Wampiry w wielkim mieście
Odkąd Roman Draganesti wynalazł w 1987 roku syntetyczną krew, wampiry nie były już niewolnikami żądzy krwi i mogły normalnie funkcjonować pomiędzy ludźmi. Jednak niektórzy z nich, Malkontenci, wolą siać spustoszenie i spijać jeszcze świeżą krew z niewinnych ofiar, powiększając jednocześnie swoje terytorium. To właśnie kilku osobników, którzy nie chcą iść z postępem i ewoluować, zaatakowało studentkę, Sabrinę Vanderwerth w Central Parku, a pobitej i pogryzionej nie wymazali pamięci o zajściu. Nic dziwnego, że dziewczyna w stanie histerii trafiła do kliniki na obserwację, bredząc wciąż o wampirach. Komuś, a dokładnie jej wujkowi Joe Proctorowi, doskonałemu psychiatrze i ekspertowi od ostrych psychoz zależy, by dziewczyna przebywała na oddziale zamkniętym jak najdłużej. Gra toczy się bowiem o osiemdziesiąt pięć milionów, które rodzice Bri zostawili jej w spadku, a funduszem powierniczym zarządza do czasu ukończenia przez nią studiów nie kto inny, tylko właśnie wujek Joe. Nic dziwnego, że wyszydza widzenia Sabriny, utrzymując ją i otoczenie w przeświadczeniu, że jest szalona.
Co może w takiej sytuacji zrobić najlepsza przyjaciółka? Oczywiście udowodnić, że krwiopijcy rzeczywiście istnieją, a książka „Ja cię kocham, a ty śpisz, wampirze” to zapis zmagań jakie z nadnaturalnym światem podejmuje Toni Davis. Banalny tytuł, który powoli zaczyna stawać się wizytówką Kerrelyn Sparks, zapowiada infantylną historyjkę typu wampirzego love story, ale jestem przekonana, że znajdą się fani takiej literatury. I bardzo dobrze, bowiem może oni wesprą bohaterkę w jej karkołomnej akcji. Nie wszyscy są przecież na tyle odważni, by wejść do gniazda żmij (czyli wampirów) i na dodatek zatrudnić się u tych panów ciemności na etacie.
Tym, co studentka socjologii na dodatek z ukończonym zarządzaniem, robi w mało rozwojowej pracy ochroniarza interesuje się szczególnie Ian MacPhie, tajemniczy Szkot owładnięty pragnieniem znalezienia partnerki na całe życie. Oczywiście musi być uczciwa, lojalna, ładna, inteligentna i szaleńczo w nim zakochana, a swoje polowanie zaczyna od utworzenia profilu w serwisie randkowym ssinglewwielkimmiescie. Po co jednak ma się umawiać na nieskończone ilości randek z wyjątkowo mało inteligentnymi (choć o dużych …”walorach”) nieumartymi, skoro ma w domu piękną Toni? A ze kilt jest wyjątkowo wygodnym odzieniem w pewnych sytuacjach, Ian nie waha się zaprezentować w pełni swoich wdzięków.
Niech wam się jednak nie wydaje, że miłosne igraszki dominują w powieści Kerrelyn Sparks (choć są temu bliskie). Mamy tu bowiem jeszcze walkę o uwolnienie Sabriny spod wpływu specyfików, którymi ją szpikuje wujaszek, a także wątek sensacyjny, powiedziałabym nawet - kryminalny. Na wynalazku Romatech Industries, firmy szefa Iana, zależy bowiem jednemu z Malkontentów, wyjątkowo brutalnemu członkowi rosyjsko-amerykańskiego klanu na Brooklynie, Jędrkowi Janow. Po specyfik pozwalający nie spać w nocy wampirom jest gotowy wtargnąć nawet do strzeżonego domu Romana. Nie wie jeszcze, jakie czeka go tu przyjęcie…
Nie będę nawet próbowała udawać, że „Ja cię kocham, a ty śpisz, wampirze” wzbudziło we mnie jakiekolwiek emocje. Moją uwagę przyciągnęła wyłącznie okładka książki, bo ta – podobnie jak w pozostałych powieściach autorki – zdecydowanie przykuwa wzrok, emanuje erotyzmem i zachęca do zakupu powieści. Wszystkim fanom Kerrelyn Sparks i serii o wampirach w wielkim mieście, które popijają sztuczną krew i napoje fusion, życzę jednak miłej (i strasznej) lektury. Pamiętajcie jednak, że nowoczesne wampiry wolą szatynki!
Cztery siostry zostały królowymi. Ostatnia... wykuje własną ścieżkę... Wychowana na przesiąkniętej magią Wyspie Księżyca Maeve jest przyzwyczajona do...
On jest seksownym (i nieśmiertelnym) celebrytą i może mieć każdą dziewczynę – nieumarłą i śmiertelną. Ale marzy o prawdziwej miłości… Ona...