnie czy Marta Kruczek rozwinie skrzydła, jako pisarka i co dalej będzie się działo z Milą i... Zombie.
Książki nie polecam, ale też nie zamierzam jakoś specjalnie nikogo zniechęcać. Każdy wie co lubi i sam podejmie decyzję, czytać czy nie.
Przeczytane:2020-03-01,
Mila i jej ekipa jadą na wycieczkę do miasta zombie, gdzie zamknięci są ludzie chorzy na tajemniczą chorobę, na którą od dziesięciu lat nikt nie znalazł lekarstwa, a oni się uodpornili. I może możnaby zrobić z tego fajną historię, gdyby autorka nie chciała wepchnąć tam wątków fantastycznych (zombie, które w nocy mają nadludzką siłę), kryminalnych (groźny policjant śledczy, który w sumie nie wie, co się dzieje, ale pakuje się w auto i daje się ścigać pokręconej babie i jej gorylom, bo przecież nie ma telefonu, żeby zadzwonić po posiłki) i tak popularnych ostatnio erotyków (tak, w trzech miejscach pojawia się scena ostrego wulgarnego rżnięcia z opisem na pół strony. A później jak gdyby nigdy nic przechodzimy do dalszego bigosu). I gdyby miała lepszy warsztat pisarski, bo nie lubie potocznego języka w książkach. Dodatkowo książka kończy się w polowie wątku, który wywołuje emocje jak na grzybobraniu - po kolejną część nie sięgnę.
Książkę odebrałam za punkty w portalu "Czytam Pierwszy".