Opowieść o tym, jak jedna mała czarna może całkowicie zmienić życie młodej dziewczyny...
19-letnia Lisbeth ucieka od monotonii życia codziennego, oglądając filmy z Audrey Hepburn w roli głównej. Na co dzień pracuje w miejscowym barze jako kelnerka, jednak to zajęcie nie daje dziewczynie żadnych perspektyw na dalszy rozwój.
Pewnego dnia otrzymuje rewelacyjną wiadomość od swojej przyjaciółki Jess - stażystki w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku. Okazuje się, że na najważniejszym wydarzeniu modowym Met Gala, odbywającym się przy udziale nowojorskich celebrytów i rekinów biznesu z Wall Street, zostanie wystawiona pierwotna wersja legendarnej sukienki od Givenchy'ego, którą miała na sobie Audrey Hepburn w filmie Śniadanie u Tiffany'ego. Lisbeth, długo się nie zastanawiając, wyrusza w podróż do Wielkiego Jabłka.
Już na miejscu, w tajemnicy przed wszystkimi, a także dzięki pomocy Jess, Lisbeth przymierza słynną suknię. Dodatkowy makijaż i fryzura a la Audrey Hepburn sprawiają, że część osób bierze bohaterkę za elegancką i prominentną celebrytkę.
Wkrótce, dzięki sukienkom vintage swojej babci oraz modowej smykałce Jess, Lisbeth odnosi niebywały sukces w elitarnej socjecie Manhattanu, skupiając na sobie uwagę księżniczki popu Tabithy Eden oraz wpływowego ZK Northcotta, następcy potentata gazowego. Jednak w niedługim czasie Lisbeth przekonuje się, że jej nowe życie - pełne zaskakujących zwrotów akcji - wcale nie jest usłane różami, zaś ludzie, którzy przebywają w jej otoczeniu, mają wobec niej podejrzane zamiary. Młoda kobieta będzie musiała się zastanowić, co tak naprawdę liczy się w życiu: znajomość z reprezentantami nowojorskiej elity czy może relacje z tymi osobami, które znają prawdziwą Lisbeth.
Nowojorski blichtr, ciemne sekrety socjety Manhattanu oraz powiew wielkiego świata glamour...
Idealna powieść dla fanek Audrey Hepburn oraz dla każdej kobiety, która pragnie choć na chwilę wyrwać się z codziennej, przytłaczającej rzeczywistości!
,,To książka dla każdej kobiety, która wierzy w magiczną moc doskonałej sukni. Kriegman stworzył pełną uroku baśniową opowieść, która została napisana tak sprawnie, że każda kobieta ją czytająca bez trudu wczuje się w przeżycia młodej Lisbeth. Być jak Audrey Hepburn z pewnością zyska uznanie szerokiej publiczności" - Julie Cross, bestsellerowa autorka Burzy
Mitchell Kriegman - autor powieści oraz krótkich form prozatorskich. Jego opowiadania ukazały się między innymi w ,,The New Yorker", ,,Glamour" czy w ,,Harper's Bazaar". Zajmuje się również pisaniem scenariuszy oraz tworzeniem filmów.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2016-11-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 432
Książka M. Kriegman to beletrystyka dla miłośników literatury obyczajowej. Ogólnie rzecz ujmując ukazuje zmagania bohaterki Lisbeth - balansującej pomiędzy okresem dojrzewania i dorosłością. Między marzeniami i życiem realnym.
...ale od początku...
Lisbeth to główna bohaterka książki Być jak... Jest nieśmiała i cicha. Jak każda nastolatka ( 19 lat ) ma swoje marzenia i plany. Ciężko jednak realizować samą siebie, gdy pochodzi się z rodziny patologicznej. W chwilach, gdy w domu wybuchają kolejne awantury, ona ucieka...w świat "doskonały". Szafa jest jej azylem, gdzie zamyka się i oglądając ulubiony film "Śniadanie u Tiffany'ego", z ulubioną aktorką Audrey Hepburn w roli głównej - marzy i całkowicie przestaje istnieć dla innych. Pociąga ją rzeczywistość nakreślona wokół Audrey. Świat glamour pochłania ją bez reszty.
To może brzmieć dziwnie, ale spędzałam czas w szafie odkąd skończyłam pięć lat. To wtedy tato po raz pierwszy przebił pięścią kuchenną ściankę, a mama obrzuciła go lawiną talerzy. Lata później pojedynki na krzyki między Courtney i moją mamą znów zagnały mnie do mojej kryjówki.
Filmowy lek na każdą dolegliwość.
A ponad nimi wszystkimi - Śniadanie u Tiffany'ego - Uwielbiałam czysty przepych tego filmu, sztuczne rzęsy, wystawne przyjęcia, tiary i perły, i te złotka.
Inną odskocznią od ponurej rzeczywistości jest Bunia, czyli babcia dziewczyny. To ją nasza bohaterka odwiedza, z nią może porozmawiać, wyżalić się i zwierzyć.
W książce pojawia się także Jess - przyjaciółka Lisbeth. To ona pokazuje dziewczynie "małą czarną", którą Audrey Hepburn miała na sobie w kultowym filmie.
Koniec końców Jess pozwala przymierzyć przyjaciółce sukienkę. Wie bowiem, że zarówno film, jak i A. Hepburn to wielkie fascynacje Lisbeth.
W wyniku pewnych zdarzeń sukienka na ciele Lisbeth pozostaje jednak na dłużej, niż na "chwilkę". Jakie konsekwencje z tego mogą wyniknąć? Czy świat, w którym nagle znajdzie się dziewczyna, za sprawą słynnej sukienki, jest taki, o jakim faktycznie sniła i marzyła? ...a jeśli to tylko pozory idealności życia celebrytów? Jeżeli świat szklanego ekranu to świat obłudy, kłamstw i zatracenia własnego "ja"? Czy wobec tego uda się Lisbeth pokonać własne słabości i odnaleźć siebie?
Powiem tylko tyle, że bohaterka książki M. Kriegman stąpa po kruchym lodzie - choć sama tego nie dostrzega. Z jednej strony jej wielka pasja chroni ją przed zepsutym mechanizmem rodzinnych. Z drugiej zaś wpędza, być może, w utratę własnej tożsamości. Istnieje bowiem różnica pomiędzy zamiłowaniem a zagubieniem i uzależnieniem. Granica, którą łatwo przekroczyć!
Jej życie jest zaskakująco banalne i niesatysfakcjonujące. Z przyjemnością wraca do filmów z Audrey Hepburn i przenosi się w fantazji, do czasów, w których żyła. Możliwość przymierzenia sukienki ze "Śniadania u Tiffany'ego" sprawia, że jej los ulega odmianie.
Po powieść sięgnęłam przede wszystkim ze względu na swoją fascynację osobą Audrey Hepburn. Liczyłam na to, że Audrey będzie w niej więcej niż w samym tytule. I choć tych faktów nie pojawiło się wiele, było ich wystarczająco bym mogła odświeżyć sobie tytuły filmów, w których występowała, przypomnieć kilka istotnych faktów na jej temat oraz kolejny raz zrozumieć, co składało się na fakt, że Audrey była taką interesującą kobietą. Wszelkie odwołania i pomysł, by nawiązać do jej osoby policzyłam autorowi książki na duży plus.
Mogłoby wydawać się, że to historia lekka, stanowiąca dla czytelniczek głównie źródło rozrywki. I w dużej mierze tak jest, ale nietrudno doszukać się w powieści kilku kwestii istotnych i jakże aktualnych. Lisbeth to młoda kobieta, szukająca swojego miejsca. Trochę kierowana przez innych, nieco błądząca, niezadowolona z siebie. Ona dopiero próbuje zrozumieć kim jest, znaleźć swoje powołanie i odpowiednią ścieżkę, którą mogłaby podążać. Takie rozważania, niepewności, poszukiwania na pewnym etapie życia dotyczyły bezpośrednio każdego z nas. Niektórzy znajdują się z tym miejscu teraz, inni już dawno z tego wyrośli, ale i jedni i drudzy znajdą w nich coś dla siebie. Trochę motywacji, garść refleksji, kilka wspomnień.
Autor świetnie sobie radzi osnuwając ważne tematy mgiełką lekkości i banalności. Dobrze jest podążać za nim, kiedy cofa się do czasów Audrey, miło czyta się o pięknych sukniach i wyobraża, że każda z nas mogłaby być na miejscu tej wspaniałej diwy. Ale to prawdziwe życie oraz tu i teraz są naprawdę istotne. Problemy z tożsamością, kłopoty rodzinne, kwestie finansowe. Problemy, których istnienie może nawet nie do końca sobie uświadamiamy, albo które nie są dla nas bardzo istotne przez długi czas. Aż do momentu, kiedy mamy chęć wszystko rzucić, zawalczyć o siebie, szukamy wzorców. Próbujemy być sobą.
Trochę się obawiałam, że powieść okaże się nieco banalna, zbyt zwyczajna, o kojącym lecz wolnym tempie. Tymczasem autor nie dał mi żadnych powodów do zmartwień. Świat Lisbeth i podejmowane przez nią decyzję okazały się wystarczająco szalone, by czytelnik się nie nudził i nie czuł znużony. Ta zwariowana podróż łączy klasykę ze współczesnością i teraźniejszość z przeszłością, doprowadzając nas do miejsca, w którym przyjdzie nam odpowiedzieć sobie na kilka pytań i przeanalizować niektóre sprawy.
Mówiąc krótko to wspaniała opowieść o kobietach i dla kobiet. Lekka, zabawna, dobrze napisana, ale też z przesłaniem. Jestem przekonana, że każda z nas znajdzie w niej coś dla siebie- dobrą zabawę, trochę motywacji, czar przeszłości. Polecam.
W blasku jupiterów
Każdy czegoś pragnie. Każdy ma też swojego idola, którego chce naśladować. Dla Lisbeth prawdziwym autorytetem jest Audrey Hepburn, aktorka i modelka. Dziewczyna raz po raz ogląda filmy z jej udziałem, marząc, by mieć w sobie tyle wdzięku, ile Audrey w swojej najbardziej charakterystycznej roli w „Śniadaniu u Tiffany’ego”. Nic dziwnego, że kiedy Lisbeth może dotknąć słynnej małej czarnej, którą miała na sobie jej idolka, pod wpływem chwili decyduje się ją przymierzyć. Przeglądając się w lustrze nie wie jeszcze, że ta jedna sukienka diametralnie zmieni jej życie, a ona sama wkroczy do świata sławy i przepychu.
„Być jak Audrey Hepburn” na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo schematyczną powieścią. Główna bohaterka ma 19 lat, jest niewyróżniającą się dziewczyną pochodzącą z niespecjalnie zamożnej rodziny. Zupełnie przypadkiem dostaje od losu wyjątkową szansę, z której oczywiście korzysta, mimo ryzyka przykrych konsekwencji. Dodajmy do tego fakt, że Lisbeth ma przyjaciółkę lesbijkę i w którymś momencie zaczyna się nią interesować typowy przystojniak, do którego wzdychają tłumy kobiet. Jak widać, schemat goni tutaj schemat, ale – podkreślam: ALE – nie mogę nic poradzić na to, że książka niesamowicie mnie wciągnęła i zwyczajnie skradła moje serce.
Jednym z kluczowych elementów, który przemawia na korzyść tej powieści, jest na pewno styl autora. Tak, autora, bo mimo wszystko nieco mnie zdziwiło, że to mężczyzna napisał tę książkę. W każdym razie język, którym się posługuje Mitchell Kriegman, mogę podsumować krótko: łatwy, prosty i przyjemny. Pisarz świetnie oddaje uczucia, bardzo sprawnie opisuje tło wydarzeń, którym jest przede wszystkim ogólnie pojęty show-biznes, a do tego starannie kreuje swoich bohaterów, przez co są bardzo wyraziści i prawdziwi. W fabule nie brakuje miejsca na delikatny humor, co sprawiało, że czytanie było jeszcze przyjemniejsze. „Być jak Audrey Hepburn” nie ma w sobie jakiejś niesamowitej głębi, ale tak mi umiliła wolny czas, że kiedyś pewnie do niej wrócę.
Z ogromną ciekawością śledziłam, jak Lisbeth, młoda kobieta z wielkimi marzeniami tworzy sobie nową tożsamość, żeby móc te marzenia spełniać. Odtąd jej wolny dzień to nie zamykanie się w szafie, by nie słyszeć krzyków pijanej matki – zamiast tego staje się honorowym gościem na imprezach, gdzie gwiazdy muzyki i kina spokojnie popijają drinki. Oczywiście spora część fabuły jest naprawdę naciągana. Bohaterka zakłada bloga modowego, który tak błyskawicznie zyskuje popularność, że już po kilkunastu dniach nazwisko Lisbeth jest rozpoznawalne, a firmy odzieżowe wpychają jej próbki swoich produktów. Trochę to nierealne. Poza tym Lisbeth nieco zbyt łatwo przyszło wpasowanie się do nowego, zupełnie obcego świata. Niektóre sceny są naprawdę przewidywalne i dość naiwne, ale wpasowały się w konwencję całej książki, więc nie raziło mnie to specjalnie.
Istotne jest, że autor nie poświęca całej uwagi wyłącznie głównemu wątkowi. Pomijając diametralną przemianę Lisbeth, warto się chociażby pochylić nad kłopotami rodzinnymi bohaterki, bo matka alkoholiczka to nie jedyny problem. Ponadto Mitchell Kriegman uwypuklił konsekwencje rozpoznawalności, która naprawdę potrafi dać się we znaki, świetnym motywem jest także przeszłość babci Lisbeth, czyli coś, co wychodzi na jaw pod koniec książki, wprawiając czytelnika w duże zdziwienie (tak przynajmniej było u mnie). Trochę się bałam, że autor skieruje większość fleszy na samą Lisbeth, na jej rozterki miłosne czy samą „karierę”, że tak to nazwę z braku lepszego słowa, na szczęście nie zapomniał o wątkach pobocznych i sukcesywnie je rozwijał, dzięki czemu fabuła stawała się bogatsza i bardziej spójna.
Jak pisałam wyżej, postacie są wykreowane naprawdę dobrze. Samą Lisbeth polubiłam od razu, co mi się nieczęsto zdarza w przypadku głównych bohaterek – oczywiście pomijając to, co wyprawiała w sferze damsko-męskiej, bo za to chętnie bym nią potrząsnęła, najlepiej kilka razy. Świetną postacią jest również jej babcia, zwana Bunią, a także przyjaciółka Jess, która marzy o karierze projektantki. Długo można by wymieniać, bo niektórych bohaterów pokochałam, innych zdecydowanie mniej (Dahlia… jak ja nie znoszę tej kobiety), ale wszyscy bez wyjątku zostali opisani konsekwentnie i barwnie, zwłaszcza że niektóre osobowości są szczególnie mocne i wyróżniają się na tle innych. W tej warstwie absolutnie nie mam zastrzeżeń, ogólnie mówiąc świat przedstawiony został zarysowany bardzo zgrabnie.
Wspominałam już, że zakończenie miało pewien element zakończenia, a nawet dwa, czego nie chcę zdradzać. Reszta była do przewidzenia… Poza pewnym faktem. Nie spodziewałam się, że autor nie doprowadzi do końca wszystkich wątków. Zwykle lubię takie „otwarte furtki” w zakończeniu, ale w tym wypadku poczułam niedosyt. Nie wiem, co dalej z blogiem Lisbeth, co z pewnym panem, co z piosenkarką Tabithą… I było mi źle, że tego nie wiem. Podobnie jak nie mam pojęcia, skąd u głównej bohaterki nazwisko Wachowicz (!). Niby pojawiło się pewne uzasadnienie, jednak moim zdaniem i tak nie tłumaczy jego pochodzenia. Trochę mnie to rozczarowało.
„Być jak Audrey Hepburn” poniekąd sprawiło, że… sama zapragnęłam nią być. Powieść jest napisana ładnym, przyjemnym w odbiorze językiem, bohaterowie budzą skrajne emocje, a i sama historia obfituje w różne zwroty akcji. Cieszę się, że do mnie trafiła, bo nieco mi rozjaśniła ponure jesienne dni.
Każdy z nas ma swoich tak zwanych idoli - czyli osoby, które szczególnie podziwia. Mogą nimi być aktorzy, wokaliści, pisarze, projektanci mody i wiele, wiele innych osobowości, które w ten czy inny sposób zaznaczyły swoją obecność w świecie. W przypadku książki Mitchell Kriegman- "Być jak Audrey Hepburn" to właśnie tytułowa aktorka, znana między innymi ze słynnego "Śniadania u Tiffany'ego" jest inspiracją dla głównej bohaterki. Chociaż sama, może wstyd to przyznać, oczywiście kojarzę postać Audrey Hepburn, to do tej pory nie oglądałam żadnego filmu z jej udziałem. Jednak ta książka sprawiła, że chyba w końcu zapragnę poznać kreacje, w jakie wcielała się aktorka. To zdecydowanie barwna opowieść, która jest idealną lekturą na jesienny wieczór.
Głowna bohaterka, tudzież narratorka całej historii - Lisabeth jest wielką fanką Audrey Hepburn. Obejrzała każdy film z udziałem aktorki. Co więcej, to właśnie na tej postaci próbuje się wzorować. Audrey jest dla niej symbolem gustu, klasy, wyczucia smaku. Sama Lisabeth pochodzi z nieco dysfunkcjonalnej rodziny. Matka swoje problemy i wszelkie smutki topi najczęściej w alkoholu, starsza siostra rzuciła szkołę i notorycznie wszczyna kłótnie z rodzicielką, młodszy brat non stop zostaje zawieszany i to jedynie Lisabeth stanowi dla matki symbol osoby, która może coś w życiu osiągnąć. Szkoda tylko, że plany dziewczyny mijają się z wizją, jaką tworzy dla niej rodzina. Jednak gdy któregoś dnia, dzięki swojej przyjaciółce Jess pracującej w muzeum, Lisabeth ma okazję przymierzyć słynną suknię Audrey Hepburn, nie wie jeszcze, że to właśnie ta mała czarna odmieni wszystko... Zrządzenie losu sprawia, że w ciągu jednego wieczoru Lisabeth w pięknej sukni swojej idolki trafia na salony. Od tej pory, na jednym niewinnym kłamstwie, zaczyna wtapiać się w świat bogaczy... Tylko pytanie - jak długo ujdzie jej to na sucho? Co zatem spotka Lisabeth? Czy udając kogoś, kim nie jest, odkryje tak naprawdę samą siebie? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie oczywiście sięgając po książkę "Być jak Audrey Hepburn".
Słowo, jakie od razu przychodzi na myśl po przeczytaniu tych ponad czterystu stron to, jak już wspomniałam we wstępie: barwna. Ta historia jest po prostu pełna kolorów. Począwszy od samej inspiracji - niezwykłej Audrey Hepburn, poprzez wszystkie wydarzenia, jakie towarzyszyły głównej bohaterce. Muszę przyznać, że jest to historia, która przeszła moje oczekiwania. Tak naprawdę sięgając po egzemplarz, nie byłam pewna czego mogę się spodziewać - czy będzie to książka bardziej biograficzna, czy może wręcz przeciwnie. Okazało się, że jest to opowieść o dziewczynie zafascynowanej postacią Audrey Hepburn, lecz mimo to, co jakiś czas pojawiają się informacje o samej aktorce. Może nie do końca biograficzne, ale takie, które pokazują, jaką postacią według wielu osób, była ta gwiazda kina. Jednak w gruncie rzeczy jest to również opowieść o tym słynnym świecie show - biznesu. Ukazane zostało to, że pozornie wspaniałe, celebryckie życie wcale nie jest aż tak usłane różami. Chociaż kusi i przyciąga, bo wydaje się pełne wspaniałości, to często liczy się w tym świecie jedynie pieniądz. Inne wartości - jak prawdziwa przyjaźń czy przede wszystkim uczciwość, schodzą na dalszy plan. To także historia o dziewczynie, która trochę zagubiła się w swoim własnym świecie, a jednak mimo wszystkich wydarzeń, jakie miał miejsce w jej życiu, ostatecznie odnalazła w sobie "prawdziwe ja". Jest to więc książka, która chociaż lekka w odbiorze, to opowiada o czymś więcej i skłania do przemyśleń.
Tym, o czym warto wspomnieć jest także styl... uwaga - autora. Muszę przyznać, że byłam w ogóle zaskoczona, że mężczyzna stworzył tak świetną kreację dziewiętnastoletniej dziewczyny z całymi tymi jej perypetiami. Język, jakim się posługuje, jest bardzo lekki i przyjemny w odbiorze, a jednocześnie nie zalatuje całkowitą banalnością, dzięki czemu książkę pochłania się szybko i z uśmiechem na twarzy. No, może momentami można lekko się pogubić od nadmiaru wydarzeń i tego wielkiego świata show - biznesu. Jednak tak, jak wspomniałam we wstępie, jest to idealna opowieść na jakiś listopadowy wieczór. Gdy za oknem deszcz i ciemność, to właśnie z tą książką w ręku, można bardzo miło spędzić czas. Może nie odmieni waszego życia, ale na pewno będzie czymś, przy czym możecie się zrelaksować.
Bohaterowie zostali wykreowani ciekawie. Lisabeth była postacią, którą bardzo polubiłam. Miała oczywiście zarówno swoje zalety, jak i wady, a jednocześnie była nieco zagubioną dziewczyną, która dopiero co wkroczyła w dorosłość i sama nie wiedziała do końca, co chciałaby robić w życiu. Jednak mimo wszystko, wśród swoich najbliższych, charakteryzowała się największą dojrzałością emocjonalną. Ostoją dla niej była Bunia - dokładnie jej babcia, która wspierała wnuczkę we wszystkich działaniach. Również ciekawą postacią była Jess - przyjaciółka głównej bohaterki. Z kolei celebryci byli różni - jedni intrygujący, gdy niektórzy od razu mnie od siebie odrzucali. Tak czy siak, postacie miały to "coś".
Podsumowując, książka "Być jak Audrey Hepburn" to idealna opcja dla osób, które mają ochotę na niezobowiązującą, lekką historię, dzięki której na chwilę przeniosą się do świata dziewczyny, która z przysłowiowej szarej myszki staje się wręcz celebrytką. Być może to taka trochę baśniowa historia XXI wieku, ale przede wszystkim niezwykle barwna.
Przeczytane:2017-08-08, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2017,