Wydawnictwo: Smak Słowa
Data wydania: 2012-12-05
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 456
Pragmatyzm: o to właśnie chodziło. (...) Stary Doktor (...) odgrywał na Hitrze rolę ojca. Bynajmniej nie była to nieznana interpretacja roli lekarza. Paternalizm cechował medycynę od czasów Hipokratesa aż do połowy ubiegłego wieku. Lekarz miał decydować za swoich pacjentów. Jego słowo było prawem, a białe kłamstwo zalecano, jeśli służyło dobru pacjenta. Był tylko jeden mały problem: w ostatnich latach w służbie zdrowia zaszły zmiany. Teraz pacjent mógł nawet zdecydować o swoim leczeniu, a lekarza zdegradowano do roli doradcy.
Mads był... zbyt dobrym człowiekiem jak na chirurga, musiał się więc zadowolić medycyną rodzinną. Nie miał zresztą wyboru, ponieważ po ataku epilepsji stracił pracę w szpitalu. Okazało się jednak, że ta nielubiana przez studentów specjalizacja niewiele ma wspólnego ze stereotypowym wystawianiem zwolnień hipochondrykom czy przepisywaniem antybiotyków na chore gardła. Jest za to tajemnica starego lekarza - Caroliussena, śmierć tegoż, niezakończone sprawy, dziwne archiwum w domowej piwnicy i mroźny klimat Norwegii przełomu listopada i grudnia. Taki przepis na powieść o Lekarzu, który wiedział za dużo miał inny lekarz o ogromnej wiedzy - Christer Mjåset.
Główny bohater i tytułowy lekarz jest w pewnym sensie typowym everymanem, młodym człowiekiem na tyle dojrzałym, że odpowiedzialnym, ale na tyle nieukształtowanym, że szukającym wciąż swej drogi. Nie dowiemy się o nim zbyt wiele, ale przez jego pryzmat spojrzymy na tajemnicę niewielkiej norweskiej wyspy. Aż się prosiło więc o narrację pierwszoosobową, której czytelnik jednak nie doświadczy. Doświadczy natomiast surowości klimatu, kryminalnych zagadek, które mnożą się i wyjaśniają na zmianę oraz wrażenia, że niezależnie od szerokości geograficznej są pewne rzeczy niezmienne, jak dajmy na to... natura człowieka. Tym ciekawsze jest to doświadczenie, że dotyczy środowiska lekarzy i tego szczególnego połączenia etyki ogólnoludzkiej z czasem wypaczoną, bo indywidualną, lekarską.
Z pierwszej opublikowanej w Polsce powieści autora dowiemy się może mniej niż z drugiej - zdecydowanie jednak lepszej (Białe kruki), ale sam proces dowiadywania się jest nie mniej przyjemny, bo warsztat Norwega wydaje się być ukształtowany. A za najlepszy przykład niech posłuży jego zgrabne zdanie: Został z wyrzutami sumienia i włosami pokrytymi śniegiem. Mnie z kolei Mjåset zostawił z czytelniczym ukontentowaniem i pustym kubkiem po zimowej herbacie.