sami ocencie, fragment ksiazki
I znowu to samo….. kolejny wstrząs, kolejne załamanie nerwowe, co dalej, co robić? Może wyjść zobaczyć co robią inni? Ale po co… już wieczór zresztą podobno koniec już bliski, wszyscy tak mówią, każdy żyje z przeświadczeniem ze może to być ostatni dzień jego egzystencji. Oczywiście lad i porządek SA zachowane, wszystkie normy moralne SA przestrzegane aby do końca trwać w człowieczeństwie…. To dziwne bo zawsze myślałam ze kiedy już wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują koniec to tak zwane zezwięrzęcenie człowieka przed którym ostrzegają duchowni musi w końcu zaistnieć. A tu niespodzianka, cisza i spokój i to nieracjonalne poczucie obojętności…… Po co w ogóle trwać w tych samych zachowaniach i przyzwyczajeniach kiedy niechybnie jesteśmy skazani na zagładę? To chyba pozostanie dla mnie – 22 letniej pracownicy kliniki transplantologii zagadka…..
I
7.00 Poniedziałek, 13 marca 2046 Dzień dobry dr Bravado. Życzę miłego dnia pracy.
Każdego dnia rano ten sam żałosny komunikat wita mnie kiedy loguje się w systemie rejestracji pracowników. Czy nie wystarczyło by sama data? Przynajmniej to jedyna zmienna, no cóż mam to gdzieś idę dalej może dziś cos się wydarzy…. I się wydarzyło ! wchodząc do laboratorium zaczepiłam o tackę z jakimiś probiotykami która to pewnie ten idiota i debil Zakij zostawił zamiast zanieść do chłodziarki. Gdyby nie był protegowanym przełożonego to bym go wyśmiała i wyzwala od najgorszym łajz jakie chodzą po świecie… szkoda ze promieniowanie nie zamieniło mu mózgu w papkę został by przynajmniej zutylizowany… hehe. Cholera musze umyć łapy bo mam cale w tej mazi… Gdzie ta Maisa przecież sama nie będę tego sprzątać…
- dzień dobry Monica. Cos spadło? Już sprzątam. Maisa akurat przechodząc zauważyła dr. Bravado w laboratorium stojącą nad rozbitymi próbkami. Jako ze to ona załatwiła jej posadę w klinice czuła się zobowiązana do natychmiastowej pomocy chodziarz często nie lubiła humorów jakie jej towarzyszyły o godzinie 7 rano.
- OK. Nie pali się to wina Zakija nie powinien tego tu zostawiać, a propos gdzie on jest?
- Podobno został oddelegowany przez szefa do jakiegoś nowego projektu w skrzydle C. Ale sama Niewinem.
- no tak przez szefa – pomyślała Monica – w porządku dzięki Maisa potem go znajdę idę do łazienki.
Jak ja nie lubię tej jej służalczości! Mogła by po prostu to posprzątać i tyle….. i może jeszcze zapytać jak się czuje albo czy nic mnie nie boli? Totalna obojętność a przecież znamy się od czasów przeprowadzki….
Po starannym 7 minutowym umyciu dłoni Monika podąża jak zwykle do części laboratorium gdzie nowe organy tworzone SA z pojedynczych komórek pacjentów zakwalifikowanych do przeszczepu.
- o cześć jak leci? – zapytał Musad II lekarz w klinice i I laborant czyli częściowo przełożony Moniki ale pozostający z nią w koleżeńskiej relacji.
- cześć Musad wczoraj znowu był wstrząs – nie mogę się przyzwyczaić za każdym razem czuje się jak bym uciekała z rodzinnego domu jeszcze przed wojna.
- HAHAHAH – roześmiał się Musad – miałaś przecież wtedy chyba rok! Nie możesz tego pamiętać!
- mogę i pamiętam – nie słyszałeś o pamięci nabytej jeszcze w łonie matki? Ja mam ja poszerzona o najmłodsze lata.
- hmm, no tak – z politowaniem przyznał Musad robiąc przy tym swoje miny a ze nie miał w zwyczaju zbyt często chodzie do fryzjera ani golic twarzy wyglądał przy tym jak książkowy przykład ortodoksyjnego islamskiego bojownika.
- wiesz cos o Zakiju? Podobno poszedł do jakiegoś nowego projektu.