Pamiętnik wampira, rozdział V
1 lutego 1916 rok
Wróciłem. 3 miesiące ciężkiej katorgi, pracy, nauki i wiele wyżeczeń. Umierałem codziennie i to dosłownie. Nie miałem czasu nawet poukładać swoich myśli i zastanowić sie nad sobą. Zacznijmy jednak od początku. Przyjechałem na Syberię 1 listopada. Długo zapamiętam tą datę. Brata Anastazji Wladimira poznałem dopiero w grudniu. Na początku zajmował sie mną jego "syn", to znaczy wampir którego stworzył Wladimir, był to 30 letni wysoki mężczyzna, dobrze zbudowany, o ciemnych, zimnych oczach. Od momentu kiedy po raz pierwszy go ujrzałem wiedziałem że będzie ciężko. Zdziwiłem sie kiedy mi powiedział że będziemy trenować w dzień, a wieczorem kilka godzin spać, jeszcze bardziej zdziwiłem sie kiedy powiedział mi że miałem spać na dworze, w miejscu które sam miałem sobie zbudować. Pierwszy tydzień pracowałem nad siłą. Ciągle coś dźwigałem, biegałem z obciążnikami, to były katorżnicze treningi. Bieganie byłoby nawet fajne gdyby ciągle nie biegał za mną Danił, z batem w ręce i poganiał mnie jeszcze bardziej. Albo kiedy biegł przede mną i strzelał do mnie z łuku. Nie wiele pamiętam z tego okresu. W nocy marzłem z zimna, to była okropność i totalna katastrofa dla mojego organizmu. W drugim tygodniu miałem strzelać z łuku i kuszy. To znaczy najpierw oczywiście nauczyć sie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to że po wystrzeleniu sam miałem łapać strzały. Za każdą nie złapaną strzałe, była mi wbijana jedna w plecy albo w noge, bolało okropnie. W przerwach w strzelaniu biegałem po lesie, i polowałem. Tydzień trzeci przyniósł ze sobą jeszcze większe mrozy oraz treningi z bronią białą. Nauka szła w miarę sprawnie i szybko, najbardziej polubiłem miecz, oczywiście często i brutalnie dostawałem od Daniła, "ale to nic" powtarzałem sobie, przecież trening czyni mistrza. Danił był ode mnie kilkanaście razy szybszy, mam wrażenie że przy mnie nie starał sie, lekceważył mnie. Ostatniego dnia na pewno sam sie podłożył żeby dać mi wygrać. Czwarty tydzień, to nauka polowania, niestety było to polowanie na ludzi, dowiedziałem sie, że w polowaniu nie jest najważniejsza siła czy szybkość, jednak spryt i chytrość. Dlatego wampiry które atakują na wielkim głodzie często ponoszą porażke, bądź umierają, bo głód i pragnienie krwi przesłania im racjonalne myślenie i sprawia że nie zastanawiają się, lecz atakują jak zwierzęta. Wampiry owszem są zwierzętami, jednak inteligentnymi przewyższającymi ludzi i inne ziemskie zwierzęta.
Polubiłem nawet Daniła, był nawet normalny, no dobra może nie do końca, ale jednak coś było w nim dobrego. Kilka razy byłem na ich dworze (Wladimir i Danił byli parą). Zdziwiłem sie tym, że nie było tam w ogóle mężczyzn. Danił otwarcie powiedział mi o swojej orientacji. Może kobiety były dlatego żeby żaden z nich nie był o tą drugą osobe zazdrosny. Wladimir wybrał się na miesiąc w odwiedziny do Stanów Zjednoczonych, gdzie miał spotkać się z Radą Wampirów i przedyskutować kilka projektów, oraz jak poinformował mnie Danił udał sie tam na zasłużone wakacje. Przez ten pierwszy miesiąc stałem sie inny. Nauczyłem sie kontrolować emocje, panować nad swoim zachowaniem. Stałem sie lepszym wampirem, na pewno nie tak dobrym jak Danił, jednak on miał 200 lat, więc nie mogłem sie z nim równać. Przyszedł jednak jeszcze bardziej zimny grudzień, a z nim jeszcze bardziej zimniejsze i boleśniejsze dla mnie wydarzenia. Ale to nie jest temat na dzisiejszy wpis do pamiętnika. Na razie chcę o tym zapomnieć jak najszybciej...