Dzieci, których się nie pragnie, rzadko kiedy długo żyją.
Co to za ludzie, ci za domem? spytał w końcu. Ojciec przechylił głowę, widać odrobinę zakłopotany. Żołnierze, Bruno- odpowiedział. I sekretarze, i sekretarki. Pracownicy biura. Przecież już ich znasz. Nie wszystkich- odparł Bruno.- Chodzi mi o tych, których widzę z okna. - Tych w domkach, tam w oddali. Wszyscy są ubrani identycznie. - A oni- ojciec z lekkim uśmiechem kiwnął głową.- To nie ludzie, Bruno. Bruno zmarszczył brwi. -Jak to?-spytał, niepewny, co ojciec ma na myśli. - No w każdym razie nie w naszym rozumieniu tego słowa- tłumaczył dalej ojciec.
Odkrywam, że sprawia mi to perwersyjną przyjemność.
Kordula była jedyną podopieczną bez demencji, jaką się zajmowałam. Praca wyglądała u niej inaczej niż u wcześniejszych seniorek. Nie było stresu, który zazwyczaj towarzyszy opiekunce podczas pracy. Kordula planowała każdy dzień. Woziłam ją na terminy. Przygotowywałam posiłki, które były o stałej porze. Podopieczna nigdy nie narzekała. Czasami powiedziała, że coś jej smakuje.