Musiałam się mieć na baczności. Teraz naprawdę to poczułam. A jednocześnie było to dlamnie niesamowicie dziwne, że w ogóle coś poczułam. Że cokolwiek potrafiłam jeszcze czuć.Oprócz strachu.
Mimowolnie schowałam głowę w ramiona. Nienawidziłam siebie za to. Widziałam, jakzacisnął pięści. Na moment zamknął oczy. Domyślałam się, że go irytuję. Chciałam zniknąć.Skuliłam się jeszcze bardziej, złapałam za poręcz i zamierzałam wstać. Ale chwycił mnie za rękę.Delikatnie. I pociągnął z powrotem na schody.
Nie miałam nic do zaoferowania. Nikomu. Byłamnikim. Skażona i brudna. A jednak... nadal coś czułam. I to mnie nokautowało.