Żeby się odnaleźć musieliśmy się zgubić…
Najpierw zrobiła to dla obywatelstwa, potem się zwyczajnie zakochała w facecie i miała tam już zostać z nim na wieki. Ciągle przekonywała mnie żebym przyjechała do niej, aż w pewnym momencie skusiłam się…”
Życie znów pokazało mi, że lekko nic wartościowego nam nie przyjdzie.
„W 2001r po świętach wielkanocnych zadzwoniła Dorota, oświadczyła wówczas, że ma wizę i bilety. Mogę przyjechać z siostrą do niej, więc spakowałyśmy się i wsiadłyśmy do autobusu. Nie stać nas było jeszcze na samolot więc rozpoczęła się nasza podróż autokarem... która zakończyła się w Londynie.
Trafiłyśmy na chorobę wściekłych krów. W Londynie przechodziliśmy kwarantannę. Ostatecznie cofnęli całą wycieczkę. Najbardziej było mi żal mojej siostry, która oskarżali o to, że jedzie za granice, a w domu zostawia małe dzieci i męża. Dla niej to było bardzo dotkliwe. Mnie odechciało się podróżowania, po tym co przeszłyśmy tam. Wszystko przepadło i trzeba było wrócić do Polski z niczym…
Uprosiliśmy kierowcę jakiegoś autobusu, żeby zabrał nas do kraju. Wysadził nas w Poznaniu. My mieszkałyśmy na wsi 50 km od Rzeszowa. Byłyśmy głodne i zrezygnowane. Weszłyśmy do jakiegoś butiku. Ponownie przyszło nam prosić o coś. Nie miałyśmy nic, kobieta pożyczyła nam pieniądze na pociąg do domu, dała bułkę.
Jak wróciłyśmy do swojej miejscowości przysięgałam sobie, że już nigdy więcej nie wyjadę z Polski, nie dam się tak targać i poniżać. Nie i już! Przyjaciółka cały czas dzwoniła do mnie, próbowała jakoś przekonać do zmiany decyzji, ale byłam uparta.”
A potem przyszła miłość, co miłością, jeszcze długo nie była…
„W 2003r poznałam mojego obecnego męża. Na dyskotece w modnym wówczas klubie On był przystojnym młodym chłopakiem, miał stateczną pracę, w sumie od 7 lat był zatrudniony w jednej firmie, dobrze mu się wiodło. Tak mi się wydawało, imponował mi. Ale wielkiej miłości jeszcze nie było. Bez fajerwerków tak bym to ujęła.
Ale w styczniu 2004r, gdy rozmawiałam z Dorotką wrócił temat mojego przylotu do niej. Pracowałam w hotelu i zapytałam mojego szefa co myśli o tym, żebym jeszcze raz spróbowała szczęścia w innym kraju. On zachęcił mnie do wyjazdu. Zadzwoniłam do Darka. Ku mojemu zaskoczeniu on powiedział, że poleci ze mną, bo zawsze chciał rzucić swoją robotę i coś innego poznać. Pozałatwiałam wszystkie formalności i ponownie spakowałam walizki… „
To był lipiec- miało zacząć się moje nowe życie.
„Przyjaciółka załatwiła pracę w hotelu dla Darka. On zaczął zaraz po naszym przyjeździe do Edinburgh, ja z Dorotą pojechałyśmy się rozerwać.
Zostawiłam mojego chłopaka, a sama pojechałam się bawić… może nie było to fair, ale wówczas zaczęło się poważniejsze uczucie rodzic między nami. Darek powiedział do mnie, że albo będziemy tutaj razem, albo wcale… To zostałam z nim...
Spaliśmy we 3 w pokoju. Uznaliśmy, że jak ma cos być między nami to potrzebujemy jakiegoś konkretnego lokum.
‘Sarenka’ staruszek u którego pracowałam załatwił mi mieszkanie. Boże, że są tacy ludzie… Ja go poprosiłam, żeby mi pomógł, a on po prostu to załatwił.