Jedno ciastko może całkowicie zmienić życie
Aldona w imię większej dbałości o relacje instagramowe niż te międzyludzkie traci wszystko. Zmęczeni życiem na świeczniku mąż z córką wyprowadzają się, a syn buntuje się za dwoje. Zirytowana Aldona zjada konopne ciastka i popija je winem, po czym kreśli sprejem wulgarny napis na szkolnym murze.
Czy wyrok prac społecznych w schronisku, domu kombatanta i domu samotnej matki zmieni jej podejście do życia? W końcu ona też właśnie została sama.
Niespodziewanie w sieci zaczepia ją jeden z obserwujących. Aldona, nie bacząc na konsekwencje, nawiązuje z nim gorący flirt.
Ta słodko-gorzka, dowcipna opowieść wciąga od pierwszych stron.
Wydawnictwo: Mięta
Data wydania: 2024-06-26
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: polski
„Bez filtra” Małgorzaty Stasiak to książka, którą w dzisiejszych czasach powinien przeczytać każdy, a szczególnie te młodsze pokolenia, które swe życie i wymagania opierają na wirtualnym świecie, który często w znacznym stopniu odbiega od rzeczywistości.
Małgorzata Stasiak przedstawia nam historię Aldony, która zatraciła się w życiu medialnym, w którym wszystko dopracowane jest na najwyższym poziomie, a szczęśliwa rodzina, którą influencerka pokazuje w mediach społecznościowych, jest bliska ideału. Niemniej jednak realia w znacznym stopniu odbiegają od tego, co kobieta pokazuje w mediach. Mąż kobiety, Jacek stara się dostosować i spełnia życzenia żony, tak aby na wrzucanych przez kobietę do sieci materiałach wszystko wyglądało idealnie. Nela i Jeremi, to dzieci pary, które jednak nie zyskują zbyt dużej uwagi w życiu zajętej kreowaniem idealnej rodziny kobiety. Wszystko zmienia się w dniu, w którym Jacek oznajmia żonie, że ma już dość i potrzebuje odpocząć, aby przemyśleć ich wspólne bycie razem, wraz z nim z domu wyprowadza się również Nela, a Aldona zostaje w domu razem ze zbuntowanym Jeremim. Zrozpaczona kobieta wskutek kilku zdarzeń dokonuje niewielkiego przewinienia, za które zostaje skazana na prace społeczne.
Idealny świat tak naprawdę nie istnieje, a ideały, które oglądamy w social mediach, z reguły w znacznym stopniu odbiegają od tego, jak świat wygląda naprawdę. Niemniej jednak dla ludzi, którzy dążą do spełniania swoich marzeń, układają swoje życie, często to właśnie ten udawany świat staje się wzorem do naśladowania. Aldona stworzyła swój idealny świat, w którym wszystko i wszyscy mieli swoje miejsce, każdy szczegół był perfekcyjnie dopracowany, każdy emanował pięknem i szczęściem, niestety jednak była to wyłącznie iluzja, która tworzona była przez kobietę na potrzeby wzrostu oglądalności, polubieni i zainteresowania ze strony innych. Rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej, niekoniecznie tak idealnie i kolorowo. Kobieta bowiem zupełnie zapomniała, czym tak naprawdę jest prawdziwe szczęście, miłość i rodzina, które powinny być naszym życiowym priorytetem.
Autorka w książce poruszyła niezwykle aktualny i istotny temat, który wciąż przewija się w naszej codzienności, gdzie na każdym niemal kroku spotykamy idealne rzeczy, idealne osoby i idealny świat, w którym jednak brakuje miłości, uczuć, radości i wzajemnego szacunku, które tak naprawdę powinny być najważniejsze!
Książka napisana jest ciekawie, nie brakuje w niej również humoru, który zdecydowanie przyciąga czytelnika. Przedstawiona historia jest niezwykle życiowa i myślę, że wielu czytelników odnajdzie w Aldonie cząstkę siebie! Historia, która pokazuje, co tak naprawdę w życiu powinno być dla nas ważne i na czym w życiu powinniśmy się skupiać!
„Bez filtra” to bardzo wartościowa książka, która zmusza do refleksji nad samym sobą, nad światem i tym, w jakim kierunku zmierza świat! Książka, którą bardzo serdecznie polecam i z pewnością będę polecała i przekazywała dalej, aby dotarła do jak najszerszego grona odbiorców! Bardzo serdecznie dziękuję za możliwość jej przeczytania i zrecenzowania!
Media społecznościowe są teraz wszechobecne w naszym życiu. Dla jednych są platformą do utrzymywania kontaktów ze znajomymi, podglądania co u nich się dzieje, a dla innych stały się sposobem na zarabianie pieniędzy. Życie internetowej influencerki na przykładzie Aldony pokazuje Małgorzata Stasiak w powieści "Bez filtra".
Aldona od lat działa w internecie. Przez ten czas zbudowała szerokie grono swojej wiernej publiczności. Niestety ciągła pogoń za lajkami i odarcie z prywatności pozostałych członków rodziny sprawiają, że mąż z córką wyprowadzają się, a syn się buntuje. Zdołowana zaistniałą sytuacją Aldona zjada konopne ciastko, popija winem, a później pisze wulgarny napis na murze szkoły. Za swój chuligański wyskok zostaje skazana na prace społeczne. Czy schronisko dla zwierząt, dom kombatanta i dom samotnej matki uświadomią jej w końcu popełniane błędy i sprawią, że jej konsumpcyjne podejście do życia się zmieni?
Aldona Wawro czyli instagramowa Mamafia to kobieta blisko pięćdziesiątki, która zatraciła się w postach, rolkach i relacjach. Choć przeżyła już prawie pół wieku to jej zachowanie bardziej przypomina rozpuszczoną nastolatkę niż dojrzałą kobietę. Autorka stworzyła bardzo ciekawą, barwną i interesującą bohaterkę, choć mocna przerysowaną i karykaturalną. Wywołuje ona w nas skrajne uczucia. Momentami zaczynamy ją rozumieć i jej współczuć, by po chwili nas irytowała i drażniła. Aldona sprawia, że nie możemy się nudzić przez całą powieść, ponieważ ciągle dostarcza nam nowych wrażeń.
"Bez filtra" to powieść obyczajowa o ciekawej i bardzo aktualnej tematyce instagramowego świata. Lekki język autorki sprawia, że czyta się ją z przyjemnością. W powieści znajdziemy dużo humoru i świetnie będziemy się bawić podczas tej lektury. Autorce udało się zbudować bardzo dynamiczną akcję, której nie powstydzili by się nawet pisarze powieści sensacyjnych. Fabuła książki jest trochę przerysowana, ale za to bardziej wyrazista w swoim przekazie.
Choć powieść napisana jest w zabawnym tonie porusza trudne i kontrowersyjne tematy. "Bez filtra" jest doskonałym obrazem jak dalece różny jest świat przedstawiony w internecie, wykreowany dla tysięcy obserwujących od tego codziennego, toczącego się w domowym zaciszu. Doskonale pokazuje jakie zagrożenia niesie ze sobą upublicznianie wizerunku dzieci w sieci i jak odziera je z prywatności i intymności. Pokazuje jak jednym zdjęciem możemy kogoś poniżyć i upokorzyć. Powieść Małgorzaty Stasiak porusza jeszcze jedną ciekawą kwestię, która jest trochę tematem tabu. Chodzi o intymne relacje w związku z dłuższym stażem. Pokazuje, że nie ważne ile trwa relacja cały czas trzeba ją pielęgnować, a eksperymenty łóżkowe nie powinny być tylko domeną młodych.
"Bez filtra" Małgorzaty Stasiak jest zabawną i lekką powieścią, która wciągnie nas w swój instagramowy świat. Jednak pomimo całego humoru, który nam możemy znaleźć porusza wiele trudnych i niewygodnych tematów zmuszając nas do zastanowienia się nad własnym zachowaniem. Polecam każdemu, kto pragnie chwili rozrywki, wytchnienia od codzienności, a jednocześnie historii z morałem i refleksją.
Zakochałam się w tej książce po uszy.
Znana instagramerka Mamafia – prywatnie małżonka z długi stażem, mama dorastających nastolatków oraz opiekunka buldożki Bulwy – przechodzi załamanie gdy opuszcza ją osobisty małżonek, a wraz z nim ich córka. W celu pocieszenia spożywa wino oraz ciasteczka konopne swojej przyjaciółki i popełnia czyny „niegodne” na terenie luksusowej szkoły. Kara jest podwójna: sąd skazuje ją na prace społeczne, a kariera medialna pikuje w dół. Czy może wydarzyć się coś gorszego?
Wiele emocji mi ta książka przysporzyła. Śmiałam się, czasami do rozpuku, uroniłam łzę i sporo zastanawiałam się nad życiem. Myślałam kto jest dla mnie filtrem, który chroni mnie przed bezdusznością i brutalnością świata oraz jakie filtry - maski – ja zakładam dla świata.
Ta pozornie śmieszna i lekka książka zawiera mnóstwo prawd i jest niezmiernie mądra. Podejrzewam – nie wiem czy dobrze – że autorka podzieliła się z nami trochę swoją prywatnością i mnóstwem przemyśleń.
Oczarowana jestem barwnym, lekki jak piórko językiem autorki. Uwielbiam jej wnikliwe postrzeganie rzeczywistości i malowniczy, soczysty styl. Ta książka jest jak ogród pełen pięknych kwiatów, niesamowitych stworzeń, ale też i niebezpiecznych chaszczy.
Momentami pędzi niczym orkan Aldona (w osobie głównej bohaterki), a czasami wycisza się i opowiada nam poruszające historie bohaterów wojennych.
Jestem bezwzględnie zachwycona tą książką i mogłabym ją jeść łyżkami.
Pani Małgorzato, czekam na kolejne Pani książki. Chapeau bas!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję @wydawnictwo_mieta
@malgorzata_stasiak_autorka
„Jak doszło do tego, że jej życie zmieniło się tak diametralnie w czterdzieści osiem godzin? Przedwczoraj była wszechmocną specjalistką od wszystkiego. Miała receptę na doskonałe życie. Znała się na neonatologii, psychologii, związkach i relacjach międzyludzkich. Dietetyce, wystroju wnętrz, modzie, urodzie i pogodzie”.
W obecnych czasach posiadanie profilu na jakimkolwiek portalu społecznościowym to prawie obowiązek. Sama dopiero od niedawna jestem na Facebooku. Instagrama nie mam i nie zamierzam mieć. Kiedy tylko tak mówię, co niektórzy robią okrągłe oczy. Dla części to nie do pojęcia. Jemy śniadanko? Pstryk i fotka w sieci, potem zacieranie rąk w niecierpliwym oczekiwaniu na lajki, serduszka, komentarze itp. To pewna forma uzależnienia, ale dla niektórych to sposób na życie zawodowe tak jak dla Aldony, bohaterki debiutanckiej powieści Małgorzaty Stasiak.
Aldona jest gwiazdą internetu. Jej profil Mamafia cieszy się ogromną popularnością. Myśli tylko o sobie i oglądalności mając głęboko odczucia pozostałych członków rodziny, którzy chcieliby po prostu w spokoju przeżyć dzień i zjeść na śniadanie zwykłą bułkę z serem i pomidorem zamiast wymyślnych jaglanek z frużeliną, no ale Mamafia takiego „pospolitusa” na śniadanie nie poda, no bo z czego będzie rolka? Ze zjadania zwykłej bułki? Jeszcze spadną zasięgi! Jednak pewnego razu przez splot wydarzeń autorytet Aldony został poważnie nadwyrężony. Sama to sobie uczyniła w próżnej zarozumiałości. Przyłapana na gorącym uczynku na niszczeniu mienia pod wpływem środków takich i owakich zostaje skazana przez sąd na prace społeczne. Kurator ku jej oburzeniu i zniesmaczeniu przydzielił jej schronisko dla zwierząt, dom kombatanta i dom samotnej matki. Jak w takich miejscach Aldona miała brylować, nagrywać lajwy i odbudowywać zasięgi? No jak?
Początkowo wciągniecie się w lekturę, szło mi trochę opornie. Może dlatego, że nie polubiłam się z narcystyczną, zarozumiałą Aldoną i kibicowałam jej mężowi i dzieciom. Z czasem jednak zaiskrzyło i lekturę skończyłam na jednym wydechu. Denerwowało mnie pokazywanie szczegółów z życia w sieci, ale w sumie obecnie to nic dziwnego – to już znak naszych czasów. Historia na swój sposób ukazuje, jak łatwo zatracić się w wirtualnym świecie, jak można zgubić swoje prawdziwe ja, byleby tylko followersi dostali, to, czego chcą. Przestrzega przed internetową iluzją, w której nie tylko czyhają pułapki rodem z powieści kryminalnych, ale również uzależnia i odizolowuje od rzeczywistego świata i szarej codzienności. Relacje międzyludzkie zaś robią się bardzo powierzchowne. Mamy popularność, ale obdartą z prywatności i intymności, mamy pieniądze, ale trzeba za nie poświęcać siebie i znaczną część prywatnego czasu dużo większą niż w „zwykłej” pracy. Niektóre sytuacje, które spotkały bohaterów, były absurdalne, wyolbrzymione i przerysowane, ale w ten prosty sposób uwidoczniło się to, co dzieje się w cyfrowym świecie i że to my sami musimy zadbać o to, co jest dla nas najlepsze, najważniejsze i najzdrowsze. Podsumowując, jest to słodko-gorzka opowieść dla każdego. Autorka swoim stylem i bliskim mi poczuciem humoru na tyle mnie kupiła, że z pewnością sięgnę po inne jej książki.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Mięta
W dzisiejszym świecie internet zdominowały social media, a co za tym idzie strony i blogi life style'owe. Prowadzeniem właśnie takiego profilu zajmuje się Aldona, główna postać powieści "Bez filtra". Wydaje się jej, że życie układa się dla niej całkiem pomyślnie, gdy pewnego dnia mąż nagle oznajmia jej, iż musi od niej odpocząć, córka postanawia wyprowadzić się razem z nim, a syn zaczyna się buntować. Zirytowana zaistniałą sytuacją kobieta podczas wizyty u przyjaciółki nieświadomie zjada ciastka konopne, po czym rozżalona w samotności zapija je winem. Ta mieszanka wybuchowa sprawia, że kobieta maluje wulgarny napis na szkolnym murze. Ten wybryk skutkuje wyrokiem w postaci prac społecznych w różnych instytucjach pożytku publicznego. Jak wizyta w tych miejscach wpłynie na Aldonę?
Autorka zaserwowała czytelnikom pełną dynamiki i zwrotów akcji literacką ucztę, której nie powstydziliby się twórcy najlepszych thrillerów. Styl powieści okazał się lekki, zabawny oraz podszyty nutką pikanterii. Czytelnik zostaje porwany przez Małgorzatę Stasiak w ciąg zaskakujących, niesamowitych zdarzeń, które niejednokrotnie przypominają przejażdżkę rollercoasterem, a komedia pomyłek potrafi doprowadzić do niepohamowanych wybuchów śmiechu. Kreacja bohaterów to prawdziwy majstersztyk. Tworzą one barwny korowód nietuzinkowych postaci, które dostarczają odbiorcy mnóstwo atrakcyjnych przeżyć. Choć Aldona początkowo niezmiernie potrafi zirytować, moim zdaniem właśnie taki był zamysł pisarki, a jej droga do odnalezienia siebie to już po prostu wisienka na torcie.
Pani Małgorzata zabiera nas w podróż do świata influencerów, który pokazuje bez tej całej słodkiej otoczki. Z ogromną śmiałością obnaża wszystkie blaski i cienie tej branży. Pokazuje, jaki wpływ na najbliższe otoczenie może mieć lansowanie się w internecie, jak wiele zrobić oraz co poświęcić są w stanie blogerzy dla like'ów, komentarzy, pieniędzy czy kilku minut sławy bądź z jakimi reakcjami ze strony obserwatorów muszą się liczyć. Jednocześnie czytelnik uświadamia sobie, iż często to, co widzimy na ekranach naszych smartfonów czy laptopów jest po prostu fikcją. To tylko ułuda stworzona na potrzeby reklamy, zdobywania nowych kontraktów lub pozyskiwania kolejnych fanów. Idealne życie to tylko pozory, a osoby brylujące w instagramowym środowisku również mają swoje problemy, które starają się skrzętnie chować za maską wyluzowania, pewności siebie albo wysokiego mniemania o sobie. Aczkolwiek ten kuszący wielu blichtr ma swoją cenę. Nieświadomie można wpaść w pułapkę materializmu, konsumpcjonizmu i egoizmu. Bardzo łatwo pogubić się w tym wszystkim, stracić własne ja, postawić na niewłaściwe priorytety oraz wartości bądź doprowadzić do rozpadu więzi rodzinnych. Ta pozycja jednak potrafi postawić człowieka do pionu, sprawiając, iż klapki spadają z oczu, a my uzmysławiamy sobie, co w życiu jest najważniejsze.
W tej książce znajdziecie też głębokie studium nad związkami, trudy wynikające z wychowywania nastolatków, piękno przyjaźni czy odkryjecie, iż dojrzałość nie równa się osiągnięciu pełnoletniości. Na szczególną pochwałę zasługują wątki związane ze schroniskiem dla zwierząt , Domem Kombatanta oraz Domem Samotnej Matki, gdyż zmuszają odbiorców do przemyśleń dotyczących całego szeregu życiowych kwestii.
Ta słodko – gorzka opowieść dostarczy Wam mnóstwa emocji oraz zmusi do refleksji na wiele istotnych tematów. Może się też stać przyczynkiem do przewartościowania własnego życia bądź odkrycia siebie na nowo. Ja przy tej lekturze bawiłam się wyśmienicie i z całego serducha polecam ją miłośnikom "obyczajówek", które nie tylko rozśmieszają do łez, ale też i uczą.
Wszystko miało upaść, a jednak! Świat nie kończy się na Instagramie i polubieniach, lajkach, komentarzach. Poza tym dopiero zaczyna się live!
Aldona to ponad czterdziestoletnia pani domu. Perfekcyjna pani domu. Wszystko podporządkowane, poukładane, na błysk, na pokaz. Ona i jej Instagramowy wizerunek.
Jest wykurzająca, drętwa, sztuczna i damulkowata – niestety nie przyjmuje tego do wiadomości. Ma jednak szczęście, że nie wszyscy się od niej odwracają, a kiedy przyjdzie prawdziwy kryzys niekoniecznie musi rezygnować z siebie (z siebie jaką stworzyła) i całkowicie odmienić wizerunek, charakter, ukorzyć się itp. Daje radę, ale trochę też jest tak, że wiele uchodzi jej płazem.
„Przygody” Aldony ocierają się o prawdziwy świat i są jej dawkowane, od najlżejszych do najbardziej odpowiedzialnych, poważnych dramatów. Bohaterka ciągle ma szczęście, podczas, gdy inni niekoniecznie. Świat można próbować naprawić, choć w małej części lub na chwilę, ale zawsze warto się starać. Coś z tych mądrości zaczyna docierać do bohaterki.
„Bez filtra” to powieść nieco infantylna, ale zarazem zadziorna. To jej wielki plus.
Dziękuję Wydawnictwu Mięta za lekturę.
Główną bohaterką książki "Bez filtra" jest Aldona. Influencerka, żona, matka dwójki dzieci z pozoru prowadząca idealne życie. Jednak kiedy dowiaduje się od męża, że ich życie nie jest takie idealne pod wpływem chwili, pewnego ciastka i sporej dawki % popełnia wykroczenie. Wyrokiem sądowym otrzymuje karę w formie prac społecznych.
Dla Aldony ten wyrok to koniec świata. Problemy w związku, słabe relacje z dziećmi do tego uciekający obserwatorzy i współprace. Wszystkie problemy spadają na nią jednocześnie. Jednak zaczyna dostrzegać w tym wszystkim promyk nadziei. Otrzymuje wsparcie od przyjaciółki oraz pewnego obserwatora o tajemniczym nicku, z którym zaczyna ją łączyć coraz więcej.
Aldona swoją karę odbywa w trzech różnych miejscach. Każde z nich uczy i uświadamia jej coś innego. Dzięki tym pracom zaczyna dostrzegać jak wcześniej traktowała innych. Jej życie mimo sporej ilości pieniędzy i markowych rzeczy wcale takie wartościowe nie było.
Czy oprócz wizerunku uda jej się ocalić małżeństwo i relację z dziećmi? Kim okaże się tajemniczy obserwator? Czy Aldona zmieni swoje podejście do życia?
Na te pytania znajdziecie odpowiedzi podczas lektury. Choć Aldona mocno mnie irytowała to mimo wszystko jej kibicowałam w naprawie i reorganizacji swojego świata.
"Bez filtra" to pełna emocji i wzruszeń historia, która pokazuje, że życie w luksusie wcale nie musi być szczęśliwe. Są rzeczy, których nie da się kupić i dostać ze współpracy. Jednak do tych wniosków Aldona musiała dojść sama. Czy jej się udało? Tego Wam nie zdradzę 🤫
Czytając tę książkę w ogóle nie czułam, że to debiut! Pochłonięta poczynaniami Aldony nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do końca powieści 🙈
Jeśli szukacie pełnej emocji lektury to naprawdę warto sięgnąć po "Bez filtra". Oprócz śmiechu, gwarantuję Wam również łzy wzruszenia.
Prawdopodobnie większość z nas doświadczyła oblicza mediów społecznościowych, w tym zaobserwowania tytułowego "filtra", w którym chce się pokazywać najlepsze/najpiękniejsze życie. Często człowiek zapomina, że nie liczą się tylko obserwatorzy czy polubienia. Dlatego cieszę się, że miałam okazję przeczytać "Bez filtra" Małgorzaty Stasiak ze względu na płynący w niej morał i temat zmuszający do refleksji. Dodatkowo, chciałabym wspomnieć, że podczas czytania wrzucił mi się w oczy niebanalany styl pisania autorki. Uwielbiam, kiedy zwykłe zdania wyrażają coś więcej, są kreatywnie ułożone i przemyślane. Oczywiście, pod warunkiem, że są zrozumiałe! "Bez filtra" to jedna z takich książek, gdzie można pobudzić swoją kreatywność i jednocześnie wczuć się w historię - wynieść coś więcej niż tylko "miło spędziłam czas". Oprócz tego: nazwy, które pojawiają się w książce. Są to media społecznościowe, użytkownicy, a co za tym idzie, zabawa, śmiech. Przytoczę parę nazw użytkowników, przy których nie mogłam powstrzymać uśmiechu: Grubaryba, Polisznotsolisz, Cholerykweneryk, Twojapralka. Myślę, że autorka miała sporo zabawy je wymyślając. Przyznam jeszcze, że nie spodziewałam się, że książka aż tak mi się spodoba. Nie tylko realistyczne dialogi, ale również historia i postacie (w moim odczuciu). Sam fakt, że rozdziały są krótkie, a książka wynosi sama w sobie około trzysta stron, da się wszystko szybko przeczytać, nawet w jedną noc. I nie będzie nudno, bo doświadczymy sporo emocji! Nawet tych pikantniejszych ;) Książka skłania nas do refleksji nad własnym życiem, a także nad tym, jakie prowadzimy w mediach społecznościowych. Nie przepadam za ocenianiem w formie gwiazdek/punktów (choć czasami jest to wymagane), ale w tym przypadku jestem pewna, jakiej oceny dokonam. Czy cyfra 6 jest wam tutaj znajoma? :D Poniżej pozostawię jeszcze cytat, który wrzucił mi się w oczy:
"– [...] Wszystko na moim profilu jest soczyste jak dynia i równie płytkie jak ona w smaku. Brakuje tam gn*ju, zwykłego życiowego gn*ju. Rozumiesz?" Cytat znajduje na stronie 9.
„Czy ludzie naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, ilu trzeba nieudanych prób, żeby zrobić idealne ujęcie?”
Aldona żyje swoim codziennym intstangramowym światem, pokazując w postach, relacjach i transmisjach na żywo, swoje cudowne życie.
Tysiące obserwujących, lukratywne współprace i magia tego wszystkiego co można pokazać, po lekkim retuszu, to sprawia, że dla niej samej, jej życie to bajka.
Jednak co się stanie, gdy pewnego dnia, wydarzy się coś, co sprawi, że cały ten cudownie zaprezentowany przez nią świat, okaże się być mocno zretuszowany?
A prawda okaże się być kompromitującą.
Co się stanie, gdy do tej pory, dzielnie znoszącą to wszystko rodzina, nagle się zbuntuje? To może okazać się na prawdę szokujące.
No i w końcu, co wtedy, gdy nieprzewidywalna kompromitacja nagra się na żywo?
Ups.
Na pewno, liczba obserwujących poleci na łeb na szyję, płatne i barterowe współprace zostaną zerwane, a rodzina, no cóż będzie miała tego „filmowania” konkretnie dosyć.
Gdyby tylko to, ale będzie jeszcze gorzej i na to właśnie czytelnicy, ale i sama główna bohaterka muszą się przygotować.
Bardzo, ale to bardzo fajna książka, niby lekka, ale tak brutalnie prawdziwa. Jestem pewna, że 3/4 Instagrama wypełniają swoim pięknym życiem właśnie takie „Aldonki”. Ale tak na prawdę, co tak na prawdę kryje się za tym tak kolorowo i bogato narysowanym życiem, do tego mogą się przyznać tylko one same. Jeśli mają odwagę.
Nasza Aldonka, to bardzo kolorowo przestawiona postać, ale też pozostali uczestnicy tej historii, z dwoma psiakami włącznie tworzą wyjątkowy obraz życia on-line. Tak jak i w prawdziwym, jak i Instagramowym życiu, mamy tu cały wachlarz sytuacji i trzeba przyznać, że połączenie tych dwóch światów, jak się sami przekonacie czytając książkę „Bez filtra”, finalnie dla główniej bohaterki, pomimo tylu samo wzlotów, co upadków wychodzi na plus.
Polecam gorąco tę pozycję wszystkim miłośnikom wirtualnego świata!
Bycie influencerem w mediach społecznościowych ma swoje plusy i minusy. Jednym z największych zagrożeń, na jakie narażeni są influencerzy, jest fakt, że mają oni możliwość kreowania obrazu ,,idealnego życia" za pomocą starannie dobranych postów. Wiele osób zamieszcza zdjęcia i filmy dóbr materialnych lub pozornie nieskazitelnych selfie. Mrocznie zabawna historia o (nie)doskonałych osobach, których nadużywanie technologii zaczyna wpływać na ich relacje z innymi. ,,Bez filtra" sprawi, że zastanowisz się, czy technologia wzmocniła nasz wrodzony egoizm i naszą potrzebę miłości i akceptacji, ale zostaną ci również chwile nadziei i czułości, które sprowadzają nas z powrotem na ziemię. Gorąco polecam! ?
Oto ona. Cała na biało ;) Albo w innym outficie, ważne że z widocznym logo producenta. Na twarzy nowy podkład/puder/cienie do powiek/szminka. Wszystko wcześniej zachwalane i polecane na Insta. Idealna rodzina, idealne zdrowe potrawy, dom jak z rozkładówki pisma Super-chawira i oczywiście pani domu też idealna. A jeśli pojawią się zmęczenie lub nie daj Boże pierwsze objawy starzenia, to skorzysta z polecanych produktów drogich marek.
Oto on - Aldona, która doprowadziła swe życie (oraz swojej rodziny) do perfekcji, krótkie filmiki, relacje i foty wrzuca na Instagram. Tam wszystko jest piękne, cukierkowe, idealne. Dba o swój image w sieci, zdobywa sponsorów, niestety cierpią na tym relację z bliskimi - rodziną i przyjaciółmi.
Bo w prawdziwym w życiu bywa przecież różnie. Możesz wstać lewą nogą, przypalić mleko (to kokosowe oczywiście), lub jak Aldona lekko "zaszaleć".
Rodzina nie wytrzymuje presji bycia na świeczniku i komentowania życia przez obcych ludzi. Mąż wraz z córką wyprowadzają się z domu. Syn się buntuje, przy matce trzyma go tylko dobra kuchnia. Bohaterka idzie pożalić się przyjaciółce i porzuca swą zdrową dietę częstując się konopnymi ciastkami. Po powrocie do domu, by przegnać swe smutki, pije wino. A wszystko przez nich - jak rodzina może nie doceniać jej starań, pracy i poświęceń? Po tej wybuchowej mieszance kobieta wyraża swe emocje wulgarnym napisem i... (to musicie sprawdzić sami).
Pojawia się policja, szkolny stróż i rodzina z odsieczą. Jednak Aldona musi ponieść karę - sąd skazuje ją na trzy miesiące kar społecznych. Schronisko, dom kombatanta i dom samotnej matki, to nie są miejsca, w których można było do tej pory spotkać naszą Instagramową trendsetterkę. Czy zmieni swe zachowanie? Czy życie w sieci okaże się ważniejsze? I czy gorący internetowy flirt nie okaże się gwoździem do trumny? ;)
Podchodziłam do tej książki jak do jeża - byłam jej ciekawa a z drugiej strony mnie przerażała. Bo co ja wiem o Insta? Nie podążam za modą, znanych i sławnych też nie specjalnie potrafię wymienić, dietę preferują bogatą w orzechy oraz ciastka. Bycie rozpoznawalną również nie jest moim priorytetem. Jednak debiut Małgorzaty Stasiak jest paszkwilem literackim. Autorka pokazuje podkoloryzowany świat trendsetterki, wyidealizowane posty w social mediach oraz płytkość uczuć i relacji w prawdziwym, realnym życiu. Poprzez dość absurdalne zachowania bohaterki pokazuje miałkość życia ukazanego w Internecie.
Język, którym posługują się bohaterowie jest pompatyczny, plastikowy i sztuczny (tu przoduje Aldona). A oni sami są głupi i puści. Tak przedstawiony świat idealnie, jak na Insta przystało, pokazuje nam sztuczność tego tworu. Satyryczny wydźwięk pozwala nam chichotać podczas czytania, ale także zmusza nas do refleksji nad naszym życiem, nad mediami i światem w nim prezentowanym. Najgorzej, że przedstawianym przez nas samych. Jakby w życiu liczyły się tylko "lajki". A przecież jest inaczej.
Prawda...?
Dziękuję wydawnictwu Mięta za egzemplarz książki do recenzji.
Od ponad dwudziestu lat ten sam mąż, dwójka dzieci w tym jedno już pełnoletnie, własny dom, buldog francuski i mnóstwo obserwujących na Instagramie, czy Aldona może chcieć czegoś więcej? Kiedy przeleje się czara goryczy i najbliżsi prosto w twarz powiedzą,że mają dość tego idealnego, na pokaz życia?
Nie da się non stop przez kilkanaście lat robić wszystkiego idealnie. Czasem potrzeba oddechu, spontaniczności czegoś dla siebie i bliskich, nie dla innych. Nic dziwnego,że mąż i dzieci mówią w końcu basta.
Tylko jak zmienić swoje dotychczasowe życie, jak dojrzeć innych? Z pomocą przychodzą...ciastka i wyrok sądu na kilkadziesiąt godzin prac społecznych...
Potrzeba nam nieraz nabrać dystansu, pokory, zauważyć krzywdę ludzi, nie tylko brać ale też i dawać.
Humoru to tutaj nie brakuje, takiego prawdziwego, życiowego i bez lukru.Bardzo dobry debiut Pani Małgosi, który w sposób niezwykle obrazowy obnaża naszą rzeczywistość. Z pozoru lekka ale dająca do myślenia. Dla czytelników 18+ ze względu na kilka scen erotycznych. Mimo wszystko prawdziwa...i autorka świetnie to ubrała w słowa. Przeczytacie ją szybciutko i poza morzem śmiechu zostaniecie z ważnymi przemyśleniami. W tym jednym głównym, dobrze by było, gdybyśmy wszyscy potrafili żyć "bez filtra".
Nie wszystko złoto, co się świeci? Zgadzasz się z tym przysłowiem? Tutaj na Instagramie daleko takich przypadków nie trzeba szukać ?
"Bez filtra", to historia Aldony i jej rodziny. Prowadzi konto na IG bogate w dobre rady i posty sponsorowane różnych marek. Mało tego, nie popełnia w ogóle błędów, a inni? A pff. W końcu ona jest jedyną w swoim rodzaju influencerką. Każdy lajk, folołek jest na wagę złota.
Wtem mąż wraz z córką oznajmiają jej, że się wyprowadzają z domu. Zdezorientowana pędzi do swojej przyjaciółki, a tam wchłania konopne ciasteczka i popija je winem. Czy to się może skończyć dobrze? Jej ofiarą pada mur szkoły. Za karę przypadają jej prace społeczne, które otwierają jej oczy na wiele spraw.
Książka złoto! Bawiłam się przy niej przednio i dzisiaj nadszedł odpowiedni moment na opinię o niej. To pozycja, która pokazuje jakim pokoleniem jesteśmy i ile czasu "żyjemy" w internecie. Można się owszem świetnie bawić w tej przestrzeni, ale trzeba znać granice. Książka skłania do refleksji. To realne życie zaczyna się tam, gdzie odłożymy telefon, a atencja z kolejnego rozdania przestanie płynąć. Niektórzy jednak tej atencji potrzebują jak Aldona konopnych ciasteczek ?. Realne życie może i jest czasami mniej kolorowe, ale za to bardziej wartościowe.
Naprawdę ciekawie przedstawiony hejt, zazdrość czy może aż nienawiść. W delikatnym ujęciu, jak media mogą niszczyć człowieka.
Za egzemplarz dziękuję @wydawnictwo_mieta ?
Jak bardzo cenicie swoją prywatność? Zasypujecie social media fotkami swojej rodziny? Czy wszystkie uwiecznione chwile wrzucacie do internetu? A wyobrażacie sobie dzisiejsze życie bez dostępu do social mediów? Próbowaliście zrobić sobie jakąś dłuższą przerwę bez telefonu, laptopa, tabletu? Bez tych wszystkich nowinek, plotek, postów, rolek? Ile czasu udało Wam się wytrzymać? Ja szczerze się przyznam, nie próbowałam i nie wiem, jakby to było na dłuższą metę.
"Trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy".
Aldona znana w sieci jako Mamafia bardzo dba o to, aby jej posty i relacje były idealne. Tylko ona i jej rodzina wie, ile trzeba nieudanych prób, żeby powstało idealne ujęcie. Żądna zachwytów na swoją cześć miała problem z przyjmowaniem jakiejkolwiek krytyki. Jej mąż Jacek przez całe ich wspólne życie pozwalał Aldonie się dyskryminować. Jawnie się z niego naśmiewała i jego wpadki publikowała na Instagramie. Gość w końcu nie wytrzymał i się zbuntował, postanowił się wyprowadzić i odpocząć od żony. Wraz z nim ruszyła ich córka Lena i wyprowadzili się razem. Wystarczyło 48 godzin i jedno ciasto, by życie Aldony zmieniło się diametralnie. To nic, że ona do tej pory miała receptę na wszystko, była specjalistką w każdej dziedzinie. Teraz czekają ją zarzuty, a jej profil instagramowy stał się memem. Niestety wszystko, co się w ostatnim czasie wydarzyło to skutek tego, jak żyła i co się dla niej liczyło. Egoizm, jak i konsumpcjonizm stawiała na pierwszym miejscu. Dążyła do perfekcjonizmu. Zwyczajne życie nie było jej pisane.
I tak oto szanowna Aldona w ramach odpokutowania swojego zachowania otrzymała wyrok prac społecznych w schronisku, w domu samotnej matki i w domu kombatanta. Została sama i musiała przewartościować swoje życie i wyciągnąć wnioski. Czy zmądrzała?
Niekoniecznie skoro znajdując się w trudnej sytuacji, skorzystała z pierwszej lepszej okazji i nawiązała niewinny, aczkolwiek gorący romans internetowy. Co z tego wyniknie?
"Bez filtra" to słodko-gorzka historia o naszych czasach, o świecie zdominowanym przez internet, gdzie liczą się lajki i zasięgi. Idealne domy, rodziny i wszystko na pokaz. Zdjęcia po retuszach bez żadnych skaz. Co innego prawdziwe życie. Nie ma ludzi idealnych. Nie zawsze to, co widzimy w internecie, odzwierciedla prawdziwą sytuację. Nie radzę czytać tej książki w publicznych miejscach, albowiem wywołuje niepohamowane salwy śmiechu. Dawno się tak nie uśmiałam podczas czytania książki. Zabawna, ale zmuszająca do refleksji. Cięte riposty, epitety i zabawne porównania bawią do łez. Autorka w sposób bardzo dobitny przedstawia nam współczesny kult jednostki.
Przeczytane:2024-08-12, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,
Co powiecie na książkę pełną humoru, jednak przekazująca pewne wartości życiowe?
Skusiłam się na książkę “Bez filtra” Małgorzaty Stasiak, ponieważ miałam ochotę sięgnąć po lekką książkę, która poprawi mi humor. Czy to dostałam? I tak i nie.
Można było się pośmiać, śledząc wpadki Aldon, ale jej zachowanie wołało o pomstę do nieba. Dawno nie spotkałam tak irytującej bohaterki, dosłownie każde jej działanie doprowadzało mnie do szału i mimo zamysłu autorki, że Aldona ma przejść spektakularną przemianę, ja tej przemiany nie kupuję, za grosz. jednak pamiętajcie, ze to moje odczucia, wam może Aldona wydać się pełną głębi bohaterką, dla mnie jednak była ona płytka. Co do reszty bohaterów, to lubię ich, wnoszą sporo w życie głównej bohaterki, każdy jest swoistym spoiwem i bez nich nie ma ani Aldony, ani ich rodziny.
Jest to historia o życiu, o rodzinie, o mediach społecznościowych, o dążeniu do perfekcji, o błędach i próbach naprawienia ich. Jest to zarazem głęboka, jak i bardzo płytka historia. Wiem, wiem, wyklucza się to, jednak ta książka ma to coś w sobie, że jest pełna skrajności. Śmiałam się podczas czytania tej powieści, również zdarzyło mi się uronić łzę, tak samo, w jakiejś części nie podobała mi się, oraz nie potrafiłam się od niej oderwać.
Wiecie, że jedno ciasteczko umie wywrócić życie do góry nogami?
Uważajcie, jakie wybieracie, by potem nie popaść w poważne tarapaty jak główna bohaterka tej książki. Aldona prowadzi profil lifestylowy na Instagramie, pokazując na nim perfekcyjny dom, perfekcyjne życie i perfekcyjną rodzinę. Mimo jej wielu dokuczliwych uwag, których nie szczędzi swojej rodzinie, nawet będąc na live, rodzina nadal wydaje się być ideałem. Aż do dnia, w którym to mąż Aldony stwierdza, że jest zmęczony tym wszystkim i zostawia ją z dnia na dzień.
Załamana Aldona sięga po jedno ciastko, które wywraca jej życie o 180 stopni. Jej postać już nie wydaje się być taka krystaliczna, duża skaza pojawiła się na jej wizerunku, co doprowadza do wielu, różnych, zabawnych sytuacji. Czy Aldona przemyśli swoje zachowanie i zmieni swoje dotychczasowe zachowanie?
Niekiedy jest ciężko opisać daną książkę. Też macie takie problemy?
“Bez filtra” jest nie tylko komedią, lecz również słodko-gorzką obyczajówką, która przedstawia prawdziwe życie.
Sięgnęłam po ten tytuł, by się odprężyć i to właśnie otrzymałam. Mimo sporej ilości zgrzytów, między mną a główną bohaterką, uważam, że to była dobra książka i polecam wam ją. Jednak warto podejść do niej z lekkim dystansem, bo pomimo swojej przerysowanej formy, jest to książka bardzo prawdziwa.
Jednym z aspektów, które również nie podobały mi się, jest lekka przewidywalność. Odkryłam kierunek, w którym zmierzała książka, nie udało się autorce mnie zaskoczyć.
Za to podobało mi się życie influencerskie Aldony. Autorka przedstawiła nam prawdę, nie owijała w bawełnę i nie ukrywała, że po drugiej stronie telefonu jest prawdziwy człowiek, który może nie ma tak idealnego życia, jak nam pokazuje.
Aldona niechcący pokazała nam swoisty rodzaj uzależnienia od social mediów. Ciągła chęć sięgania po telefon, sprawdzania powiadomień, komentarzy, ale również chęć nagrywania wszystkiego. Czy to śmieszne chwile w jej rodzinie, czy to te wstydliwe, dla Aldony nie ma świętości, byle tylko ona była tą nieskazitelną osobą, na którą się kreuje.
W chwili, w której jej życie się zawala, nadal myśli o tym, jak się wybić, jak zamazać swoją gafę, czy będzie miała kolejnych hejterów.
Sprawa hejtu w sieci, również jest tu poruszana i nie jest ona traktowana po macoszemu. Kolejnym plusem tej książki, jest to, że została ze mną na dłużej. Musiałam sobie przemyśleć kilka spraw. Lubię, jak książka daje mi do myślenia, to znaczy, że ma coś do przekazania.
Książka ostatecznie mi się podobała, dała do myślenia, rozbawiła mnie i wywoływała różne emocje. Jestem ciekawa waszych wrażeń po tej historii, a wydawnictwu Mięta dziękuję za książkę.