,,Najzabawniejsza powieść science fiction, jaką kiedykolwiek napisano". Terry Pratchett.
Paragraf 22 literatury SF, znakomita satyra na militaryzm.
Bill jest prostym chłopakiem mieszkającym na rolniczej planecie Phigerinadon II, położonej na totalnym zadupiu galaktyki. Jego największym życiowym marzeniem jest zostać operatorem mechanicznych roztrząsaczy obornika. Niestety tak się akurat składa, że ludzie prowadzą w tym czasie wojnę z Chingerami, którzy - jak głosi patriotyczna propaganda - są rasą ogromnych i krwiożerczych jaszczurek. Bill, umięśniony i niezbyt rozgarnięty byczek, idealnie nadaje się na żołnierza, więc zostaje podstępem wcielony do cesarskiej armii. Trafia do obozu szkoleniowego Lew Trocki, pod komendę okrutnego sierżanta Kostuchy Dranga, który zamierza pozbawić go wszelkich ludzkich cech i zamienić w maszynę do zabijania...
Niestety wciąż aktualna, pełna absurdalnego humoru i dzikich pomysłów parodia gloryfikujących wojnę książek, takich jak Żołnierze kosmosu Heinleina.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2023-08-08
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 216
Tytuł oryginału: Bill, the Galactic Hero
Wciąż nie wiem co takiego ma w sobie autor, że tak chętnie sięgam po jego książki. Jak wielką trzeba mieć wyobraźnię, by wejść na tak wysoki poziom fantastyki i wielowymiarowość wydarzeń. Potrafi tak zakręcić czytelnikiem, że wierzy we wszystko, co tylko on napisze. Podkłada tak prawdziwe postacie, że wpierw bardzo się ich podziwia, innym mocno współczuje, a później stwierdzamy, że dali się omotać na tyle, że kogoś zawiedli, czasami nawet nas. Bardzo dobrze mamy opisane postacie, przy czym wykorzystany jest tu obraz ogólnego opisu przyrównanego do konkretnego typu człowieka i ubioru. W ten sposób, kiedy pisze, że ktoś dużo przeszedł i wygląda jak zeszmacony, to można go sobie od razu wyobrazić. Nieco przerażające było dla mnie to w jaki sposób postać postąpiła z Billem, by zrobił to na czym najbardziej mu zależało. Nie czekał na jego zgodę, nie liczył się z tym kim chciał zostać, tylko otumanił go na tyle, by zaczął robić to, co mu się podoba, by stał się tym, kim on sobie zażyczył. Kiedy już jest tam, gdzie jest, a gdzie nie chciał być, zaczyna dla niego robić się niewesoło, choć ja kiedy o tym czytałam, to siłą rzeczy wciąż się uśmiechałam. W tekście mamy całą masę porównań, do tego tak zabawnych, jakby nie chodziło o to, by oddać to co czuje postać, tylko tak ubarwić te emocje, by siła z jaką je przekazuje zależała od intensywności naszego uśmiechu, parsknięcia bądź samego śmiechu. W pewnym momencie nie zwraca się uwagi na to gdzie jest, co do czego ma poprzyczepiane, tylko na te ozdobniki i zabawne porównania. I powiem wam więcej, to niby fantastyka i przedstawiona pod rozbawienie, ale nie wiem czy i wy dostrzegacie tutaj przemyconą prawdę. Choćby tą dotyczącą wojny, kiedy zostajesz zmuszony do rzeczy, których nie chcesz. Kiedy do odzienia w tajemnicy przed tobą przyczepiają ci chipy kontrolując nie tylko to gdzie idziesz, ale i to, co robisz. Kiedy twoja rodzina zostaje krzywdzona, a ty by nie było im jeszcze gorzej, robisz to, co ci każą. Tak naprawdę można tutaj wymieniać bez końca jak państwo nas ubezwłasnowolniło, co pod przykrywką rozrywki ukazał tutaj autor. Ciekawi mnie tylko ilu znajdzie się odważnych, by te prawdy dostrzec. Właśnie z tego powodu daję jej tak wysoką punktację.
O CHŁOPAKU, CO GNÓJ CHCIAŁ ROZRZUCAĆ
Harry Harrison po raz drugi w ,,Wehikule czasu" - i po raz drugi w dobrej formie. A wręcz w formie znakomitej, takiej z jajem, ale i z satyrą, gdzie pośmiać jest się z czego i nad czym pochylić. Trochę to wszystko inne, od większości tomów tej serii wydawniczej, ale tym bardziej cieszy, że Rebis sięgnął właśnie po takie dzieło, co stanowi i bardzo przyjemną odskocznię od typowej, cięższej fantastyki, i jednocześnie dobrze pasuje do wszystkiego tego, co wcześniej w ramach serii czytaliśmy.
Bill nie miał większych marzeń. Chłopak z rolniczej planety chciał tylko ten gnój rozrzucać - kończył właśnie nawet kurs obsługi mechanicznego roztrząsacza obornika - ale pewnego dnia zobaczył dziewczynę. No i gdyby się na nią nie zagapił i nie zadumał nad tym i owym, nie zobaczyłby też wojskowej parady. I nie zainteresowałby się tematem. Ale zobaczył, zainteresował się i tak oto w konsekwencji, wmanewrowany przez wojskowych trafia do obozu szkoleniowego, gdzie ma się stać maszyną do zabijania na froncie toczącej się wojny z Chingerami i... Właśnie, co dalej?
http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/08/bill-bohater-galaktyki-harry-harrison.html
Przepraszam - może to źle, ale nie lubię wojska, wojen i niczym nieuzasadnionej nienawiści do osób odmiennych czymkolwiek (religia, rasa, narodowość, przekonania, muzyka, wygląd zewnętrzny itp.). Nie lubię też wydawania mi bezsensownych rozkazów, dlatego wojsko nigdy nie było dla mnie. Zawsze kwestionowałem i poddawałem pod wątpliwość złe według mnie decyzje przełożonych. Wiele razy udało mi się zmienić ich zdanie, niekiedy jednak mimo wszystko kazali robić tak, jak chcieli - wykonywałem, bo nie wiązało się to z niczyją krzywdą, a wszelkie ekonomiczne skutki nie były moją odpowiedzialnością. W wojsku oczywiście żadne kwestionowanie by nie przeszło. Ślepe wykonywanie głupich rozkazów zabiłoby mnie szybciej, niż jakakolwiek wroga kula... Dziś prowadzę własną firmę, ale też jestem pracownikiem zatrudnionym na dwóch niepełnych etatach - w obu czuję się jak partner, a nie pracownik.
Ta książa jest natomiast o głupocie wojska i wojny. Harrison w zabawny sposób piętnuje wszystko, co i ja uważam za złe. Pewnie dlatego, że mieliśmy zawsze podobne poglądy był on jednym z najważniejszych dla mnie pisarzy, a jedno z moich kluczowych opowiadań (publikowanych prawie 20 lat temu w Science Fiction) określane było jako polski Stalowy Szczur. Pewnie też dlatego marzyłem aby napisać z nim wspólnie powieść - kontynuację jego książki, ale zanim zdecydowałem się z nim skontaktować - umarł. Do tematu jednak z pewnością kiedyś wrócą, może nie robiąc twardej kontynuacji, a jedynie luźno nawiązując do pewnych zdarzeń... A Bill - jest specyficzny, ale też daje do myślenia. Niestety nie tym, którym powinien.
Najgłośniejsza z powieści Harrisona, której ekranizacja pt. Zielona pożywka z Charltonem Hestonem w roli głównej została wyróżniona w 1974 r. nagrodą...
Najnowszy zbiór w dorobku Harry'ego Harrisona, zawierający nowe, nigdzie jeszcze nie publikowane opowiadania o Billu Bohaterze Galaktyki, który tym razem...
Przeczytane:2023-09-23, Ocena: 6, Przeczytałem,
POPKulturowy Kociołek:
Fabuła opowiada o nieszczęściach tytułowego Billa. Prostego chłopaka z rolniczej odległej planety, który zostaje siłą wcielony do Galaktycznej Armii. To, co się dzieje później, to skłaniająca do myślenia eksploracja wojskowych rytuałów, propagandy i odczłowieczających skutków ślepego posłuszeństwa.
Nie jest to jednak typowy kosmiczny dramat grający na emocjach odbiorcy. Opublikowana w 1965 roku książka jest bowiem niezwykłą satyrą na wojskową fantastykę science fiction i absurdy wojny. Treść dzieła jest więc dość specyficzna, ale nadal potrafi zaciekawić i rozbawić czytelnika, ponadto cały czas pozostaje mocno aktualna.
Tym, co na pewno ciągle mocno wyróżnia książkę na tle licznej konkurencji, jest naprawdę ostry dowcip autora i jego lekceważący styl tworzenia narracji, która jest w równym stopniu zabawna, jak i prowokująca do myślenia. Humor w książce to zjadliwa krytyka wojny i kultury militarnej. Przeróżne sytuacje, w jakich znajduje się Bill, a także barwna obsada napotkanych postaci, dodają opowieści jeszcze większej wyrazistości i głębi.
Kolejną zaletą jest umiejętność poruszania przez autora poważnych tematów z pewną lekkością. Zagłębia się on w ciemnej stronie propagandy, manipulacji żołnierzami i nieodłącznych sprzecznościach wojny, jednocześnie rozśmieszając czytelników z czystej absurdalności tego wszystkiego. W ten sprytny sposób twórca wymusza na czytelniku zmierzenie się z pewnymi problemami i głębszą refleksję nad przeczytaną treścią.
Nie wszystko jest tu jednak idealne i bezgranicznie zachwycające. Decydując się sięgnąć po ten tytuł, naprawdę trzeba być gotowym na gigantyczną dawkę humorystycznych absurdów i piętrzących się wieloznacznych sytuacji. Treść tylko pozornie wydaje się lekka i łatwo przystępna. Tak naprawdę pod każdą stroną kryje się głębia, którą trzeba samemu odkryć....