O codzienności można mówić w prostych słowach, można opisywać ją kwieciście, można też opowiadać o wszystkich jej składowych, o elementach tworzących jej niepowtarzalny urok. O niuansach sprawiających, że dni różnią się od siebie, o krótkich blaskach szczęścia i chwilach smutku lub zadumy, o przemijaniu, o stracie i oczekiwaniu, o wszystkim, co sprawia, że naprawdę żyjemy opowiada wzruszająca powieść Katarzyny Ryrych Wdowie Wzgórze.
Tytułowe Wdowie Wzgórze to wzniesienie, na którym przycupnęły domy kilku starszych, owdowiałych kobiet. Stopniowo, zagłębiając się w kolejne rozdziały książki, odkrywamy codzienność Franciszki, która próbuje pozbyć się ze swojego mieszkania myszy. Poznajemy Władkę, która przez całe życie kochała innego mężczyznę, chociaż ze swoim mężem doczekała się pięknej córki, Stasi. Na kartach książki błądzi Salomea, piękna Żydówka, której prawdziwe życie zaczęło się dopiero po śmierci męża. Gdzieś nieśmiało wychyla się z kart Wdowiego Wzgórza oryginalnie ostrzyżona głowa Weroniki, która na przekór wszystkim statecznym matronom zaczyna kupować ubrania w lumpeksie młodej Celinki.
Książka Katarzyny Ryrych to jednak nie tylko splecione mocno losy kilku siedemdziesięciolatek. To, wbrew pozorom, pulsująca życiem opowieść również o ich dzieciach i wnukach. O planach, które rozmyły się gdzieś w przeszłości, o marzeniach, które nigdy się nie spełniły. Utkana z tysiąca przeplatających się nici opowieść Katarzyny Ryrych tworzy przed oczami czytelnika pełen barw – tych radosnych, ale też tych przygaszonych, czy wręcz depresyjnych – oryginalny kilim. Tutaj życie zdaje się zaczynać w momencie, gdy coś się właśnie kończy. Pewien etap – małżeństwo, związek – dobiega końca, a pozostawione jakby na pastwę losu kobiety muszą odnaleźć w sobie siłę, by żyć dalej. Czy przychodzi im to z trudem? A może śmierć małżonka okazuje się wyzwalająca i pozwala znowu choć na chwilę cieszyć się tym, co tłamszone było przez lata w niekoniecznie szczęśliwym związku?
Starość na kartach Wdowiego Wzgórza odmalowana zostaje w wielu różnych odcieniach. Każda z bohaterek żyje tak, jak chce: nadrabia często stracony czas lub godzi się z tym co nieuniknione. Szaleństwo miesza się z opanowaniem. Realizm ustępuje miejsca magii. Jednak tym, co bez ustanku wraca, są wspomnienia. Czytelnik ma okazję dowiedzieć się, dlaczego tak, a nie inaczej potoczyły się losy Salomei. Dlaczego córka Władki nazywana była Piękną Panią i co tak naprawdę działo się na północnej stronie Wdowiego Wzgórza.
Powieść Katarzyny Ryrych każe czytelnikowi zatrzymać się przy drobnych szczegółach, które nadają postaciom indywidualne cechy i tworzą z nich nietuzinkowych bohaterów. I chociaż akcja książki płynie leniwie, rozciąga się niczym leniwy kot na pluszowej kanapie w upalny dzień, mamy wrażenie, jakby powieść otaczała nas z każdej strony, jakby wydarzenia w niej opisywane stawały się centrum wszechświata. Autorka z ogromną dbałością o język i styl tworzy niezrównane opisy przestrzeni, które zdają się często mówić za bohaterów. Realizm magiczny wychyla się niemal z każdej strony powieści, która zabiera czytelnika do świata tak przecież bliskiego, ale wciąż trudnego do zdefiniowania. To historia o przemijaniu, godzeniu się z przeszłością i chwytaniu ostatnich promyków teraźniejszości, zatrzymana w setkach przepięknych, buzujących codziennością kadrów. To niemal gotowy scenariusz na znakomity film, po którym pozostaje wiele emocji do przepracowania.
Kobiety. Wyrastające ponad swój czas. Ponad miejsce w rodzinie, ponad środowisko, w którym przyszło im się urodzić i żyć. Malwina - mówiono, że nie tylko...
Nowa żona dziadka od razu wydała się Dominikowi podejrzana - ani nie wygląda na babcię, ani nie zachowuje się jak na babcię przystało. Nie robi na drutach...