Niebo nad miastem wyglądało jak mokra szmata. Wszędzie panoszyła się bura szarość.
A jeśli nawet chwalił się nieraz rozległymi stosunkami i opowiadał nadzwyczajne przygody z własnych podróży, to robił to jakby tylko w obronie przed nędzą rzeczywistości, przed szarym monotonnym życiem i przed wiecznie nienasyconą tęsknotą do tego, co opowiadał. Był najgłębiej i najszczerzej przekonany, że wszystko to kiedyś przeżyje.
Niebo nad miastem wyglądało jak mokra szmata. Wszędzie panoszyła się bura szarość.
Książka: Więcej niż jedno życie
Tagi: niebo, szarość