„WYPADEK NAD NEWĄ”/ Krótki dramat, polecam.
„WYPADEK NAD NEWĄ”
(Zdarzenie miało miejsce na południe od Newskiego Prospektu, w okolicach Soboru Kazańskiego.)
AKT I
SCENA I
(Młody mężczyzna, w wieku około lat dwudziestu leży cały we krwi, na ulicy, mijają go obojętni przechodnie, zatrzymują się dwie starsze kobiety, z czasem tłumek rośnie...)
WSIESŁAWA
Cóż za piękny wieczór Galino. Śpieszmy do cerkwi. Dziś sam władyka Filaret sprawować będzie Wsienoszcznoje Bdienije. Wieliki prazdnik! Nie spóźnijmy się !
GALINA
Ach tak. Patrz, a co to ?
(obie przyglądają się młodemu człowiekowi lężącemu na ulicy)
Święty Serafinie! Toż to pijak i warchoł jakiś. Jak chrześcijanin może o tej porze tak bezwstydnie leżeć na bruku.Tfu! Ta dzisiejsza młodziez.Ani kszty godności
WSIESŁAWA
Doprawdy obrzydliwe. Tak się spić!
LĘŻĄCY MĘŻCZYZNA
Babuszki pomóżcie mi !
GALINA
Co?! Wódki chcesz? A poszedł precz!
WSIESŁAWA
(delikatnie pochyla się nad ledwie przytomnym).
Galino, ja tutaj żadnego alkoholu nie wyczuwam,całkiem trzeźwy. Zresztą, do czarta z tym ! Nie mamy czasu się nad tym zastanawiać. Nie możemy się spóźnić do cerkwi! Jak by to wyglądało?
Galina
Fakt, nie nasza to sprawa. Niech sobie leży.
Widocznie Bóg go czym pokarał za gorszące zachowanie.
(Pojawia się mężczyzna w średnim wieku, lekko łysiejący)
STOLARZ WOŁODIA
Trzeźwy powiadacie? Jak on tu się uchował? W tym kraju bez picia ni chuja! Może to złodziej jaki? Ukraść co chciał i mu mordę obili. Kradłeś ty co?
LEŻĄCY MĘŻCZYZNA
Wody, wody proszę...
STOLARZ WOŁODIA
(pochyla się)
Hmm, zobaczmy no tutaj. Palto całkiem porządne, akuratne. Trzewiki skórzane. Kieszenie puste, nie ,raczej nie złodziej.
(powoli zbiera się tłumek gapiów, rozlega się gwar)
STOLARZ WOŁODIA
Mówże kim jesteś! (cisza) Co? Ty języka w gębie zapomniał? A może Czuchon jaki? Co? mówić po ludzku nie potrafi?
(ciszę przerywa przechodząc nieopodal patrol carskiej milicji)
OFICER I
A cóż to za zbiegowisko ? Co wy tam tak oglądacie? Wsio nazad!