Zaraz wracam

Ocena: 4.53 (15 głosów)
Marta wraca do Polski ze Stanów Zjednoczonych po 10 latach nieobecności, gdzie wyjechała po tym, jak w wyniku wypadku straciła nie tylko ukochanego męża, ale także dwie córki. W Gdyni ma objąć stanowisko szefa w korporacji zajmującej się PR-em. Jednak to nie tylko powrót do ojczyzny, to także powrót do tragicznej przeszłości, z którą będzie zmuszona na nowo się zmierzyć.

Marta będzie musiała stawić czoła rzeczywistości i wspomnieniom, które w Gdyni wracają ze zdwojoną siłą. Wspierać ją będzie jej najlepsza przyjaciółka, rodzice, a także pewien przystojny mężczyzna, który spróbuje ją w sobie rozkochać.

Informacje dodatkowe o Zaraz wracam:

Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 2017-05-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-65351-33-3
Liczba stron: 304

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Zaraz wracam

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Zaraz wracam - opinie o książce

Avatar użytkownika - izabela81
izabela81
Przeczytane:2017-06-03, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki - 2017,

Niektórym ludziom wydaje się, że wyjeżdżając, zostawiając za sobą całe dotychczasowe życie, da się zapomnieć o przeszłości. Jednak można to tylko zagłuszyć, oddalić na bliżej nieokreślony czas. W pewnym momencie przeszłość się o nas upomni i trzeba będzie zamknąć ten etap życia. Tak było w przypadku głównej bohaterki Zaraz wracam

Minęło dziesięć lat. W tym okresie miałam różne znajomości, ale nigdy, przenigdy już nie kochałam. Moje serce było skamieniałe na jakiekolwiek uczucia. Nie umiałam przystosować się do świata, który zabrał mi moje życie.

Marta przed dziesięciu laty w wyniku wypadku straciła męża i dwie córeczki. Po tym tragicznym wydarzeniu wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Teraz wraca do Polski, by w Gdyni objąć stanowisko szefa w korporacji zajmującej się PR-em. Jej powrót w rodzinne strony sprawi, że będzie musiała zmierzyć się z przeszłością i bolesnymi wspomnieniami. Kobietę wesprze przyjaciółka i rodzice. Poza tym w jej życiu pojawi się pewien przystojny mężczyzna... Czy Marta da sobie szansę na szczęście i miłość? Czy przyjmie zmiany, jakie ofiarowuje jej los? 

Śmierć w moim życiu odebrała mi wszystkich, których kochałam, nie chciałabym widywać jej za często. Mogłabym tego po prostu nie udźwignąć.

Jak pogodzić się ze śmiercią? Jak odnaleźć spokój? I jak dalej żyć? Autorka nie podaje gotowych rozwiązań na to, by zaakceptować śmierć. Proces żałoby wymaga czasu, łez, buntu, złości. To dzieje się powoli, ale w końcu przychodzi taki moment, kiedy znów będziemy widzieć jasne strony życia. Dla Marty takim przełomowym wydarzeniem było spotkanie z wokalistą zespołu Golden Life, Adamem Wolskim, którego słowami jednej z piosenek udaje się zburzyć mur, jaki wokół siebie zbudowała. 

Autorka wykreowała bohaterów, którzy wydają się prawdziwi. Ujmują swoimi wadami, a ich zalety sprawiają, że jeszcze bardziej ich lubimy. Portret głównej bohaterki jest wyrazisty i wiarygodny. Portret głównej bohaterki jest wyrazisty i wiarygodny. Początkowo wydawała mi się kobietą zimną, wyrachowaną, zgorzkniałą wredną babą, zwyczajnie wkurzała mnie, co za charakterek... Nie okazywała żadnych uczuć, drwiła ze wszystkich, a mężczyzn traktowała jak obiekty swoich spełnień seksualnych. Jednak później przechodzi interesującą metamorfozę. 

Może i ja taka jestem, na zewnątrz twarda sucz, a w środku serce łamie się na milion elementów, które ciężko złożyć. Tyle że mnie ludzie postrzegają jako potwora, nie widzą we mnie człowieczeństwa. Oceniają, choć nic nie wiedzą.

Emocje w tej książce grają pierwsze skrzypce. Wraz z Martą przeżywałam całą jej tragedię i niesprawiedliwość losu. Jej ból był niemal przez mnie namacalny. Stracić trzy ukochane osoby jednego dnia... czegoś takiego nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Czytając tę historię, łzy same cisnęły się do oczu. Z drugiej strony nie zabrakło humoru. I bardzo dobrze, bo gdyby nie on, książka byłaby zbyt smutna. 

Anicie Scharmach udało się zaintrygować mnie fabułą, z wielkim zaciekawieniem śledziłam rozwój wypadków. Książka napisana jest przyjemnym w odbiorze językiem. Pierwszoosobowa narracja pozwala na bliższe poznanie bohaterów. Wszystko zgrabnie się łączy, nic nie jest napisane na siłę. Króciusieńkie rozdziały to jest to, co w książkach bardzo lubię. Dzięki nim można odnieść wrażenie, że czyta się jeszcze szybciej. Natomiast wątek z adopcją zwierząt ze schroniska to dodatkowy atut powieści. 

Zaraz wracam to powieść o żałobie, przebaczeniu, sile przyjaźni, która daje nadzieję, popycha do naprawienia błędów i przypomina, że każdy z nas ma prawo do szczęścia. Polecam!

Link do opinii

Zaraz wracam to współczesna powieść obyczajowa, w której przeplatają się wątki dramatu, powieści psychologicznej, romansu i… powieści erotycznej.

Marta przeżyła wielką tragedię. Jednego dnia musiała pożegnać ukochanego męża, który zginął w wypadku jadąc po prezent świąteczny dla niej, a kilkanaście minut po nim, musiała zmierzyć się z kolejnym dramatem, kiedy jej dwie córeczki również uległy wypadkowi. Troje najukochańszych osób opuściło ją tego samego dnia, w świątecznej atmosferze Bożego Narodzenia. Aby zapomnieć i pokonać ból, kobieta zadecydowała wyjechać za granicę. Rzucając się w wir pracy, pełna nienawiści do świata i losu, jaki ją spotkał, zaczęła zmieniać się w bezwzględną, bezduszną kobietę biznesu. Po dziesięciu latach, wydelegowano ją do pracy w Polsce. Wróciła. Kupiła piękne mieszkanie i postanowiła rozpocząć życie od nowa. Niestety, wspomnienia przeszłości zaczęły wracać jak bumerang, i chociaż najlepsza przyjaciółka Marty robiła co tylko mogła, przeszłość wracała, a z nią bolesne pełne wyrzutów echa. Ale czas goi rany i gdy w otoczeniu Marty pojawił się pewien mężczyzna, świat nabrał kolorów. Czy Marta potrafiła się ponownie zakochać? Jak ułożyły się jej w Polsce sprawy zawodowe? Czy odzyskała spokój i pogodziła się z przeszłością i z osobą odpowiedzialną poniekąd za śmierć jej dziewczynek?

Na wstępie napiszę, że chociaż nie oceniam książek po okładkach, bardzo spodobała mi się okładka tej książki. Spoglądając na nią, czułam, że coś mnie to tej książki przyciąga.

Nietuzinkowa historia, pełna łez, dramatu i nieoczekiwanych zwrotów, być może komuś wyda się zbyt banalna. Bohaterka początkowo bardzo irytująca, powoli zaczyna zmieniać się jak motyl. Odnajdując miłość, znajduje samą siebie i szczęście, które kiedyś utraciła.

Nie mogłam zrozumieć postępowania głównej bohaterki, większość kobiet, które doświadczyłoby takiej tragedii, zamknęłaby się w sobie, wpadła w depresję, a ona… Ona postanowiła karać wszystkich, którzy pojawili się na jej drodze za to, że los tak okrutnie JĄ potraktował. Z punktu widzenia psychologicznego, to chyba lekki absurd, ale wiadomo, że każdy odreagowuje inaczej.

Autorka w swojej powieści przedstawia nam kobietę, która budzi postrach konkurujący ze współczuciem. Ukazuje nam kobietę, której osobowość jest tak zmienna i nieprzewidywalna, że nie wiadomo, czy kochać ją czy nienawidzić. Niby kobieta silna, pełna nienawiści, dumy, w wielu sytuacjach, pozbawiona prawdziwej kobiecej godności, nagle zaczyna być CZŁOWIEKIEM. Zaczyna poddawać się magii uczucia.

Anita Scharmach dość nietypowo szarżuje emocjami. Najpierw bombarduje nas dawką zła, które pojawia się wszędzie tam, gdzie pojawia się ta „wredna zołza”, a potem nagle pozwala na inne emocje. I zagłębiając się w lekturę, małymi krokami zaczynamy kibicować tej „zasługującej na jeszcze jedną szansę” kobiecie.

Przyznam szczerze, że emocje często przeplatały się ze sobą, ba… niektóre były tak antagonistycznie do siebie nastawione, że nie wiedziałam w którą stronę mam się zwrócić. W jednym momencie czułam łzy pod powiekami, a w kolejnym miałam ochotę mocno tą bohaterką potrząsnąć.

Co mnie zaskoczyło w tej powieści? Ha, myślę nie spodziewałam się takiej dawki erotyzmu. Seks w wątkach romansowych jest mile widziane, ale dawno nie miałam okazji czytać o nim w takiej wersji. Oczywiście w niczym to tej powieści nie zaszkodziło, wręcz przeciwnie, dodało jej odrobinę  „pieprzyku”, ale wiem, że sporo moich koleżanek lubi „przeżywać” takie wątki.

Co mnie szokowało w tej powieści? No, tu mogę przyznać śmiało, że jak dla mnie zbyt duża ilość wulgaryzmów, i to wypływających z ust kobiety. Nie lubię, kiedy kobiety przeklinają, chociaż samej też czasami coś mi wyskoczy niecenzuralnego, ale widocznie autorka chciała tym podkreślić „zołzowatość” swojej bohaterki.

Jest to lektura nie tylko dla kobiet, chociaż myślę, że kobiety w większości będą jej czytelniczkami. Autorka w dość wyrazisty sposób pokazała, jak może zmienić się charakter człowieka i jego osobowość w obliczu emocji danego czasu. Udowodniła, że żaden człowiek nie jest tak do końca ani zły, ani dobry. Każdego z nas dopadają czasami różne „chochliki”

Polecam tę lekturę szczególnie paniom lubiącym literaturę obyczajową. W tej powieści wprawdzie dramat przeplata się z romansem, ale sama fabuła jest tak skonstruowana, że chwilami nie można się od niej oderwać. Jest to pierwsza książka tej autorki, jaką miałam okazję przeczytać, ale już dziś wiem, że nie ostatnia. Przede wszystkim mam nadzieję, na dalszy ciąg ponieważ zakończenie książki mnie trochę zaskoczyło.

Link do opinii
Avatar użytkownika - basia02033
basia02033
Przeczytane:2017-06-16, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2017, Mam, Przeczytane w 2017,
Zachowanie Marty było wręcz kary godne... dopiero poznanie jej faktów z życia w Polsce z przed dziesięciu lat usprawiedliwia wszystkie jej gorzkie słowa skierowane do napotkanych ludzi....każdy doświadczając tak ogromnej tragedii stałby się zły na cały świat...dobrze że znalazł się ktoś kto pomógł jej oderwać się od myśli o wydarzeniach z przed lat....ale czy to zakończy się happy endem? Czekam na dalsze losy :)
Link do opinii
Główna bohaterka Marta 10 lat temu straciła wszystko co dawało jej sens życia - męża, a także dwie córki. Nie mogąc pogodzić się z tragedią, uciekła z kraju. Teraz powraca, tak samo jak powrócą wspomnienia. Czy w końcu uda jej się zaakceptować wydarzenia z przeszłości i ruszyć do przodu? Czy zdoła spojrzeć ojcu w oczy? Anita Scharmach od początku dostarcza nam sporą dawkę emocji. Teraźniejszość miesza z przeszłością, dzięki czemu dowiadujemy się co takiego stało się 10 lat temu, dlaczego Marta nie może sobie z tym poradzić. Ale czy kiedy w jednej chwili traci się męża, a chwilę później również dwie córki, można żyć normalnie? Nie sądzę. Strata bliskich zawsze dotyka dogłębnie. Ale nie tylko nas, również najbliższą rodzinę. Nic już nie jest takie jak było wcześniej. Marta z dobrej kochającej żony i matki zmienia się pod wpływem tych tragicznych wydarzeń w zołzę pozbawioną jakichkolwiek uczuć. Źle traktuje swoich pracowników na których próbuje odreagować minione wydarzenia. Nie zdaje sobie sprawy, iż swoim pochopnym zachowaniem rani wiele osób. Życie jest niezwykle kruche, dzisiaj jesteśmy, a jutro może nas już nie być. Nigdy nie przewidzimy, co się wydarzy w danej chwili. Ból, trauma, wspomnienia wywołujące tylko płacz i smutek powracają ze zdwojoną siłą, a Marta musi stawić im czoła. Jeśli nie pogodzi się z tym co się stało, nie będzie mogła iść do przodu. Nie będzie mogła być znów szczęśliwa. Autorka napisała powieść, której nie mogłam odłożyć choć na moment. Od samego początku zagrała na moich emocjach, których nie potrafiłam opanować. Zdarzyło się, że łzy lały się ciurkiem. Bohaterowie powieści są niezwykle rzeczywiści wręcz namacalni. Czułam się, jakbym stała tuż obok i przeżywała wszystko razem z nimi. Czułam na sobie ból bohaterki i razem z nią cierpiałam. Dosłownie zostałam zmiażdżona jej przeżyciami (droga Anitko, tak się nie postępuje z czytelnikami ;) ). Żałoba naszej bohaterki trwała całe 10 lat. Przez 10 lat nie mogła się pogodzić z odejściem ukochanych jej osób. Przez 10 lat, dzień po dniu, nosiła w sobie ogromny żal i smutek związany z tą tragedią. Winiła wszystkich w koło, łącznie z jej zmarłym mężem. Nie zauważała, że tym sposobem krzywdzi nie tylko siebie, ale i swoich bliskich. Aż w końcu pewnego dnia się otrząsnęła i jakby przebudziła z tego złego snu. W końcu Marta przestanie obwiniać wszystkich w koło za zło jakie ją spotkało. Zrozumie, że życie składa się z chwil i nie każda z nich musi być tą najgorszą. Że trzeba umieć dostrzegać małe aspekty życia i cieszyć się nimi. W życiu bohaterki zajdzie mała rewolucja i to nie tylko zawodowa, ale również osobista. Pojawi się również Artur i Blanka. Kim są? O tym przekonajcie się czytając książkę. Anita Scharmach z niezwykłą miłością i czułością pisze również o zwierzętach, widać, że wiele dla niej znaczą w życiu. Kot Janusz (tylko te imię, tak ma na imię mój tata) skradł moje serce. Dzięki tej książce zrozumiemy, że nie tylko ludzie mają za sobą ciężkie przeżycia. Zwierzęta również czasem przechodzą przez piekło, które wyrządzili im ludzie. Osobiście takim ludziom, sama wyrządziłabym krzywdę bez najmniejszych skrupułów. No i zakończenie, które po prostu zbija z nóg. Tak się nie robi. Jak teraz czytelnik ma spać spokojnie? Takie zakończenie wskazuje na to, iż powinna powstać kontynuacja powieści. Zaraz wracam to książka, która dostarczy czytelnikowi niesamowitych wrażeń - od samego początku odbije na nim swoje piętno. Ukaże nam, iż każdy człowiek ma prawo do szczęścia, nawet, jeśli spotkała go w życiu ogromna tragedia. Lektura ta sprawi, że niejednokrotnie popłynie nam łezka z oka, ale również da nam otuchę i nadzieję na lepsze jutro. Polecam z całego serca!
Link do opinii
Avatar użytkownika - Helena2019
Helena2019
Przeczytane:2019-11-25, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2019,

Bardzo wzruszająca książka...

Link do opinii

Życie jest ulotne. Przekonała się o tym Marta, która w Wigilię traci męża i córki. Dziesięć lat trzeba, aby kobieta oswoiła się z tym faktem, przebaczyła, potrafiła o tym mówić i zrozumieć, że było to po coś. Na pewno sięgnę jeszcze po inne pozycje tej pisarki

Link do opinii

Nawet dobra, tylko denerwowały mnie iektóre niby śeiszne sceny. Jednak ogólnie ciekawa, wartka i nie nudna akcja. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - JoannaAPrzeCzyta
JoannaAPrzeCzyta
Przeczytane:2018-06-10, Ocena: 6, Przeczytałem, Recenzyjne, Posiadam, Polecam,

Książkę „Zaraz wracam” dostałam któregoś dnia od samej autorki wraz z cudną dedykacją i śliczną zakładeczką szydełka Bożenki M.
Historia tej przesyłki ściśle się łączy z planem pewnego prezentu urodzinowego, który miał być darowany bardzo szczególnej osobie (jak się potem okazało, tą osoba była właśnie Bożenka).
Pomysł prezentu był mój, wykonała go bardzo pieczołowicie Anita Scharmach... i tak z jednego słoiczka zrobiły się dwa. :)  dostała go nie tylko Bożenka, ale i ktoś jeszcze...

 


Powieść „Zaraz wracam” ścisnęła moje serce i trzyma do dziś. Przepłakałam znaczną cześć książki, przeżywałam wielki ból i gniew odczuwany przez główną bohaterkę Martę. A mimo to, nie jestem w stanie powiedzieć, że wiem co czuje matka tracąca dziecko. I mam nadzieję, że z pomocą tego na górze, nigdy nie będę musiała tego doświadczyć.
Po prostu sobie tego cierpienia nie wyobrażam.


Marta wraca do Polski ze Stanów Zjednoczonych po 10 latach nieobecności, gdzie wyjechała po tym, jak w wyniku wypadku straciła nie tylko ukochanego męża, ale także dwie córki. W Gdyni ma objąć stanowisko szefa w korporacji zajmującej się PR-em. Jednak to nie tylko powrót do ojczyzny, to także powrót do tragicznej przeszłości, z którą będzie zmuszona na nowo się zmierzyć.

Marta będzie musiała stawić czoła rzeczywistości i wspomnieniom, które w Gdyni wracają ze zdwojoną siłą. Wspierać ją będzie jej najlepsza przyjaciółka, rodzice, a także pewien przystojny mężczyzna, który spróbuje ją w sobie rozkochać.


„Zaraz wracam” to już druga powieść Anity Scharmach, która podbija od jakieś czasu serca czytelniczek. Dlaczego?
Z prostego powodu. Jest to powieść napisana wielkimi emocjami, doprawiona uczuciami i zawinięta w sporą dawkę empatii. Autorka porusza w niej motyw śmierci bliskich osób i obrazuje bardzo realistycznie konsekwencje jakie niesie taka strata w psychice i świadomości tych, którzy zostają opuszczeni. Samotność, gniew, bezradność oraz zrezygnowanie...wielka pustka, której nic zgoła nie zastąpi. Przeżycia, które Anita dogłębnie uchwyciła w swej powieści, w prosty acz piękny sposób, żyją i swoją intensywnością wkradają się w krwiobieg czytelnika.


„Najbardziej zawsze boję się rozstań
peronów pustych zimnych i szarych
pociągów, które ciągle są w drodze,
w których zamknięta odjeżdża miłość.


Najbardziej zawsze boję się godzin,
które są ciężkie i opuchnięte,
bo w nich nie twoje kroki na schodach,
bo w nich milczące krzesło przy stole.


Najbardziej zawsze boję się ciszy,
która zostanie kiedy ty odejdziesz,
w której zostanę z moim niepokojem
próbując chwycić chociaż imię twoje.” *


„Zaraz wracam” zmusza do bezwarunkowej refleksji nad życiem, nad jego kruchością i przewrotnym losem, który czasem wypełza zza zakrętu i ostrym nożem tnie naszą rzeczywistość. Zycie daje niektórym po tyłku, przygniata ciężarem cierpienia aż do samej ziemi...dlaczego? Dlaczego to spotyka ludzi? Dlaczego los odbiera nam czasem to, co najcenniejsze?
Nie wiadomo.


„Każdy ma swój krzyż, 
 
każdy boryka się z problemami,

ale to nie powód, aby zamknąć się w butelce.”


I właśnie takie przesłanie niesie ze sobą powieść Anity Scharmach „Zaraz wracam” .
Kiedy minie czas, rany się zabliźnią, a ból nieco zelżeje, człowiek powinien się otworzyć na innych. Często ten proces trwa latami, ale ważne jest, by żyć. Udostępnić swoje serce życiu, a nie zamykać się szczelnie i zatracać się w swoim bólu.

 


„Zaraz wracam” bolało mnie jak diabli! A zakończenie, które zaserwowała Anita...zostawiło mnie z bijącym sercem, pełnym strachu i niepewności. Szczerze mówiąc, przy tej ostatniej linijce miałam ochotę rzucić książką w ścianę…


Jeśli do tej pory nie sięgnęliście po „Zaraz wracam” Anity Scharmach to koniecznie śpieszcie nadrobić te zaległości!
Lojalnie jednak uprzedzam, że do powieści bez paczki chusteczek nie podchodźcie.


Na koniec powiem Wam jeszcze tyle, że teraz głupie „zaraz wracam” przestaje istnieć w moim słowniku.

 


Ps. Anitko, dziękuję Ci za talent i już wiesz, ale powtórzę, masz we mnie wielką wielbicielkę swego pióra. I niestety już się mnie nie pozbędziesz. Pisz dalej i dalej!


PS. Kochani, zdradzę Wam jeszcze, że niebawem nakładem wydawnictwa Lucky ukaże się nowa powieść Anity Scharmach :) Nie piszę tego bez powodu...gdyż będzie to druga część omawianej dziś książki „Zaraz wracam”.


 

Link do opinii

Po "książce roku" spodziewałam się czegoś więcej, płynnej ciekawej akcji... Niestety dla mnie powieść była zestawieniem sprzeczności - zła bohaterka stała się idealną i pozytywną, życie pełne okropnych tragedii - pasmem słodkiego szczęśćia, do tego wątki erotyczne niezbyt wysokich lotów... i zakończenie zaskakujące - kolejny mężczyzna zostawił karteczkę z informacją "zaraz wracam" - czy to wróży nową tragedię? czy też jest złamaniem fatum? niestety tego nie dowiemy się z kart powieści.. Ogólnie 3/6 - za to że powieść szybko się czyta i po kilku wieczorach można wyrobić swoje zdanie o jej treści, lekka kobieca literatura. 

Link do opinii
Inne książki autora
Sukces rysowany szminką
Anita Scharmach0
Okładka ksiązki - Sukces rysowany szminką

Po tym, jak Julia straciła narzeczonego w wypadku, wiedzie życie wypełnione pracą i opieką nad jej dwoma kotami. Myślała, że już nic dobrego jej nie spotka...

Miłość na gigancie
Anita Scharmach0
Okładka ksiązki - Miłość na gigancie

Czasem wystarczy zgubić kota, żeby Twoje życie stanęło na głowie! Magda Lewicka jest księgową daleką od typowych wyobrażeń. Nie nosi grubych szkieł...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Z pamiętnika jeża Emeryka
Marta Wiktoria Trojanowska ;
Z pamiętnika jeża Emeryka
Obca kobieta
Katarzyna Kielecka
Obca kobieta
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Oczy Mony
Thomas Schlesser
Oczy Mony
Rok szarańczy
Terry Hayes
Rok szarańczy
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy