Problem nie przestaje istnieć, kiedy mówisz o nim głośno, ale nie ma nad tobą władzy w takim stopniu jak wtedy, gdy milczysz. Tak samo z sekretami. To jest jak związek przemocowy - przyznanie się do istnienia problemu, a potem wzięcie kogoś na świadka to początek drogi, która prowadzi do wyzwolenia.
Wiesz, co mi kiedyś powiedziała Konstancja? Nazwała to sekretem rodzicielstwa, który musisz sobie przyswoić w pierwszym roku życia dziecka, albo zwariujesz. "Jak bardzo byś się nie starał, one i tak zrobią sobie krzywdę. Odwrócisz się na chwilę i właśnie wtedy pierwszy raz twoja córka wykona obrót z plecków na brzuszek tak niedfortunnie, że spadnie z kanapy na podłogę.(...) A to dopiero początek. Nie uchronisz jej przed zdzieraniem kolan, nie zasłonisz piersią przed łobuzami w przedszkolu, nie zawsze będziesz przy niej podczas wieczornych powrotów do domu. Nie możesz i nie powinieneś, bo zadusiłbyś ją całkowicie."
Nie możesz oszaleć, bo muszisz być przy niej, gdy cię potrzebuje. Gdy trzeba podmuchać na skaleczone kolanko i pocieszyć. Ona musi wiedzieć, że jej ufasz i że twoja miłość jest bezwarunkowa. To jest ta siła, którą jesteś jej winien.
Nadanie pieszczotliwych przezwisk było najprostszym sposobem na zaznaczenie bliskości i praw, jakie przyznaliśmy sobie nawzajem. Prawa do uważania się za rodzinę. A to, że nikt inny nie odważyłby się ich użyć, tylko wzmacniało efekt wyłączności.
Nie można się do ludzi przywiązywać, za szybko umierają.
Kiedy życzymy sobie spokoju, sami nie wiemy, czym może on grozić.
Problem nie przestaje istnieć, kiedy mówisz o nim głośno, ale nie ma nad tobą władzy w takim stopniu jak wtedy, gdy milczysz. Tak samo z sekretami. To jest jak związek przemocowy - przyznanie się do istnienia problemu, a potem wzięcie kogoś na świadka to początek drogi, która prowadzi do wyzwolenia.
Książka: Szamańskie tango