„WYPADEK NAD NEWĄ”/ Krótki dramat, polecam.
Dość!
Nie ma ciała, nie ma zbrodni, ukryję je, wrzucę do rzeki, nikt nie zauważy
Nikt mi niczego nie udowodni!
Ach Boże, cóż to mnie spotkało, mnie nieszczęśnika!
(Żebrak, nie namyślając się długo wrzuca ciało do rzeki, rozglądając się ukradkiem, czy nikt nie idzie)
EPILOG
Cóż, okazało się ,że mężczyzną, któremu nie udzielono pomocy był krewny Cara. Jakież było zamieszanie na dworze w związku z jego zniknięciem! Niestety, ani prosty lud, ani oficerowie, ani nawet arystokracja nie powiązała tych dwóch spraw ze sobą! Nie chcąc ukazywać nieudolności pewnych osób wymyślano różne bajki mające usprawiedliwiać zniknięcie arystokraty. "Na front poszedł, zginął jak bohater" grzmieli jedni. "Do monasteru, na mnicha", twierdzili zaś inni. Oczywiście, propaganda aparatu bezpieczeństwa wymyślała niestworzone historie o porwaniu zorganizowanym przez nienawistnych Polaków, Czuchonów, czy nawet "żadnych krwi" ludów kałmuckich. Ech, podobnież po dziś dzień, spacerując wzdłuż Newy usłyszeć można czyjeś o pomoc wołanie...