Wchodzi ksiądz, ruszają organy i się zaczyna. Wstajemy, otwarcie, rytuały, powitanie. - Witam wszystkich tych, którzy przyszli z własnej woli, i tych, którzy zawitali dziś do kościoła służbowo. - zagaja pyzaty klecha, a wszyscy na mnie. Ktoś pokazał na mnie palcem, ktoś coś warknął. A ja? Nic, niewzruszony, obejrzałem się, jakbym sprawdzał, czy to za mną akurat nie usiadł ten Judasz esbecki.
Żeby być naprawdę szczęśliwą, musisz tego chcieć. Choćby życie ci się skomplikowało, musisz zaakceptować to, co się stało, porzucić ideały i nakreślić nową mapę prowadzącą do szczęścia .