Zaraz wracam Anity Scharmach jest niezwykle lekką i przyjemną książką, chociaż porusza temat trudny i bolesny dla głównej bohaterki.
Po 10 latach nieobecności Marta wraca do Polski. Musi zmierzyć się z tym, od czego uciekła, kiedy w wypadku straciła męża i dwie córki. Wraca odmieniona, zgorzkniała, niesympatyczna. Swój pobyt zaczyna od zwolnienia dziewczyny z recepcji hotelu, która zbyt głośno wyraziła swoje zdanie. Sama wie, że zachowuje się okropnie i że zraża do siebie ludzi.
W Polsce czekają na nią rodzice, brat i przyjaciółka. Niestety, Marta nie jest gotowa na spotkanie z rodziną. Odwleka wizytę, a nawet kontakt telefoniczny, boi się spotkania z ojcem. W końcu to przez niego zginęły jej małe dziewczynki.
Kobieta postanawia zacząć wszystko od nowa. Powoli oswaja się z nową sytuacją, stara się w racjonalny sposób wytłumaczyć sobie, że przeszłość już za nią, a teraz trzeba żyć teraźniejszością. Polska filia jej firmy nie zachwyca ani atmosferą, ani ludźmi, którzy w niej pracują. Przynajmniej pierwsze spotkanie wydaje się trudne dla wszystkich.
Marta chce na nowo odnaleźć spokój i szczęście. Przechodzi kilka przełomowych momentów, które uświadamiają jej, że 10 lat żałoby wystarczy, teraz trzeba iść do przodu. Stara się nawiązać na nowo relacje z rodzicami i bratem, a także przeprowadza rewolucję zawodową. Zastanawia się, czy i życie uczuciowe ma szansę jeszcze rozkwitnąć i czy pozna kogoś, kto stanie się dla niej ważny.
Autorka miała świetny pomysł na tę historię. Pokazuje cały wachlarz emocji, które towarzyszą żałobie, a także etapy zmagania się z nią. Kiedy Marta godzi się z zaistniałą sytuacją, przechodzi prawdziwą metamorfozę. Z wrednej i uciążliwej kobiety przemienia się w osobę łagodną, spokojną i życzliwą ludziom. Niesie pomoc tym, którzy tego potrzebują. Naprawia to, co zniszczyła i zaczyna cieszyć się dużym uznaniem oraz zaufaniem.
I chociaż Zaraz wracam jest książką pozytywną, od której ciężko się oderwać, ma też swoje mankamenty. Przede wszystkim trudno przyzwyczaić się do relacji między bohaterami. Emocje, gesty i słowa pojawiają się z niezwykłą prędkością. Kobiety, które niedawno poznały się, przytulają się do siebie, a wyznania miłosne padają w naprawdę krótkich związkach. Wypada to nieco nienaturalnie. Brakuje dystansu między bohaterami. Akcja toczy się zbyt szybko. Wszystkie wydarzenia następują niemalże równocześnie i trudno uwierzyć, że to wszystko mogłoby się przytrafić jednej osobie.
Zaraz wracam to niewymagająca lektura i mimo pewnych niedoskonałości warto po nią sięgnąć. Niesie pozytywne przesłanie, że życie bywa zaskakujące, a sytuacja może zmienić się z dnia na dzień. Dlatego nie warto stać w miejscu i rozpamiętywać przeszłości. Należy za to brać los w swoje ręce i nadać mu wymarzony kierunek.
Anna Mikołajska jest zdolną, odnoszącą sukcesy dziennikarką. Jej życie wydaje się idealne: przy kochającym mężu, w przepięknym mieszkaniu. Nikt nie wie...
Gosia jest bestsellerową autorką powieści obyczajowych, Maria pisze poczytne kryminały. Nie konkurują ze sobą bezpośrednio, ale ich wzajemna niechęć jest...