Dawno temu przeczytałem pierwszą książkę Piątka, "Heroinę". A później kolejną. Przy trzeciej zorientowałem się, że coś tu jest nie tak, że autor nieznośnie powtarza te same rozwiązania, staje się przewidywalny. Przestałem wtedy czytać jego ksiązki, aż w końcu po 5-letniej przerwie sięgnąłem po nienajnowszą już powieść, opublikowanego w 2005 roku "Dobrego pana".
Książkę czyta się trudno. Tekst ma budowę szkatułkową, co oznacza, że główna historia zawiera w sobie całe mnóstwo mniejszych, drobniejszych historyjek, wstawek, wierszyków, opowieści, zapisów wizji, snów i fantazji. Wszystkie one wzajemnie się uzupełniają, przeplatają, znoszą, wykluczają bądź też są zupełnie bez sensu. Na dodatek czytelnik z pretensjami do spójnej, jasnej i ciągłej fabuły mocno sie zawiedzie. W ten sposób książka dekonstuuje iluzoryczną ciągłość życia, pokazuje, że życie nie jest pasmem odcinków telenoweli, że pomiędzy nimi są jeszcze kolorowe reklamy, zapowiedzi kasowych filmow i losowanie Totalizatora Sportowego. Albo, jeśli ktoś woli poważniejszy język współczesnej filozofii, że życie wykracza poza ramy czasowo-przestrzennego ciągu przyczynowo-skutkowego i nacechowane jest wymykającą się przygodnością.
To na poziomie formy. Co "Dobry pan" oferuje w swej treści? Głównie dwa tematy. Pierwszym jest tytułowe dobro. Okazuje się, że jego przesyt jest potworny. Czyste dobro zawiera w sobie element negacji, czyli zło (tu Piątek ujawnia się jako taoista). W świecie pełnym zła pojawienie się czystego dobra jest podejrzane, niepokojące, zaburzające ustalony schemat (dlatego superbohaterowie często działają poza prawem jako aspołeczni banici: Zorro, Batman, Punisher itd.). Druga kwestia dotyczy tożsamości i budowania jej na gruncie rodziny. Główny bohater czuje się niekompletny, ponieważ nie wie, kim byli jego rodzice. Prywatne dochodzenie w tej sprawie tylko komplikuje sytuację. W buddyzmie i hinduizmie, gdzie wierzy się w reinkarnację, popularne jest powiedzenie, że każdej istocie należy się miłość i szacunek, ponieważ w nieprzerwanym kręgu ponownych narodzin każda z tych istot, w pewnym wcieleniu, była naszą matką. Piątek potraktował ten pogląd bardzo poważnie i konsekwentnie.
Czy to Piątek dojrzał jako autor, czy ja dojrzałem jako czytelnik - nie wiem, ale "Dobry pan" zrobił na mnie... dobre wrażenie. Z pewnością jest to powieść eksperymentalna, bardzo nowoczesna. W przypadku tego pisarza to duże ryzyko, ponieważ jego wcześniejsze książki były cokolwiek niezwykłe, nastawione jednak na zwykłego czytelnika. Wyniesienie go na wyższy poziom abstrakcji w "Dobym panie" najzwyczajniej się nie powiodło, bo książka przeszła "bez echa". Jednak tak głęboka wiara w odbiorcę jest poruszająca.
Na każde niedzielne nabożeństwo T. zabiera ze sobą... gumowego prosiaczka. Przed laty ukradł go koleżance z pracy. Kobieta wkrótce zniknęła z jego życia...
Tomasz Piątek nie ustaje w swojej pracy śledczej. W najnowszej książce znajduje odpowiedzi na wiele pytań dotyczących człowieka, który od siedmiu lat rządzi...