Wyścig z czasem
aleźć? Gdzie szukać? - Nie wiem jak ci pomóc z tym. Jedyne co wiem na jego temat to, że urodził się tego samego dnia co my. Rodzice mówili mi zanim zapadłam w śpiączkę, że były trzy rodziny z trzech miast. My mieszkamy w Łodzi, a dwie pozostałe w Radomiu i Warszawie. Pośpiesz się, nie wiem czy zdołam się jeszcze z tobą skontaktować, ale się postaram. Znajdź naszego brata i odszukajcie mnie – wstała i odeszła. Chciał za nią pobiec, ale kiedy otworzył drzwi od restauracji obudził się. xxx Cały tydzień Rafał starał się znaleźć jakiś ślad nosiciela trzeciego ducha czasu, bezskutecznie. Przeszukał wszystkie portale społecznościowe jakie znał, owszem znalazł bardzo dużo ludzi urodzonych tego samego dnia co on, bardzo wielu z Warszawy. Niestety nie wiedział w jaki sposób ma się z nimi skontaktować. Napisać wszystkim wiadomości „Cześć, jesteś moim bratem, którego nie mam?”. Może jeszcze trafi na jakiegoś psychola i co wtedy? Jeżeli zginie to nie odnajdzie ducha przyszłości, a skoro Chaos ma już sposób na uwięzienie ich w tym świecie to pewnie postara się, żeby nikt więcej nie zginął. Udał się do marketu, żeby kupić coś do jedzenia. Od tygodnia nie wychodził z pokoju w akademiku. Starał się za wszelką cenę znaleźć jakiś ślad. Od tego wszystkiego bolała go już głowa i miał wrażenie, że się dusi. Musiał się ruszyć, najlepszym rozwiązaniem w tej chwili była wyprawa po zakupy, półki w lodówce świeciły pustkami. Chodził między półkami marketu zbierając do wózka potrzebne mu produkty. Przy stoisku z warzywami zapatrzył się na ładną brunetkę. Dziewczyna podchwyciła jego wzrok i uśmiechnęła się nieśmiało. Potraktował to jak zaproszenie i postanowił ją zagadnąć. Dziewczyna ewidentnie na to czekała, nie ruszała się z miejsca. Stał wpatrując się w niego i uśmiechając delikatnie. Na moment zapomniał o całym zamieszaniu z duchami czasu, znowu był normalnym dwudziestodwuletnim chłopakiem, który zauroczył się przypadkowo spotkaną dziewczyną. Nie patrzył na nic tylko pchał przed siebie swój wózek. Spomiędzy półek wyszedł jakiś chłopak, którego Rafał nie zauważył i przypadkiem zahaczył ramieniem. Na sekundę wszystko zdawało się zniknąć, Rafał poczuł się bardzo lekki, jakby oderwany od ciała. Uczucie to jednak nie trwało długo. Po sekundzie znowu stał w markecie, obok stał jakiś chłopak, który obok nogi miał upuszczony koszyk. Ze środka lała się oliwa z potłuczonej butelki, wszystkie zakupy zalane były gęstą, tłustą cieczą. - Patrz jak łazisz chuju! – warknął chłopak. - Przepraszam, przypadek – powiedział Rafał. Mówiąc to spojrzał chłopakowi w oczy. Zobaczył w nich coś dziwnie znajomego. Chciał się jeszcze odezwać, ale nieznajomy zniknął powrotem między półkami klnąc pod nosem. Rafał znowu zaczął pchać wózek przed siebie zastanawiając się skąd mógł znać tego chłopaka. Zamyślony minął wpatrzoną w niego dziewczynę, która przestał się uśmiechać, zdziwiona sposobem w jaki została potraktowana. Spotkał jeszcze raz tego chłopaka w tłumie pasażerów autobusu, którym wracał do akademika. Chciał podejść, ale widząc jego wkurzoną minę zrezygnował z tego. Przyglądał mu się jedynie schowany w tłumie. Nieznajomy wysiadł na tym samy przystanku co Rafał. W akademiku nadal myślał o przypadkowo spotkanym chłopaku, a raczej o jego oczach. To te oczy przykuły jego uwagę, starał się przypomnieć sobie czemu są takie znajome. Przez głowę przeszła mu jeszcze myśl, że jest to trochę dziwne, że tak wspomina oczy. Coś podobnego zdarzyło mu się w życiu raz, może dwa, ale dotyczyło to oczu dziewczyn. Jednak to uczucie, które odczuwał teraz nie miało nic wspólnego z zakochaniem. Tym razem było to takie uczucie, kiedy nie można sobie czegoś przypomnieć, a nie chce to uczucie odejść. Do tego dochodziło dziwne porażenie i uczucie lekkości jakie miało miejsce gdy się zderzyli. To tym bardziej nie pozwoliło zapomnieć o tych oczach. Wstał i spojrzał na zegarek. Było już dawno po północy. Zabrał z łóżka piżamę i poszedł do łazienki.