Zwyczajnie - mi³o¶æ (XI) Trudna prawda
¯e niby ja odbieram mi³o¶ci magiê przez racjonalizowanie??? Wypraszam sobie. ¯e nie postrzegam mi³o¶ci jako z³o¶liwego dzieciaka ze skrzyde³kami, który kryje siê po krzakach i strzela z ³uku w kogo mu pasuje, ale jako si³ê rodz±c± siê wewn±trz naszego umys³u? Tak. Jeste¶my cia³em organicznym poddanym dzia³aniu praw biologii i ewolucji. Nasze upodobania, lêki, jak i pasje kszta³towane s± przez do¶wiadczenia nabywane od chwili poczêcia. Nawet nie mamy pojêcia jak wieloma informacjami dysponuje nasza pod¶wiadomo¶æ kieruj±c nas w danym momencie w tê, czy inn± stronê. Feromony – substancja chemiczna wychwytywana przez wêch informuje nasz mózg o w³a¶ciwym dopasowaniu biologicznym.(Dzieci ze zwi±zku maj± najwiêksze szanse byæ zdrowe.) Wra¿enia z odbioru bod¼ców wizualnych i s³uchowych daj± informacjê o sile i mo¿liwo¶ciach poradzenia sobie w przyrodzie i przetrwania osobnika. Zakodowane wzorce osób z którymi stykali¶my siê w trakcie naszego ¿ycia i zwi±zane z nimi emocje sprawiaj±, ¿e przy jednych ludziach zyskujemy poczucie bezpieczeñstwa, a przy innych nie. Liczy siê dopasowanie pod wzglêdem inteligencji, poczucia humoru. No i jest jeszcze szereg naszych w³asnych indywidualnych pasji i s³abo¶ci, oraz tkwi±ca w nas potrzeba afirmacji i akceptacji. Musimy odczuæ, ¿e dana osoba bêdzie w stanie nas przyj±æ bez zastrze¿eñ, nie odrzuci. Ka¿dy ma potrzebê przynale¿no¶ci i afirmacji, akceptacji bez zastrze¿eñ. Skoro wiêc kto¶ ma s³abo¶ci podobne do moich, lub pasje podobne do moich automatycznie budzi siê przekonanie, ¿e on zrozumie, zaakceptuje. Wybaczcie, ale nie wierzê, ¿e jaka¶ magiczna si³a pcha nas w ³apy osobnika, który nas krzywdzi. Je¶li kto¶ zakochuje siê w³a¶nie w takim typie to wynika to tylko z jego niskiego poczucia w³asnej warto¶ci. Kto¶ mu wmówi³, ¿e jest niewiele wart i nie wierzy, ¿e ktokolwiek inny przyjmie go takim jakim jest. Je¶li czujesz swoj± warto¶æ, lubisz siebie to nie pakujesz siê w zwi±zek z kim¶ kto bêdzie tob± pomiata³. Instynkty, mechanizmy psychologiczne. Trochê tak ma³o romantycznie? No bo to jeszcze nie mi³o¶æ. To zakochanie. Wiecie co jest magiczne?. Moment, kiedy po zadzia³aniu wszystkich powy¿szych mechanizmów patrzymy na drugiego cz³owieka i jego szczê¶cie zaczyna siê dla nas liczyæ bardziej ni¿ swoje w³asne. Kiedy ju¿ nie chodzi o to, ¿eby tego cz³owieka pozyskaæ dla zaspokojenia naszych egocentrycznych pragnieñ, ale jeste¶my w stanie wyrzec siê w³asnego szczê¶cia dla jej, jego szczê¶cia. Wtedy ¿adne kolejne osoby, obudzone instynkty, mechanizmy psychologiczne nie sprawi±, ¿e pójdziesz za kim¶ innym. Skoro ju¿ kochasz to kochasz na dobre i z³e. Bez wzglêdu na to czy ten drugi cz³owiek jest sprawny, czy uleg³ wypadkowi i wymaga opieki, czy jest piêkny, czy zestarza³ siê, zmieni³, zniedo³ê¿nia³ - nadal jest dla nas centrum ¶wiata. Dla mnie to jest prawdziwa magia i rodzi siê w naszej duszy, ale mo¿e byæ te¿ tak, ¿e siedzi sobie ten skrzydlaty, zmutowany dzieciak w krzakach, z tym tam ³ukiem i strzela. Pozdrówcie go ode mnie jak go spotkacie. Chocia¿ w³a¶ciwie… Jakby taki by³, to chêtnie bym go dorwa³a, ¿eby mu wyskubaæ parê piórek. Mniejsza z tym. Wracam do opowiadania.
U Magdy i Dawida zdecydowanie zadzia³a³a chemia, biologia i co¶ z obszaru duszy. Dla wielu wystarczaj±co, aby siê zakochaæ. Czy to wystarczy, ¿eby obudziæ mi³o¶æ? Jeszcze nie wiem. Czy wystarczy, aby pokonaæ przeszkody kulturowo – spo³eczne? To ju¿ inna kwestia. Te przeszkody niestety potrafi± rozdzieliæ ludzi wbrew wszelkim sprzyjaj±cym pr±dom biologicznym, duchowym, intelektualnym i innym.
Skoñczy³am na tym, ¿e Magda posz³a z matk± do kuchni i wyzna³a swej rodzicielce, ¿e dziecko, które nosi jest dzieckiem Dawida. Oczywi¶cie Anna nie mog³a spokojnie przyj±æ takiej wiadomo¶ci.
- Co ty mówisz? Dziecko co ty w ogóle mówisz? Dawid pojawi³ siê tu wczoraj. – próbowa³a uk³adaæ fakty.