?Recenzja?
Gdy tylko ujrzałam na samym początku, że inspiracją do jej napisania był zespół Coma, który uwielbiam, już wtedy wiedziałam, że przepadnę.
Jest to moje drugie spotkanie z autorem. Po książce ,,Dziewięć" wiedziałam już, że się polubimy. Tak więc nie tracąc czasu, sięgałam po inna z Jego powieści.
Książka zaczyna się dość nużąco, jednak już po chwili dostajemy pierwszy z naszych fragmentów akcji. Morderstwo. Krążymy chwilę w koło tego tematu, jednak autor skrupulatnie podrzuca nam wątki, które my uważamy za poboczne, aby za pewien moment pokazać nam, że jednak może oznaczać one coś więcej.
Zagłębiając się w tą historię odkryłam, że autor skrupulatnie operuje słowami, stosując pewnego rodzaju synonimy, mimo iż mógłby używać tych samych słów.
Dodatkowo opisy miejsc sprawiały, jakbyśmy byli obok i patrzeli na wszystko co otacza naszego bohatera. Mimo, że nie znam tego miasta i nigdy w nim nie byłam, potrafiłabym odnaleźć się w nim tylko po tym co otrzymałam od autora.
Później to już jest z górki. Akcja się toczy, trochę takie poplątanie z pomieszaniem, aby na końcu pokazać ci jak bardzo omijaliśmy pewne szczegóły, które już wtedy pokazały by nam obrys sytuacji.Książka tak mnie wciągnęła że towarzyszyła mi przez większą część mojego dnia. W kuchni przy przygotowaniu posiłku i nawet w wannie.
,,Widziałem, jak diabeł chodzi tam na palcach"A ja widziałam i wiedziałam, że się nie zawiodę.
Komisarz Marcin Zakrzewski, bohater bestsellerowego cyklu kryminalnego „Cienie przeszłości”, powraca! Na początku grudnia 1981 roku we Wrocławiu...
Porwanie, wyścig z czasem, walka o okup i nieobliczalny zabójca. Komu naprawdę zależy na ocaleniu ofiary? Porwana zostaje Karolina, nastoletnia córka...