Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2010-06-10
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 310
Jestem zaskoczona jak aktualna jest to książka w przedstawianiu specyfiki życia w małych społecznościach, gdzie opinia społeczna i wtedy i niestety też obecnie kieruje postępowaniem ludzi. Jedno z ważniejszych pytań - dlaczego to się tak mało, tak wolno zmienia? Czy to niechlubna rola kościoła, czy brak wykształcenia, nieznajomość świata, dziedziczony lęk przed zmianą?
To wygląda kompletnie inaczej, gdy się mieszka w wielkim mieście, gdzie każdy sobie żyje tak, jak chce, a nawet jak sąsiedzi patrzą krzywym okiem, można to zbagatelizować. Oczywiście stopień nasilenia tej presji społecznej jest teraz (chyba?) mniejszy, ludzie mają (chyba?) trochę szersze horyzonty, ale wiele z tego kierowania się stereotypami, uprzedzeniami wobec mniejszości wszelakich odmienności, wyłamywanie się z tradycji w dalszym ciągu funkcjonuje i ma się całkiem dobrze. Przez większość książki czułam gniew i niezgodę dla tego społecznego i rodzinnego okrucieństwa - zabobony, głupota, wyimaginowane "wartości" są ważniejsze niż zwykłe ludzkie uczucia. Oczywiście są też w książce postacie, które kierują się empatią, ale to też te osoby, które należą do grupy wykluczonych.
Podoba mi się, jak Kraszewski przedstawia kobiety. To nie są uległe mimozy jak Marynia z Rodziny Połanieckich, naiwna Madzia z Emancypantek, ale kobiety, które mają w sobie dużo siły, potrafią walczyć o siebie i znają swoją wartość. Józef Ignacy był wręcz progresywistą w porównaniu z konserwatywnym Sienkiewiczem.
Również w jego opisie stylu życia Romów nie ma żadnych ocen - po prostu nam o nim opowiada i otwarcie zwraca uwagę na brak tolerancji wiejskiej społeczności dla odmiennego systemu wartości. To z mojego punktu widzenia wielki plus.
Tym razem bohaterem powieści uczynił Kraszewski królowa Sonke (Zofie) Holszańską, czwarta małżonkę Władysława III Jagiełły i matkę dwóch panujących polskich...
Przeczytane:2014-05-18, Ocena: 4, Przeczytałam, z_52 książki - 2014,