Zwyczajnie - miłość (XVIII) Na śmierć

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

dzielę na koncercie w parku. Miło nam. Nazywamy się Szóste Niebo i gramy tu dzisiaj w celu zachęcenia was do wsparcia misji w Afryce. Szczególnie chodzi nam o misję w Tanzanii. Z niej to przybyli do nas nasi koledzy Asun i Baba – Michał wskazał ich dłonią, a mężczyźni na powitanie zawerblowali na swych bongosach z szerokimi uśmiechami na ustach - wychowankowie naszych misjonarzy. Żyją dzięki misji i pomocy takich ludzi jak wy. Przybyli tu, aby prosić o pomoc dla swoich braci i sióstr, którzy tam zostali i dla których przetrwanie każdego kolejnego dnia to jedna wielka niewiadoma. – Po tych jego słowach na scenie pojawiła się Justyna. Zagadnięta przez Magdę wyjaśniła.
- Przepraszam za spóźnienie. Przyjechałam samochodem taty. Nie mogłam znaleźć miejsca do zaparkowania. Masakra zupełna.
- Jutra może nie być. – zapowiedział Michał i z wielką ulgą widząc Justynę - Takim utworem zaczniemy nasz koncert. Gramy dziś dla nich. Bądźcie z nami.
Pomiędzy poszczególnymi utworami wypowiadali się Asun i Baba przytaczając krótkie anegdotki z pobytu w misji. Opowiadał też misjonarz, który wrócił z Afryki, tańczyła młodzież z Domu Kultury swój egzotyczny taniec. Magda grała raz na skrzypcach, raz na klawiszach, to znowu na ksylofonie. Michał na gitarze i saksofonie. Magda zupełnie przestała myśleć o tym jakie wrażenie robią. Chodziło przede wszystkim o zaangażowanie ludzi do wsparcia misji. Wszyscy członkowie zespołu podchodzili do sprawy podobnie i dlatego było bez tremy w dobrej relacji z publicznością, swobodnie. Mnóstwo ludzi zebrało się wokół. Wiele osób tańczyło, wolontariusze z resztą bardzo zachęcali do wspólnej zabawy. Pogoda dopisała i koncert udał się bardziej niż się spodziewali. Po wszystkim podszedł jeszcze ksiądz odpowiedzialny za zbiórkę pieniędzy. Ktoś musiał z nim pójść, aby dokładnie ustalić dokąd skierować zebrane pieniądze, ale zanim poszli z nieukrywanym entuzjazmem i radością spytał czy byłaby możliwość zaangażowania zespołu w inną akcję, która będzie toczyła się za trzy tygodnie nieopodal. Coś tłumaczył, wyjaśniał, a wtedy obok pojawiła się Dagmara i objęła księdza ramieniem.
- Co tam wielebny? – spytała – Ja jestem menagerem zespołu i jak coś trzeba, to słucham.
Udało się. Postanowili wszyscy pójść do kawiarni, aby to uczcić. Razem z nimi poszła menagerka. Kobieta była przezabawna i w cudowny sposób potrafiła całe towarzystwo doprowadzić do śmiechu. Omawiali zasady swej dalszej współpracy. Ona przedstawiała im swoją wizję ich kariery, mówiła o pomysłach, które spróbuje zrealizować. Oni właściwie w tym momencie byli otwarci na wszystko. Tylko Michał siedział nieco przygaszony i raz po raz zerkał na Justynę.
- Zostaniesz w zespole? – zagadnął.
- Tak. – odpowiedziała krótko – Chyba, że mnie już nie chcecie.
- Kochana ty tu jesteś gwiazda numer jeden. Ty musisz być. – zawiadomiła Dagmara – A coś królewna się wahała? Myślała o rezygnacji? Pora przestać smęcić i brać się do roboty. Kariera czeka.
Różne tam takie mówili, zanim Dagmara oświadczyła, że musi lecieć. Wzięła od młodych numery telefonu, dała swoją wizytówkę i poszła. Zaraz po niej wstała Justyna informując, że też na nią pora. Michał wstał równocześnie proponując odprowadzenie do samochodu. Odmówiła. Michał na chwilę zawiesił wzrok na podłodze. Tak. Był zakochany po same uszy. Od dawna w jego głowie była tylko ona. Pisanie muzyki, wieczorki poezji to był tylko pretekst, aby móc się z nią spotykać i być blisko. Wczoraj jej powiedział co czuje, ona teraz go odsuwała. W takich momentach do świadomości, że ukochana osoba nie odwzajemnia uczuć dochodzi jeszcze ta, że zrobiło się z siebie idiotę. Niby – zakochać się to najnaturaln

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39