Odkąd umarł Mickiewicz, to tylko grafomani zostali.
Cud, miód i ubóstwo...
- Od dziecka mam ten problem (...). - Jaki? - Z odpowiednią wagą. No bo ja mam dobrą, prawidłową, tylko jestem do niej trochę za niska.
- Priorytety-srety-tety, panno Haniu. Nawet najbardziej dorodne winogrono prędzej czy później będzie rodzynkiem.- Że co?- A to, że każda piękna królewna w końcu dostaje zmarszczek i rośnie jej dupa.
Od samotnej chwili dużo lepsza jest chwila we dwoje.
Myśli coraz bardziej ją przytłaczały. Wirowały w głowie niczym beton w betoniarce i przysłaniały zdrowy rozsądek.
Lepiej być znanym pijakiem niż anonimowym alkoholikiem. (...). Anonimy kariery nie robią. Chyba że w prokuraturze.
Teraz człowiek potrzebuje osobnego talerza do śniadania na pigułki. Pastylki na niespokojne nogi, na pieczenie i swędzenie pochwy, na chrapanie, a nawet na porost włosów. Ja podziękuję, wie Hania. Pozostanę przy własnych metodach.
Nie przyszła góra do Mahometa, to wszedł Mahomet pod górę.
Każdy człowiek, choćby nie wiadomo jak interesujące prowadził życie, do prawdziwego spełnienia potrzebuje naturalnego wroga. Takiego, z którym się może porównać, a właściwie udowodnić sobie, o ile jest od niego lepszy.
Czasem, jak człowiek na coś bardzo czeka, to robią mu się takie omamy. Chata morgana normalnie.
Odkąd umarł Mickiewicz, to tylko grafomani zostali.
Książka: Bestseller
Tagi: mickiewicz, grafomania