Czy z wszystkiego muszę mieć same piątki? – zastanawiał się po drodze. Tracić życie na głupoty tylko po to, żeby zadowolić innych ludzi, przecież to nielogiczne. Szkoła jest przeżytkiem, wszyscy to wiedzą. Każdego nauczyciela może zastąpić komputer, szkoły można by całkiem zamknąć, a uczniowie powinni sobie wybierać to, co ich interesuje, i tylko tego się uczyć. To miałoby wreszcie jakiś sens.
– Od kiedy zapominam o pewnych czynnościach domowych, mam znacznie więcej czasu.
– A czas jak wiadomo, obok zdrowia to rzecz nie do kupienia. Mnie się czasem zdarza zapomnieć o długach.
– Wygodne.
– Wygląda pani jak księżniczka, mieszka jak księżniczka, a liczy się jak przekupka.
– Dlaczego u nas tak zawsze musi być, że jak ktoś się do czegoś wybitnie nadaje, to się miga? A jak się w ogóle nie nadaje, to się pcha do rządzenia.
Im mniej rozumu, tym więcej radości życia – powiedziało w niej coś sarkastycznie.
– To nic nie da. Kania to dobry człowiek, ale tam żona wszystko trzyma w garści.
– Pewnie, że żona, a któż by inny? Znasz jakiś porządny dom, gdzie chłop by rządził? – Beata zastanowiła się w milczeniu i musiała przyznać Marii rację.
Co za potworne systemowe okrucieństwo! Zacisnął dłonie w kieszeniach kurtki. Nie dość, że są chorzy, to jeszcze traktowani jak śmiecie. Kosztowny odpad systemu. Lepiej dla nich, żeby umarli, bo i tak na porządną opiekę, zgodną z europejskimi standardami, nie ma i nigdy nie będzie pieniędzy.
Oddałam chorobie wszystkie moje myśli. Tak nie powinno być. Ale spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Myślałam, że będziemy sobie z tata na emeryturze zbujać bąki, uprawiać warzywa i doglądać wnuków. Tymczasem muszę walczyć z polską służbą zdrowia, swoim strachem, litością, którą mnie wszyscy otaczają, a która zamiast pomagać, całkowicie pozbawia mnie siły oporu.
Porządna fryzura to połowa sukcesu.
Książka: Osiedle Sielanka. Sąsiedzi