Z autobusu właściwie bardziej wypadłem, niż wyszedłem, bo kierowcy nocnych traktują pasażerów z godnością, na jaką zasługuje transport kartofli.
Niektóre stereotypy są tak utrwalone, że choćby nawet człowiek kiedyś pojechał i zobaczył kraj i ludzi tam żyjących, pobył trochę wśród nich, a nawet nauczył się języka, to gdyby wrócił do Polski, dalej opowiadałby, że "nie widziałem, żeby ktoś tam jadł psa, ale podobno jedzą".
Każdy uważa, że bycie złoczyńcą jest ciekawsze, bo taki bohater ma szramy, blizny, a co za tym idzie, ma historię i jakąś głębię. W rzeczywistości nikt nie chce się zadawać z prawdziwymi złoczyńcami. I ja również czuję się takim arcyłotrem, szumowiną własnego życia.
Ślepe uwielbienie musiało w końcu przekroczyć masę krytyczną i powaga oraz szacunek przegrały z kpiną i szyderą.
Tapeta zdawała się już sama uciekać ze ścian, zawijając sie powoli przy suficie i podłodze. Jej kolor trudno opisać, ale było to coś na wzór zgniłej trawy po roztopach na wiosnę.
Ukułem sobie w głowie dziwną myśl, że oto nadchodzi moment przełomowy, graniczny i ostateczny: albo znów utonę w bezkresnym morzu rudej na myszach, albo spróbuję sił z rudą o zielonych oczach. Albo wyjdę z ropucha z kolejną szklana kochanką, albo podejmę ryzyko zdobycia tej prawdziwej.
Kobietom po prostu nie wybacza się potknięć, od których mężczyźni całego świata zaczynają każdy dzień.
Wśród moich rodaków mało jest ludzi zwyczajnie radosnych. Więc traktuje się ich jak odmieńców. W Polsce po prostu nie wypada być szczęśliwym, a przynajmniej nie powinno się tego okazywać. To w złym guście.
Może i niewiele rzeczy umiem w życiu, ale kłamcą jestem doskonałym. Nie potrafię tylko kłamać samemu sobie, nad czym wielce ubolewam.
Przy ślicznych dziewczynach zamieniam się w budyń i trzeba mnie potem zbierać.
Alkohol był w moim życiu obecny od zawsze. Wychowany w kulturze picia od najmłodszych lat, patrzyłem na świat nie przez różowe okulary, a przez zielone denka butelek.
Z autobusu właściwie bardziej wypadłem, niż wyszedłem, bo kierowcy nocnych traktują pasażerów z godnością, na jaką zasługuje transport kartofli.
Książka: Toska
Tagi: autobus, godność