Widzisz, ostatnio ciągle miałem wrażenie, że Ukraina należy do tych Ojczyzn, w przypadku których szczęściem jest ich opuszczenie.
Z książkami było tak samo jak z irysami. Nie mogła ich wyrzucić ze swojego życia, a w dodatku na pierwszy rzut oka wszystkim wydawało się to zaletą.
Nie dziękuj, jesteśmy kwita. Mało, że podarowałeś mi pomysł na książkę, to jeszcze zrobiłam dziś taki dobry uczynek, że przy rachunku grzechów mogą mi go policzyć za dziesięć.
Miłość trzyma się właśnie na kłamstwie, prawie zawsze. Od drobnego kłamstewka, prawie zawsze. Od drobnego kłamstewka do kłamstwa, że miłość wciąż trwa. Taki krąg.
Jestem pewien, że większość moich kolegów nieprędko zauważy, że odszedłem z pracy, a moi byli sąsiedzi - że się wyprowadziłem. Nikim nie zostałem. A dokładniej - zostałem nikim.
Nie zdziwię się, jeśli zwyczajnie nie macie dokąd wracać. A nawet jeśli macie, to słyszałam, że z Europy do byłego ZSRR dobrowolnie wracają tylko wariaci i ludzie zmęczeni z Ojczyzną, co w praktyce na jedno wychodzi.
To wielkie szczęście - ufać temu, od kogo się jest zależnym. Więc lepiej ufaj.
Niespodziewana rozpacz rozstania z Ukrainą ukłuła go mocno i celnie.
Ukraina ostatnio wywierała przygnębiające wrażenie i gdyby nie było tych mostów, które wyraźnie dawały do zrozumienia, że chwilowo wszystko pozostaje mniej więcej w normie, to można by pomyśleć, że w pół roku uciekliby stamtąd wszyscy normalni ludzie.
Najpotężniejszy most, który dotychczas widział, łączył brzegi Dniepru - więcej nawet, niż łączył: spinał je niczym stalowa szekla, wbity głęboko w ziemię, nie dając dwóm częściom Ukrainy rozejść się w różne strony i jako tako utrzymując je razem.
Wszystkie podejrzenia zbladły, miłość własna została powściągnięta i osiadła w ciszy jak muł w zmąconej rzecznej wodzie. Pozostała tylko wdzięczność.
Warszawa zawsze wychodzi z tego cało, nawet jeśli trochę poturbowana przez turystów.
W cieniu nierozwiązanego do dziś konfliktu Sienkiewicz kontra Gombrowicz Polskę odwiedzali - w najróżniejszych okolicznościach - pisarze z całego świata. Za nic mieli spór o polskość, a czasem nawet o nim nie słyszeli. Pisali o Polsce z własnych, nierzadko zaskakujących perspektyw.
Widzisz, ostatnio ciągle miałem wrażenie, że Ukraina należy do tych Ojczyzn, w przypadku których szczęściem jest ich opuszczenie.
Książka: Dziesięć słów o ojczyźnie
Tagi: Ukraina, ojczyzna