Rozpalić ogień, żeby rozświetlić mrok
Uciekli przed demonami na wyspę. Zaczęli rozbudowywać osadę, jednocześnie otaczając ją murami. Bez pomocy Merlina – inteligencji wielowymiarowej – i jego maszyn byłoby to co najmniej mocno utrudnione.
Elan wie, że demony zrobią wszystko, by usunąć ludzi ze świata, w którym żyją. Teraz ma trochę czasu, aby zastanowić się, jak temu zapobiec. Przy okazji może zastanowić się też nad swoim życiem, nad wyborami, relacjami z innymi. By studiować tajemniczą księgę Droga rycerza. Okazuje się jednak, że czasu wcale nie jest tak wiele i znów trzeba zacząć działać. Elan ma spotkanie w Śnieniu – tajemnicza Trójca daje jej wybór: walka bądź ucieczka ze świata opanowanego przez demony. Elan wybiera walkę – decyduje się wyruszyć do Lemurii – ludzkiej metropolii, która stała się stolicą demonów. Rządzi nią demonessa, jaśnie pani Ser’Goth. Elan musi zapobiec przybyciu na Ziemię Starszych, których boją się nawet demony. Ma zniszczyć element przygotowywanego portalu. Pozostali na wyspie muszą zaś zlikwidować inny jego element tworzony przez demony na wyspie niedaleko Atlantydy.
Jaśnie pani (przez niektórych zwana jaśnie suką) Ser’Goth – królowa ziemskiego dominium i demon Drugiego Kręgu – wyczuwa, że coś się zmieniło. Coś zagraża jej dalekosiężnym planom. Musi wziąć sprawy w swoje… szpony, a przed przybyciem Starszych udać się zapobiegawczo na podbój kolejnego świata. Nie wie tylko, że na jej drodze stanie pewna drobna dziewczyna.
Cykl Atlantis Rising nabiera rumieńców. Drugi tom pod jakże jednoznacznym tytułem Miasto Demonów przynosi wiele niespodzianek oraz sporo towarzyszących im i przydatnych wyjaśnień. Powoli trafiają na swoje miejsce kolejne klocki w układance i czytelnik może lepiej orientować się w zasadach rządzących światem powieści. Lepiej poznajemy demony, historię upadku ludzkości i walk potężnych sił w różnych wymiarach wszechświata. Nie jest to wszystko zbyt ważne i poważne – to raczej mieszanka mitu o Atlantydzie, luźnych odwołań do biblijnego Edenu i walki jasnych aniołów z upadłymi, do magicznej mocy słów (runy jako język kwantowy!), mitu samotnego nieustraszonego bohatera (nastolatki) zmieniającego losy świata. Wszystko podane w lekkim popkulturowym sosie. Chwilami sceny są nie tyle straszne, co groteskowe.
W Mieście Demonów pojawiają się nowe postaci i to one dają tej powieści powiew świeżości. Chodzi zwłaszcza o dwójkę braci, Brokerra i Sindri, którzy mają wiele wspólnego z Kernem. Ich ironiczny, wisielczy, czarny stoicki humor zmienia wydźwięk wielu scen i przełamuje ich patos scen. Merlin okazuje się coraz bardziej groteskowy – ów widmowy wirtualny starzec bawi swoimi pomrukami i prawdziwie ludzkimi humorami, jakże podobnymi do tych u nastolatki, nękanej burzą hormonów. Dzieje się sporo. Jest miejsce na walkę, na iskrzące dialogi, na straszenie okropnymi demonami, na powtarzanie pewnych myśli jak mantry. Jest dużo niewyrafinowanej, a jednak mającej swój urok rozrywki. Tom jest dużo lepszy niż Rycerze Atlantydy.
W przyszłości ludzkość kolonizuje inne światy, eksploatuje pasy asteroid i wysyła swoje statki w ciemną przestrzeń, z której blask ich silników...
Wojna oficjalnie się skończyła i Sorilla, czując ciężar lat spędzonych w pierwszej linii, zdecydowała się odejść z armii. Czas odłożyć pancerz bojowy...