- Chudszy - szepnął stary Cygan z gnijącym nosem, patrząc na Williama Hallecka, który razem ze swoją żoną Heidi opuszczał gmach sądu. Tylko jedno słowo, przesłane wraz z ciepłym, przesyconym duszącą słodyczą oddechem. Zanim Halleck zdążył się odsunąć, Cygan wyciągnął rękę i zgiętym palcem dotknął jego policzka. Jednocześnie rozchylił usta jak brzegi rany, ukazując parę poczerniałych pieńków zębów oraz czarnozielone dziąsła. Pomiędzy nimi przesuwał się język, który po chwili dotknął jego uśmiechniętych gorzko ust. - Chudszy.
- Chudszy - szepnął stary Cygan z gnijącym nosem, patrząc na Williama Hallecka, który razem ze swoją żoną Heidi opuszczał gmach sądu. Tylko jedno słowo, przesłane wraz z ciepłym, przesyconym duszącą słodyczą oddechem. Zanim Halleck zdążył się odsunąć, Cygan wyciągnął rękę i zgiętym palcem dotknął jego policzka. Jednocześnie rozchylił usta jak brzegi rany, ukazując parę poczerniałych pieńków zębów oraz czarnozielone dziąsła. Pomiędzy nimi przesuwał się język, który po chwili dotknął jego uśmiechniętych gorzko ust. - Chudszy.