Zwyczajnie - mi³o¶æ (XI) Trudna prawda

Autor: zielona
Czy podoba³ Ci siê to opowiadanie? 0

¶li siê zdenerwuje. Narobi³am ba³aganu. To wszystko nie tak powinno wygl±daæ. – w jej oczach zebra³y siê ³zy. Spojrza³a na Dawida, a on siedzia³ obok zupe³nie spokojny. Siêgn±³ do jej d³oni i obj±³ j±. U¶miechn±³ siê.
 - Ja potwornie siê ba³em jak tu lecia³em, ale teraz czujê, ¿e bêdzie dobrze. Twoja siostra o mnie wie i brat i matka i jeszcze tu jestem. Musi byæ dobrze. Wszystko siê pouk³ada.
 - Ja nie wiem. Wszystko to… wszystko – nie mia³a s³ów, aby to podsumowaæ, ale do g³owy przysz³o jej co¶ innego. To mianowicie, ¿e tak ma³o o nim wie – Nie mówi³e¶, ¿e grasz na gitarze. – zauwa¿y³a.
 - Gra³em kiedy¶. Teraz to nie wiem. Du¿o jeszcze sobie chyba nie powiedzieli¶my, ale mamy na to przecie¿ ca³e ¿ycie. No nie? – tu patrz±c na ni± poruszy³ brwiami. By³o w tym co¶ tak ciep³ego i spolegliwego, ¿e nie wiedzia³a jak zareagowaæ. Pog³adzi³ jej w³osy rozsypane po poduszce, u¶miechn±³ siê i po³o¿y³ swoj± d³oñ na jej d³oni. Obj±³ j±. – Allach nas poprowadzi. – zapewni³.
Tutaj Magdzie serce przy¶pieszy³o ze strachu. Pomijaj±c wszystko, wiara by³a tu kwesti± której przeskoczenia sobie nie wyobra¿a³a.
 - O Bo¿e – westchnê³a tylko ciê¿ko i odsun±wszy jego rêkê, usiad³a. Objê³a g³owê. Chwilê tak siedzia³a, zanim spojrza³a na niego i zawiadomi³a. – Muszê siê przej¶æ. Wyj¶æ na zewn±trz i zaczerpn±æ powietrza. Wybacz, ale dla mnie to nie jest takie proste.
Poszli razem przez osiedle w kierunku zielonego skwerku. Jaki¶ czas szli obok siebie w milczeniu patrz±c to na mijanych ludzi i krajobrazy, to na siebie nawzajem. Magda próbowa³a ogarn±æ my¶li. U³o¿yæ jako¶ sposób rozmowy z ojcem. Zaplanowaæ co mu odpowie, je¶li ten spyta o ich przysz³o¶æ. Nie mia³a pojêcia co odpowie. Nie mia³a pojêcia co zrobi. Zerkaj±c na Dawida teraz, po tym czego ju¿ siê dowiedzia³a mia³a ochotê poznaæ go bli¿ej i daæ sobie i jemu szansê. Teraz stwierdza³a, ¿e to mo¿e nie jest tak ca³kiem beznadziejny pomys³. Pó¼niej Dawid spyta³ o zauwa¿on± na ulicy sytuacjê. Ot k³ótnia m³odych ludzi. Najwyra¼niej ma³¿eñstwa. On trzyma³ na rêku mo¿e roczne, p³acz±ce dziecko. Ona stoj±c w drzwiach otwartego samochodu szuka³a czego¶ w do¶æ obszernej torbie. K³ócili siê do¶æ g³o¶no. Dawid spyta³ o co siê k³óc±.
 - O to kto mia³ spakowaæ butelkê z piciem dla dziecka.
 - Dlatego w³a¶nie dobrze jest, je¶li jest jasny podzia³ obowi±zków i mê¿czyzna odpowiada za swoje, a kobieta za swoje. Wtedy nie ma k³ótni o to co kto mia³ zrobiæ.
 - I co? Pewnie kobietê widzia³by¶ przy garach i dzieciach, a mê¿czyznê realizuj±cego siê zawodowo. Tak? – pytaj±c podnios³a g³os z pretensj±.
 - To wynika z natury kobiety i mê¿czyzny. Kobieta rodzi i karmi dzieci, dba o wspólne gniazdo, a mê¿czyzna zapewnia utrzymanie rodzinie. Dba, ¿eby niczego im nie brakowa³o i chroni.
 - Co za zacofane, seksistowskie my¶lenie. – oburzy³a siê – Mo¿e u was tak jest. U nas kobieta i mê¿czyzna maj± równe prawa do rozwoju i realizowania siê w ¿yciu.
 - No ja wiem. Jak w Ameryce, ale przecie¿ mê¿czyzna nie mo¿e urodziæ dziecka, a kobieta bior±c na siebie obowi±zek utrzymania rodziny tylko dok³ada sobie obowi±zków. Wyt³umacz mi to.
Zaczêli rozmawiaæ o obyczajach, zerkaæ na siebie nawzajem, dyskutowaæ. Dawid nie do koñca zgadza³ siê z pogl±dami swojej ¿ony, ale s³ucha³ uwa¿nie, pyta³, przedstawia³ swoje argumenty. To by³a do¶æ rzeczowa rozmowa. Kiedy siedli na ³awce nad brzegiem Wis³y zerknêli na siebie.
 - Znajdziemy jaki¶ kompromis. – stwierdzi³ on po chwili. – Muszê siê jeszcze chyba trochê nauczyæ waszej kultury i zwyczajów.
 - Chyba musisz – potwierdzi³a ona.
W³a¶ciwie spacer przebieg³ w przyjemnej atmosferze. Przed powrotem do domu Magda zatrzyma³a swojego mê¿a. Ju

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz byæ zalogowany, aby komentowaæ. Zaloguj siê lub za³ó¿ konto, je¿eli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
U¿ytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39