Zapach bzu cz-4
Rankiem nie mogła podnieść głowy od poduszki. Przeciągając się, patrzyła zaspanym wzrokiem na promienie słoneczne, wdzierające się przez zaparowaną szybę, do pokoju. Prawdę mówiąc nie czuła się najlepiej. Bolała ją głowa, miotały nią dreszcze, a na żołądku stał jeszcze niestrawiony drink. - Boże, jestem nie do życia – zamamrotała pod nosem. Wielkim trudem wygramoliła się z łóżka i podeszła do okna. Unieście zaczynało tętnić życiem. Wczasowicze wracali z pełnymi siatkami zakupów, mężczyźni dźwigali kolorowe parasole, zanosiło się, że na plaży będzie tłoczno. Spojrzała na zegar, dochodziła dziewiąta. Nie zastanawiając się zbyt długo, zrzuciła z siebie koszulę, weszła pod natrysk i wzięła krótką kąpiel. Woda była dość chłodna, więc trochę ją orzeźwiła. Wycierając się raz przy razie miękkim ręcznikiem – zastanawiała się, od czego zacząć dzień. Ubrała się pospiesznie, podsuszyła suszarką włosy nie robiąc nawet makijażu – zaczęła schodzić schodami w dół.
Przed sklepem spożywczym, stała spora kolejka. Tak naprawdę nie bardzo miała ochotę na sterczenie w duchocie, ale z drugiej strony rzecz biorąc, była zmuszona kupić, co nieco. W pokoju nie miała nic do jedzenia, a nie mogła dopuścić, by pani Zofia ją dokarmiała. Ustawiła się długiej kolejce, znudzonym wzrokiem patrzyła na trzy młode dziewczyny uwijające się żwawo za ladą. Rozejrzała się na boki, ku ogromnemu zdziwieniu, ujrzała swoją serdeczną koleżankę, jeszcze za czasów studenckich. Z uśmiechem na ustach patrzyła, jak dyryguje ręką, wskazując drogę przyjezdnym turystom.
- Kasiu! Kasiu! – zawołała głośno.
Na głos swego imienia, Kasia poderwała się raptownie i spojrzała w stronę Renaty.
- Renata! – krzyknęła radośnie. – Powiedz, skąd się tutaj wzięłaś? – pytała niecierpliwie.
- Spadłam z nieba – odpowiedziała Renata, ściskając swoją dawną przyjaciółkę.
- Jak dobrze, że cię widzę. Nawet nie wiesz, jak o tobie myślałam. Gdzie mieszkasz?
- Tu na górze – wskazała dłonią.
- A my trzy ulice dalej, zaraz za kościołem. Dawno przyjechałaś?
- Dwa dni temu, rodzice mnie przywieźli podczas tej okropnej burzy.
- Słyszałam, że rozwiodłaś się z Rafałem. Renata pokiwała przytakująco głową. - Gdy się dowiedziałam, trudno było mi w to uwierzyć. Przecież tworzyliście idealną parę.
- Zbytnio mnie to nie dziwi. To się stało tak nagle, że nikt nie chciał w to wszystko uwierzyć.
- Chciałam do ciebie przyjść, ale nie wiedziałam, jak to zrobić. Nie byłyśmy za bardzo ze sobą zżyte i chyba tylko, dlatego zabrakło mi odwagi. Ale nie masz pojęcia, jak bardzo się ucieszyłam z tego niespodziewanego spotkania.
- Ja również Kasiu, gdyż nawet mi się nie przyśniło, że mogę ciebie tu spotkać. Nagadamy się za wszystkie czasy, nie sądzisz? – spytała Renata, śmiejąc się serdecznie do przyjaciółki – po chwili dodała: - Mylisz się Kasiu, że nie byłyśmy ze sobą zżyte. Jak tylko pamięcią sięgnąć, zawsze byłyśmy serdecznymi przyjaciółkami. Urwała się nasza przyjaźń dopiero wtedy, kiedy wyszłaś za mąż.