Danka była jak wakacyjna nawałnica. Niby niegroźna, ale trzeba było ją przeczekać cierpliwie, żeby wyjść z niej suchą stopą.
Miłość jest bardziej niebezpieczna, można kochać albo nienawidzić. Przyjaźń nie jest taka radykalna. Przyjaciółki możesz nie widzieć latami, a gdy się spotkacie, to jakby tej przerwy nie było.
Jak to możliwe, że każdy z nas szuka miłości i potrzebuje jej jak ziemia deszczu, ale ta szczera i cicha wieczna miłość przegrywa w starciu z chwilową namiętnością.
Dopiero dzwonek na kolejną lekcję uwolnił klasę od polonistki, która jak zawsze zdążyła ich zatrzymać stwierdzeniem, że dzwonek jest dla nauczyciela, a nie dla uczniów.
Okazuje się, że moja wiedza o PRL-u ogranicza się do utartych schematów. Najwyraźniej niesłusznie, bo nawet wśród esbeków byli porządni ludzie.
Matki chyba rzeczywiście wiedzą i widzą więcej, niż się dzieciom wydaje.
Zachód słońca był istotnie wspaniały. Czerwona kula górowała na błękicie nieba. Stali wpatrzeni w ten cud. Chmury zabarwiły się na pomarańczowo, a słońce wolno skryło się za nimi, świeciło coraz słabiej i słabiej, aż wreszcie znikło. Na niebie pozostała czerwona łuna.
O wiele ciekawiej jest domyślać się niż wiedzieć na pewno.
Zarośla wykarczowano, a Szczytno od tej pory może być dumne ze swoich dwóch jezior, które otaczają brukowane, rekreacyjne ścieżki. Pięć kilometrów wkoło Dużego i rzut kamieniem wkoło Małego. Zgrzeszyłby ten, kto powiedziałby, że w Szczytnie nie ma gdzie wyjść.
Danka była jak wakacyjna nawałnica. Niby niegroźna, ale trzeba było ją przeczekać cierpliwie, żeby wyjść z niej suchą stopą.
Książka: Jezioro wspomnień
Tagi: nawałnica