Zwyczajnie - miłość (II) Niechcący ślub
Zgodziła się i ruszyli przed siebie. Nie szli daleko. Pulsujący rytm, i muzykę słychać było już na ulicy. Weszli. Migające światła, mnóstwo par na parkiecie, śmiech i gwar zagłuszany dźwiękami z głośników. Nie była pewna. Na początku miała ochotę wycofać się i uciec, ale on przyciągnął ją do siebie. Zaprowadził do baru. Była zmarznięta, więc zamówiła jakiegoś mocniejszego drinka na rozgrzanie. Faktycznie rozpalił natychmiast poczynając od przełyku. Zaraz potem Dawid pociągnął ją na parkiet. Torebkę zawiesiła sobie na szyi, aby mieć ją pod ścisłą opieką. On pokazał parę prostych kroków, poruszył jej biodrami, ramionami, uśmiechnął się i postanowiła poddać się, zapomnieć. Potrzebowała się zapomnieć. Za jakiś czas znów zamówiła alkohol, a potem wirowała w jego ramionach. Zdjęła żakiet, bluzeczkę rozpięła pod szyją po sam dekolt i oddała się jego dłoniom. Ruch, muzyka, bliskość ciał, zapachów, ocieranie się najpierw przypadkowe, a potem coraz bardziej intencjonalne. Zmysły z każdą chwilą działały mocniej. Kiedy tańczyli wolny taniec całym ciałem opierała się o niego, a krew szaleńczymi przypływami rozpierała ścianki skóry, wędrował dłońmi po jej placach, a jej kolana miękły, zbliżył wargi do jej warg i poddała się zaplatając ramionami jego głowę i kark, ulegając obezwładniającej pieszczocie pocałunku. Nie myślała już wcale. To on ją od siebie odsunął patrząc na nią z góry.
- Jesteś pijana.- zawiadomił - Lepiej odprowadzę cię do hotelu. Gdzie się zatrzymałaś?
……..