Zapach bzu cz-5

Autor: annakowalczak
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Renata, zejdź na ziemię nie bujaj w obłokach. Coś się tak bardzo zamyśliła? – spytała Kasia. – Przepraszam cię, ale musiałam ze szwagrem omówić pewną sprawę. Sama wiesz, że bywają takie chwile, w których mężczyzna potrzebuje porady kobiety. Mój szwagier, od czternastu lat jest wdowcem, sam wychował dwoje dzieci. Ale dzięki Bogu, już są dorosłe. Ewa ukończyła studia, w najbliższych dniach ma obronę pracy magisterskiej. Adam jest na drugim roku, studiuje biologie.

Renata ciepło się uśmiechnęła.

- Z takimi dziećmi, już nie ma problemów, bo na pewno chodzą własnymi ścieżkami?

- Nie wiem, czy uwierzysz. Ale dorosłe dzieci sprawiają więcej problemów, niż maluchy. Nie chcesz mi wierzyć, spytaj Kasię, ona wie najlepiej – wyjaśnił Witek.

Ich rozmowę przerwał Piotr.

- Kto będzie tak miły i dołoży złotówkę do piwa? Kupiłem bliźniakom lody i zabrakło do tego nektaru z pianką – rzekł przeliczając drobne.

Renata bez słowa wyjęła z kieszeni złotówkę i podała Piotrowi.

- Dzięki. Niech ci to, Pan Bóg w dzieciach wynagrodzi – zażartował. Chwilę popatrzył na Renatę, jakby się zastanawiał, co jeszcze powiedzieć. - Właściwie, dlaczego nie mieliście dzieci? – zapytał ciekawie.

- Sama nie wiem. Badania wykazały, że jesteśmy zdrowi oboje, jednak nie zachodziłam w ciążę – odparła pewnie.

- Mam rozumieć, że ty byłaś zdrowa?

- Oboje byliśmy zdrowi.

- A ja ci mówię, Renata. Skoro ty byłaś zdrowa, Rafał miał głuche jaja i dlatego nie mogłaś zajść w ciążę. Spojrzał na Witka i zrobił gest dłonią. – Powiedz braciszku, czy nie mam racji?

Witek ledwo ukrywając uśmiech - pokiwał głową.

- Nie wiem dokładnie, o co w tym wszystkim chodzi. Ale uważam, że na pewno masz rację – odpowiedział.

Renata nabrała w płuca powietrza i pokręciła głową. Już miała na języku, żeby coś palnąć, jednak się rozmyśliła. Kasia nie wypowiadała się na ten temat. W skupieniu, wycierała klejące po lodach, ręce swoich pociech. Renata spojrzała na umorusane buzie bliźniaków i uśmiechnęła się do nich.

- Jakie mają imiona, wasi synowie – spytała.

- Piotr i Paweł, bo właśnie w tym dniu przyszli na świat – pospieszył z odpowiedzią Piotr.

- Tacy są do siebie podobni nie pomylicie ich?

- My nie, ale Witek nie wie, który jest, który? Gdy woła Piotra, biegną oboje i odwrotnie tak samo – odpowiedziała Kasia.

Renata kątem oka spojrzała na Witka i spostrzegła, jego piwne oczy wpatrzone w siebie. Uśmiechnęła się do niego i przeniosła wzrok na Piotra.

- Dużo ludzi na plaży? – spytała od niechcenia.

- Nie, tylko wytrwali. Woda jest zimna i strasznie wieje. W słońcu jest nienajgorzej, ale niech tylko schowa się za chmurę, to zaraz odczuwa się przenikliwe zimno. Na jutro zapowiadają poprawę pogody, więc jest nadzieja, że jeszcze zdążymy się opalić. Właściwie, co dużo mówić. Zasłużyliśmy sobie na urlop, prawda Kasiu? – spytał żonę.

Kasia głośno się roześmiała i machnęła ręką.

- Lepiej nie wspominaj, Piotr. Już sama nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać, kiedy o tym wszystkim pomyślę.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
annakowalczak
Użytkownik - annakowalczak

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2018-12-26 19:20:59