Gdyby zostali w Nowym Meksyku, Kolorado, Connecticut czy dowolnym innym stanie, nigdy nie poznałaby Jamesa, nie przejechałaby się tramwajem i nie znalazłaby książki pana Griswolda. Choć niedawno przeprowadzili się do Kalifornii i właśnie pokłóciła się z kumplem, nie zamieniłaby tych dni na żadne inne. Jej brat miał rację - zawsze coś się traci. Albo zyskuje, w zależności od perspektywy.
(...) są ludzie, w każdej społeczności, którym się wydaje, że mają prawo oceniać innych, mówić, co ma prawo istnieć, co nie, dyktować innym, jak żyć. Ktoś taki może uważać, że tylko tacy, jak on mają prawo istnieć i nienawidzi każdego, kto jest inny albo kto się z nim nie zgadza. Ale to tylko zarozumiałe gnojki i mogą nam skoczyć. Problem pojawia się, gdy takie gnojki mają władzę.
PR to badanie per rectum (przez odbyt). Dlatego jeśli ktoś mówi wam, że zajmuje się PR-em, zawsze dopytajcie, co dokładnie ma na myśli.
Przełykam to jego "odejść", bo sama wielokrotnie chciałam to zrobić. A dokładniej w chwilach, kiedy paraliżuje mnie myśl, że w życiu może nie być nic więcej niż Bone. Pochłania mnie wtedy głęboka pustka i muszę przekonać samą siebie, że jestem zbyt młoda, by mieć tą pewność. Daj sobie jeszcze parę lat, zanim odejdziesz, Margo.