To pan nie wiesz, co to jest miłość, gdy możesz rozumować.
(...) kto od klęsk upada, ten niczego innego nie wart, a kto niepowodzenia przyszłe w rachunek wciąga, ten tchórz.
Kiedyś podobna jej znalazła się na sądzie, ale to daleko stąd było, w Judei, i stanęła przed sędzią, który zabronił jej kamienować, ale to dawno było, a sędzia był Bogiem, Miłością! Odtąd nie powtórzyło się już na świecie, a kamienie trwają, stały się symbolem cnoty, gdy spadają na głowę jawnogrzesznicy; występku, gdy miażdżą uwodziciela.
Mnie nic nie boli, nie męczy, nie gubi, póki ziemi stanie i słońca! Zima jak troska, długo trwa, a lato, jak szczęście, mija chwilą... Oto wieki stoję i Bóg mi lata nigdy nie odebrał, przyjdzie słonce i ożywi każdego! Przyjdzie dzień co rany zabliźni!...
To jest drobiazg, ale zadaniem kobiety jest pamiętanie o drobiazgach. One stanowią o spokoju lub niepokoju domu, a dom to jest państwo.
Nudno ci tu, boś głuchy i ślepy na ten świat, co cię otacza. Te oczy i uszy otwierają się zwykle później w życiu, jeśli się w ogóle otwierają, bo większość ludzi organów tych nie posiada i zupełnie braku ich ani potrzeby nie czuje.
Rodzi się człowiek z gotową dolą i wyrokiem na całe życie. Jeden do wyzyskiwania i używania, na uznanie; miłość i niełaskę ludzką; drugi na doświadczenie od życia, pustkę, nienawiść i obojętność. Kiedy z sobą szczęścia nie przyniósł, żadnych wypłat nie ma taki na pracę(...)Praca uczciwa sama przez się daje spokój, a bieda cicho zniesiona , czyni człowieka głębszym i lepszym. Ten co najmniej ma dla siebie najwięcej ma w sobie.
Zasklepić się w swoich tylko sprawach, myśleć tylko o swojej biedzie, litować się tylko nad sobą, to znaczy nic nie rozumieć i nie być człowiekiem. I można w takim stanie zostać zbrodniarzem bezwiednym i wziąć na siebie największy ciężar, krzywdę ludzką, i życie, i ocucisz się poniewczasie z piętnem najgorszej hańby, bo wstydem! Wszystko inne to fraszka wobec tego!
Nie było mi przecie nigdy dobrze, abym na złe się buntował. Biedny byłem skrzywdzony i niepozorny. Jedni ludzie mnie wyzyskiwali, drudzy drwili, nikt mnie nie kochał(...)Dlatego mogę się obejść byle czym, znieść wiele i myślę, że choć wypłaty nie otrzymam, ja sam nie zawinię względem drugich. To daje dla samego siebie szacunek i cześć.
Zimna krew i stanowcza decyzja opuściły go zupełnie. Nie był to już dumny satrapa, nieprzystępny żadnej ludzkiej słabości i uczuciu; był to zwykły śmiertelnik dotknięty w samo serce, znękany, nieszczęśliwy.
To pan nie wiesz, co to jest miłość, gdy możesz rozumować.
Książka: Straszny dziadunio