Wędruj swoją własną ścieżką w Bieszczadach.
Ta książka to opowieść, a jednocześnie wędrówka po Bieszczadach, zaproszenie do tego, by poznawać je coraz głębiej. To zachęta, by nie tylko zachwycać się pięknem tego cudownego miejsca, ale też uczyć się słuchać i patrzeć, bo tylko wtedy Bieszczady pozwolą się naprawdę odkryć i obdarują wędrującego całym swoim bogactwem.
Adrian Markowski, który sam od długich lat wydeptuje bieszczadzkie szlaki, jest niezwykłym przewodnikiem. Prowadząc pewnie czytelnika przez drogi i bezdroża, przeszłość i teraźniejszość Bieszczadów, zaprasza, by każdy szedł swoją własną ścieżką, wskazując tropy, zachęca, by podążać nimi na swój własny sposób. A przede wszystkim - opowiada nie tylko, dokąd, ale i jak wędrować.
Adrian Markowski - pisarz i poeta, autor tomu opowiadań "Sąsiady" (zekranizowanego przez Grzegorza Królikiewicza), tomiku piosenek "Niebo nad Caryńską" oraz książek dla dzieci "Na tabliczkę sposób nowy, sama wchodzi ci do głowy" i "Na dzielenie sposób nowy, samo wchodzi ci do głowy"; dziennikarz, redaktor i tłumacz.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2022-04-12
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 176
Ta książka to piękna opowieść o Bieszczadach przeznaczona dla miłośników tych gór. Szczególnie polecam ją osobom, które poszukują prawdziwych ciekawostek o tym miejscu. Ja niestety oczekiwałam czegoś innego. Byłam w Bieszczadach tylko raz, więc miałam nadzieję na nieco bardziej ogólne informacje, a otrzymałam dość szczegółowe wiadomości, które nie przydadzą mi się podczas drugiego czy nawet trzeciego pobytu w Bieszczadach. Przez to miejscami książka była dla mnie nudna.
Mimo to można się dowiedzieć z niej kilka interesujących rzeczy, a nawet je zobaczyć, bo w książce znajdują się zdjęcia i mapki, co znacznie ją uatrakcyjnia. Pozycję czyta się bardzo szybko, co jest jej dużym plusem. Jest króciutka, napisana dość dużą czcionką i ma spore marginesy.
Ta opowieść jest idealna dla osób, które chcą w Bieszczadach znaleźć coś więcej niż tylko to, co widzi każdy turysta.
Pragnę Wam przedstawić książkę „Bieszczady, dla tych, którzy chcą je poznać na prawdę” Adriana Markowskiego od @proszynski_wydawnictwo Dokładnie tak jak mówi tytuł, polecam ją osobom, które chcą poznać Bieszczady tak na prawdę. Autor zabiera nas w pewną podróż, nie do końca tak jak je znamy, chce abyśmy zagłębili się bardziej, poznali osoby związane z Bieszczadami. Zabiera nas w nieznane przez większość miejsca. To książka dla tych, którzy nie szukają tylko szlaków do zwiedzania a czegoś więcej. Zachęca do osobistego szukania i przemierzania bieszczadzkich zakątków.
Ogólna ocena:✨✨✨✨✨/5
Osobiście przepłynęłam przez tą pozycję. Spędziłam na prawdę fantastycznie czas z tą książka, wielu rzeczy się dowiedziałam i z ogromną chęcią poznam głębiej Bieszczady. Dodatkowym atutem jest pięknie wydana książka, w twardej oprawie, znajdziecie również pięknie wykonane zdjęci. Napisana na prawdę bardzo przystępnym językiem.
Mnie osobiście Bieszczady urzekły, byliśmy w momencie kiedy było jeszcze bardzo mało osób, mogliśmy poznać każdy kąt, podziwiać malownicze zachody słońca, odpoczywać i słuchać szumu Sanu … jak to mówią „Rzucam wszystko i jadę w Bieszczady”. Teraz czuję, że muszę poznać je głębiej.
Ileż to razy w swoim życiu cytowałam popularne zdanie, że czas „rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady”? Nie zliczę tego. Zazwyczaj działo się to w trudnych, stresujących chwilach życia, gdy byłam zmęczona natłokiem spraw, obowiązków i braku czasu. A gdzie lepiej wypocząć i odciąć się od codziennej pogoni za wszystkim? No oczywiście, że tylko w Bieszczadach. Tak one się kojarzą. Ze spokojem, głuszą, szumiącą ciszą i całą paletą barw, w zależności od pory roku. Czy aby na pewno jest tam tak, jak się to stereotypowo wydaje?
Adrian Markowski w swojej kolejnej już publikacji opowiada o tych pięknych, owianych mnogością tajemnic wzgórzach. Ta książka to nie jest przewodnik. Nie dowiecie się z niej, które szlaki są najpopularniejsze, które są trudne i jak ułożyć sobie plan wycieczki, by zoptymalizować czas wędrówki.
To opowiedziana przyjemnym, gawędziarskim tonem sugestia, by spojrzeć na Bieszczady inaczej. To zachęta, by tworzyć własne szlaki, by poszukiwać swoich ścieżek i stworzyć własną, niezależną formę wypoczynku. Trzeba włączyć tryb „szwendacza” a te zielone wzgórza odkryją przed nami inne oblicze.
„Trzeba tylko nadstawić ucha, oczy przyzwyczaić do zmierzchu, bo słuchać, nie znaczy słyszeć, a widzi także nie każdy, kto patrzy” – to zdanie idealnie obrazuje, jak wygląda życie w Bieszczadach i aby poznać, choć cząstkę tajemnic tego zielonego rejonu, trzeba wyostrzyć wszystkie zmysły. Przede wszystkim jednak trzeba chcieć odkrywać, podążać nieznanymi ścieżkami, szukać i rozglądać się, bo w tych wysokich trawach można odkryć prawdziwe perełki wieków minionych.
W książce znajdziemy mnóstwo informacji historycznych o miejscach, łącznie z wyjaśnieniami etymologicznymi nazw miejscowości czy wzgórz. Dowiemy się, skąd wzięła się nazwa Połonina Caryńska, czy Wetlina. Nazwy, które każdy z nas na pewno doskonale zna. Ta „gawęda” wzbogacona jest dodatkowo o sporą ilość zdjęć nietypowych atrakcji czy mapek, które pokazują szlaki i te znane i te zupełnie nietypowe.
Autor skupił się na przedstawieniu kilku postaci mocno związanych z Bieszczadami. Najwięcej miejsca poświęcił poecie Jerzemu Harasymowiczowi, którego poetyckie pióro ukazywało wszystkie oblicza tych dzikich terenów. Pan Adrian jest również poetą i z treści można wyczuć poetycką nutę i sporą dawkę wrażliwości na piękno, którym Bieszczady ewidentnie pisarza zauroczyły.
Z treści wyłania się obraz regionu, który jest kulturową mieszanką wielu narodowości, zapomnianych cmentarzy, pozostałości po wioskach czy kiedyś znaczących budowlach. Autor zdecydowanie pokazuje czytelnikowi, że życie w Bieszczadach to nie taka sielanka, o której myślą udręczeni miejskim pędem ludzie.
Nie ukrywam, od kilku lat jestem w grupie „wolę Tatry”, jednak do Bieszczad mam i zawsze będę miała szczególny szacunek i sentyment. Tam urodziła się moja Babcia, zatem jedna gałąź rodzinnego drzewa jest taka „bieszczadzka”. Cieszy mnie to niezmiernie i równie mocno żałuję, że tych, którzy mogliby mi opowiedzieć o dawnym życiu w górach, już nie ma.
Dzięki książce Adama Markowskiego nabrałam ochoty, by jednak któregoś razu wyrwać się w babcine strony, włączyć szwendacza i postarać się odnaleźć nowe ścieżki i nietypowe miejsca.
„Bieszczady dla tych, którzy chcą je poznać naprawdę” oceniam na 8/10. To wspaniała lektura napisana w świetnym stylu. Zachęcam do czytania.
Serdecznie dziękuje Wydawnictwu Prószyński i S-ka za egzemplarz recenzencki.
Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady! Te słowa zna chyba każdy! Niejednokrotnie, w chwilach zwątpienia, czy znajdując się na życiowym zakręcie sami je wypowiadamy, bądź ktoś kieruje je do nas! Bieszczady kojarzone są z pięknymi widokami, relaksem, fizycznym zmęczeniem, które daje psychiczny relaks!!
"Bieszczady dla tych, którzy chcą je poznać naprawdę" Adriana Makowskiego to książka, która przedstawia nam obraz tej widzianej przez nas sielankowym okiem krainy w nieco inny sposób. Autor zabiera nas w podróż, ale nie skupia się wyłącznie na pięknych widokach i krajobrazach, które możemy w Bieszczadach podziwiać i których z pewnością tam nie brakuje, pokazuje nam nieodkryte miejsca, historię która również dotyczy religii, czy poetów, którzy w jakiś sposób byli związani z Bieszczadami. Adrian Markowski opisuje miejsca takimi jakimi widzą je ludzie, którzy na codzień w nich zamieszkują, a nie takimi jakimi widzą je turyści, którzy przyjeżdżają na chwilę, odpocząć i korzystać z dobroci, które niosą nam góry, a następnie wracają w swoje rejony. Jako turyści dostrzegamy wyłącznie piękno gór i same ich plusy, ludzie żyjący w nich na codzień natomiast przestają dostrzegać to piękno, które nas tak urzeka. "...obcy o niebo więcej widzi i przeżywa niż ktoś, komu znajomy krajobraz wrósł w duszę tak, że prawie go nie dostrzega. Tak rozkosz być obcym. Ale jeszcze większą rozkosz wracać."
Autor przybliża nam również postać Jerzego Harasymowicza, którego pomnik możemy odwiedzić właśnie w Bieszczadach! Zabiera nas również w podróż po nazwach poszczególnych miejscowości i ich historii jak również skupia się na ikonach, ich pochodzeniu, symbolice i dokładnej analizie. Wiele ikon możemy spotkać w Bieszczadzkich kościołach, które często jednak są przez turystów pomijane.
Mnie autor zaciekawił również żydowskimi nawiązaniami, jak chociażby żydowskie cmentarze, czy synagogi, które w Bieszczadach możemy spotkać. Zaintrygowało mnie to nawiązanie, gdyż miejscowość z której pochodzę i w której mieszkam ma również żydowskie nawiązania i również mamy starą synagogę, w której otwarte zostało muzeum.
Z pewnością wielkim atutem książki są cudowne zdjęcia miejsc, które autor opisuje. Zamieszczone zdjęcia są również dokładnie opisane, co pozwala nam zobaczyć opisane miejsca. Książka została pięknie wydana, co również bardzo zachęca do sięgnięcia po nią.
Dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka za możliwość otrzymania książki do recenzji.
Bieszczady to synonim spokoju i życia zgodnie z naturą i jej rytmem. Wielu wydaje się, że to raj na ziemi, który jest ziemią obiecana dla wszystkich zmęczonych życiem i szukających wytchnienia w ciszy co doskonale ilustruje powszechnie znane powiedzenie zachęcające, aby rzucić to wszystko co nas tłamsi, ogranicza i stresuje i wyjechać w Bieszczady.
Jak pokazuje jednak książka Adriana Markowskiego ta urocza kraina, która przyciąga od lat wędrowców i wielbicieli górskich krajobrazów jest wymagająca i nie każdy może się odnaleźć w jej surowym pięknie.
"Bieszczady. Dla tych, którzy chcą je poznać naprawdę" to opowieść przedziwna: eklektyczna ale jednocześnie fascynująca w swej prostocie. Autor opowiada o tych pasmach górskich przez pryzmat sztuki, filozofii, lokalnych historii, które często znają już nieliczni.
Na kartach tej książki przywołuje postacie, które swego czasu tworzyły lokalny koloryt, uwieczniały go na zdjęciach bądź opowieściach.
Wędrując nieśpiesznie po górskich szlakach, tych mniej uczęszczanych przez turystów, Adrian Markowski przypomina sylwetkę zapomnianego już dziś poety Jerzego Harasymowicza, które zafascynowany Bieszczadami często przywoływał je w swoich wierszach. Z niepamięci wydobywa postać Romana Reinfussa, etnografa i fotografa, który ocalał od zapomnienia świat Bojków i Łemków. Opowiada o sztuce pisania ikon czy o społeczności żydowskiej, która przed wojną zamieszkiwała te tereny.
Historie te snuje przetykając jest własnymi refleksjami o życiu i przemijaniu.
Czytając tę książkę czułam się jakbym słuchała opowieści dobrego znajomego, który swobodnie dzieli się swoimi myślami z resztą towarzystwa a w centrum jego opowieści są góry, historia lokalnej ludności i sztuka, która pozwala ocalić od zapomnienia to co zaciera czas.
Czytelnicy, którzy lubią takie niebanalne opowieści będą na pewno zachwyceni tą pozycją. Ci, którzy spodziewali się przewodnika po mniej uczęszczanych szlakach bieszczadzkich mogą się poczuć rozczarowani. Dlatego też, w przypadku rej książki radzę najpierw przeczytać blurb, aby mieć pewność że jest to lektura dla nas. Mnie oczarowała, innych nie musi.
Przewodnik, który nie jest zwykłym przewodnikiem...
"Bieszczady dla tych, którzy chcą je poznać naprawdę" to książka niezwykła - mimo, że nie udało mi się jeszcze trafić w te tereny to dzięki tej lekturze będę chciała jak najszybciej to zmienić ?
Mimo niewielkiej ilości stron (poniżej 200) otrzymujemy przewodnik pełen:
? mapek
? zdjęć
? historii
? wierszy
? nawiązań do ikon czy religii
Autor pokazuje nam, że tak wiele aspektów w Bieszczadach jest pomijana i przez to nie możemy dostrzec ich w całej okrasie. A szkoda, bo oferuje tak wiele!
Historia, kultura, geografia... Zapomniane miejsce, aspekty religijne, czy ciekawe osobistości...
Ważne, żeby otworzyć się na całościowe piękno Bieszczad i czerpać z nich ile się tylko da - a to właśnie możemy osiągnąć dzięki tej książce ?
Dodatkowym plusem jest to, że autor pokazuje te tereny z punktu widzenia osób zamieszkujących tereny Bieszczad, czyli często całkowicie odmiennej od tego, co postrzegamy my, turyści.
Jeśli szukacie czegoś odmiennego, niż typowy przewodnik, a dodatkowo interesują Was Bieszczady - to będzie idealna książka ?
Książka ,,Bieszczady dla tych, którzy chcą je poznać naprawdę" Adriana Markowskiego może nie jest grubaskiem, ale za to ma niesamowitą treść. Po pierwsze twarda oprawa. Niby jest taka prosta, ale ma coś w sobie co przyciąga wzrok. Po drugie znajdziecie tutaj piękne ilustracje i jeszcze lepsze zdjęcia. Myślicie sobie, że to jest taki zwykły przewodnik po Bieszczadach - nic bardziej mylnego. Autor przedstawia Bieszczady z całkiem innej strony. Poznacie poetów, którzy pokochali to miejsce. Będziecie mogli przeczytać kilka ich dzieł. Autor przybliżył nam sylwetkę mniej lub bardziej znanego Jerzego Harasymowicza. Dosyć sporo stron jemu poświęcił. Dzięki Adrianowi Markowskiemu miałam przyjemność wirtualnie poznać tego człowieka. Dowiecie się również o innych poetach i artystach, którzy czerpali siły i weny od słynnego Harasymowicza, ale o tym już musicie przeczytać sami.
,,(...) Każda wędrówka to opowieść. (...)"
Adrian Markowski zabrał mnie w przepiękny świat Cerkwi i ikon. Można się od autora dowiedzieć więcej na ten temat. Bardzo interesujący rozdział. Chyba każdy z nas chociaż raz w życiu widział ikony. Przepiękne dzieła.
Dzięki tej książce wiem od którego miejsca zacząć zwiedzanie Bieszczad, a mianowicie od Sanoka, Leska i Ustrzyk Dolnych. To bardzo rzadko wydeptywane bieszczadzkie ścieżki. Czy wiedzieliście o tym? Czy idziecie na łatwiznę, byle szybciej zaliczyć kolejne góry? Dzięki tym miastom autor pokazuje nam cudowne krajobrazy i często nieodkryte niezapomniane miejsca.
Zajrzyjcie i odkryjcie głębię Bieszczad. Poznajcie je od strony poetyckiej i duchowej. Dajcie się ponieść niezwykłemu przewodnikowi Adrianowi Markowskiemu i razem z nim wydeptujcie nowe bieszczadzkie szlaki. Jesteście gotowi na tą niezwykłą podróż? Zachęcam do przeczytania ,,Bieszczady dla tych, którzy chcą je poznać naprawdę".
Autor zachęca nas żebyśmy wędrowali własnymi ścieżkami w Bieszczadach.
Od razu dodam, że nie jest to lekka lektura, ale warto ją przeczytać.
Jestem zadowolona z tej pozycji. Całkiem dobrze mi się ją czytało. Jeżeli uwielbiacie mapki w książkach to tu ich nie brakuje.
Genialna pozycja dla miłośników gór i poznawania ich z całkiem innej strony.
Polecam ,,Bieszczady dla tych, którzy chcą je poznać naprawdę" - #mommy_and_book
Kraina Łagodności.
Ta książka odkrywa przed czytelnikiem głębię Bieszczadów. Jest to jakby kolejny poziom wtajemniczenia w Bieszczady. Autor odkrywa zapomniane ścieżki i sprawy, które nie zajmują zbytnio współczesnego turystę na połoninach.
Ja zostałam kupiona samym początkiem książki, w którym autor przedstawia poetę Jerzego Harasymowicza. Nigdy nie zgłębiałam życia Harasymowicza, ale jego wiersze w wykonaniu Elżbiety Adamiak są mi znane. Tak samo jak muzyka Wolnej Grupy Bukowina czy teksty Wojtka Bellona. Także mnie, że tak się określę bywalczyni Krainy Łagodności, i fanki poezji śpiewanej bardzo zainteresował początek. Kilka smaczków i niesamowitych historii odkryłam.
Zapomniane wsie.
Później było nieco smutniej, ale wcale nie mniej interesująco. Wędrujemy szlakiem nieistniejących wsi, zapomnianych i zburzonych cerkwi. W dolinach zarośniętych zielskiem słychać echa Łemków i Bojków, których kultura niemal bezpowrotnie zniknęła po II Wojnie Światowej. Jeśli jesteście zainteresowani mniejszościami etnicznymi w Polsce, to ta książka jest dobrym drogowskazem gdzie i jak ich szukać na terenie Bieszczad.
Wskazówki dla wędrowców.
Autor przedstawia szlaki nieoczywiste. Lesko odwiedziłam kilka razy, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, aby szukać w nim żydowskich śladów. Bieszczady nigdy nie kojarzyły mi się z wielką liczbą żydów. A tu proszę, żydzi w tym chasydzi byli znaczną grupą zamieszkującą Lesko. Koniecznie musze odwiedzić cmentarz i synagogę przy najbliższej okazji.
Ta książka pokazuje coś co można samemu odkrywać, te nieoczywiste Bieszczady i zapomniane szlaki. Szkoda, że jest taka krótka, bo chciałoby się czytać więcej i więcej. Tak więc długość książki to jej jedyna wada. Do tego muszę pochwalić wydanie: twarda oprawa, mapki oraz kolorowe zdjęcia. Jednak nie sądzę, że będzie to odpowiednia książka dla kogoś, kto tematyki Bieszczad zupełnie nie zna. To taki level up dla wędrowców poza utartymi szlakami. Ja jestem zachwycona.
Adrian Markowski tą książką tylko utwierdza w przekonaniu, że podróż zaczyna się w głowie. To lektura idealna dla przeszłych, obecnych i przyszłych eksploratorów Bieszczad. Mając ją w ręku, ale i w pamięci każda trasa otworzy przed Tobą nowe horyzonty.
Mam słabość do takich książek. Gdy sama nie podróżuję uwielbiam rozczytywać się w opisach szlaków tych często odwiedzanych, ale i zapomnianych. Autor książki po raz kolejny zbiera nas w Bieszczady. Tym razem to pozycja dla tych, którzy szukają czegoś więcej niż tylko szlaków z pięknymi widokami. Autor zachęca, aby bez pośpiechu przyjrzeć się dogłębniej odwiedzanym miejscom. Pomniki, obok których wielu przechodzi obojętnie, opustoszałe wsie, zarośnięte cmentarze, historie ikon... To wszystko trzeba nie tylko zobaczyć, ale i przeżyć!
I a propos przeżyć właśnie, to przyznaję, że Bieszczady to dla mnie wciąż tereny nieznane. Dzięki autorowi upewniłam się tylko, że to duży błąd. Teraz wiem, że po tej lekturze jestem przygotowana na podróż w 100%! A sięgając do książki wiedzcie, że znajdziecie tam również liczne zdjęcia, które przybliżą Wam miejsca, o których wspomina autor.
Doskonały pomysł dla rodziców, którzy chcą, aby ich dzieci szybko opanowały dzielenie. Nie tylko tabliczka mnożenia, ale i dzielenia może...
,,Wierszyki na płacze i krzyki" to rymowanki, które pomogą dziecku wyciszyć się w najróżniejszych sytuacjach. Każdy od czasu do czasu się złości, bywa...
Przeczytane:2022-05-09,
Źle wspominam moją pierwszą wizytę w Bieszczadach. Miało być tak pięknie, ale moje samopoczucie zniszczyło jakiekolwiek pozytywne doświadczenia. Od tamtej pory nigdy nie pojawiłam się na bieszczadzkim szlaku i wiecie co? Trochę żałuję, bo kiedy czytałam książkę ze zdjęcia marzyłam o tym, żeby założyć buty do wędrówek, wejść na ścieżkę i na własne oczy zobaczyć piękno gór.
Adrian Markowski zaczyna "Bieszczady. Dla tych, którzy chcąpoznać je poznać naprawdę" od przybliżenia nam postaci poety Jerzego Harasymowicza. Trudno było mi przejść przez pierwszy rodział i obawiałam się, że kolejne też takie będą. Nic bardziej mylnego. Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej nie mogłam oderwać się od lektury. Dzięki tej książce dowiedziałam się, kto dawniej zamieszkał Bieszczadzkie tereny, jaka tragedia dotknęła tamtejsze ludy i jakie okruchy przeszłości pozostały do dziś.
Często kiedy jestem na szlaku lub gdy zwiedzam historyczne miejsca, zastanawiam się kto chodził tam przede mną, jak potoczyły się jego losy, co mogę dziś zauważyć. Niejednokrotnie moja wiedza jest niewystarczająca, mogę polegać tylko na swojej wyobraźni i na tym, co kiedyś gdzieś przypadkiem usłyszałam. Książka Adriana Markowskiego daje to, czego szukam, bo kiedy znów pojadę w Bieszczady będę wiedziała na co zwrócić uwagę, będę potrafiła odczytać znaki przeszłości, zobaczę więcej, zrozumiem głębiej.
Pięknie wydana, pięknie napisana, idealna dla każde kto lubi wędrówki, historię, poezję... i dla każdego kto dopiero zaczyna i chce się zakochać. Polecam!