Wyścig z czasem
wilę busa. Pożegnaj mamę. – wyszedł nie odwracać się. Kobieta stała w oknie i ze łzami w oczach patrzyła za nim. Patrzyła jak jej syn idzie w kierunku mężczyzny, którego wcześniej widziała. xxx W akademiku usiadł do komputera i sprawdził w Internecie wszelkie zagadnienia związane z czasem i pogańskim kultem czasu, czy przemijania oraz wszystko co mógł znaleźć na temat plemion Sandomierzan. Nie było tego zbyt wiele, szczególnie jeżeli chodzi o interesujące go informacje. Nie odkrył nic nowego, potwierdziła się jedynie część informacji otrzymana od ojca w czarnej księdze. Ostatecznie poszukał jeszcze informacji na temat Marka Jachimskiego, nadal pracował na UW, ale był już profesorem. Sprawdził jego plan zajęć i pojechał na uczelnię. xxx Za grupką studentów wyszedł z sali brodaty mężczyzna na oko pięćdziesięcioletni. Jedyną osobą znajdującą się na korytarzu był Rafał. Podszedł do wykładowcy. - Przepraszam, czy profesor Jachimski? - Tak, z kim mam przyjemność? – Uśmiechnął się mężczyzna, aż siwa broda mu się lekko podniosła. - Nazywam się Rafał Małkowski. Chciałbym z panem porozmawiać na temat plemion Sandomierza. - Dyżur mam jutro o 15:30 zapraszam wtedy. Ale czy pan jest moim studentem, mam pamięć do twarzy, a pana jakoś nie kojarzę. – mężczyzna zamknął salę na klucz i odwrócił się do Rafała. - Nie, studiuję na innej uczelni. Jednak przypuszczam, że zna pan mojego ojca, Dariusza Małkowskiego. To on polecił mi spotkać się z panem – chłopak patrzył z nadzieją na wykładowcę, który się zamyślił. Widocznie szukał w pamięci ojca Rafała – Jakieś dziesięć lat temu kontaktował się z panem w sprawie obrzędów plemion pogańskich związanych z duchami czasu i ożywianiem zmarłych. - Tak, już pamiętam. Ale czemu cię to interesuje? – zdziwił się wykładowca. - Chciałbym poznać te obrzędy i całą ich historię. Interesuję się starymi wierzeniami moich rodzimych ziem. Na temat tego kultu jest mało publikacji, a ojciec mówił, że pan profesor wie bardzo dużo na ten temat. - Chodźmy na kawę. Normalnie musiałbyś przyjść na dyżur, ale skoro interesuje cię coś takiego i jesteś synem swojego ojca – mówiąc to uśmiechnął się bardzo serdecznie – to mogę poświęci ci trochę czasu. Mam akurat przerwę. Udali się do pobliskiej kawiarenki znajdującej się na Nowym Świecie, usiedli w ogródku, dzień był bardzo ciepły chociaż dopiero kwiecień. Zamówili kawy. - Dobrze to co już wiesz, żebym się nie powtarzał, albo co cię interesuje? Rafał opowiedział mu wszystko co dowiedział się z książki jaką otrzymał od ojca. W tym czasie kelnerka przyniosła zamówienie. Profesor z zainteresowaniem słuchał opowieści chłopaka. - No to chyba wiesz już wszystko. Co cię jeszcze interesuje? - Gdzie znajdę ludzi, którzy uprawiają jeszcze ten kult? Jeżeli to prawda to jak można powstrzymać Chaos? - Tego kultu nie ma od początków XX wieku. To wtedy pojawiła się ostatnia wzmianka o ludziach, który próbowali przywołać duchy czasu. Legenda mówi, że jedynym sposobem, żeby powstrzymać Chaos jest zabicie nosicieli duchów czasu. Kiedy duch znajduje się w człowieku jest uśpiony. Czasami mogą przychodzić jakieś dziwne sny, które wywołuje duch czasu, ale człowiek do końca jest nieświadomy tego co w nim jest. Ale to jest tylko legenda. Stare pogańskie wierzenie. - Mówił profesor, że Chaos ciągle szuka sposobu, żeby pokonać duchy czasu raz na zawsze, ale co jeżeli duchy czasu szukają skutecznej obrony i przygotowują się na ewentualny zamach Chaosu? - O czymś takim nie słyszałem. Skąd masz takie wiadomości? – zdziwił się profesor. - Nie to są tylko moje przypuszczenia. Tak sobie w tej chwili pomyślałem. Przecież one chyba też mogą chcieć się bronić. Nie sądzi pan? – Rafał wydawał się być podniecony tą myślą. Profesor spojrzał na niego ze zdziwieniem. - Czemu to pana tak bardzo interesuje? Niech pan mi powie jeszcze raz. – profesor spojrzał na zegarek – Ale już nie dziś. Niech pan przyjdzie do mnie jut