Wranglery, cz.1/2
– A po ile?
– Sto pięć, jak dla ciebie.
Szybko przeliczyłem w myśli. Cholera, może mi nie starczyć…
– Ile opuścisz? Nie mam aż tyle, może mi kilka centów zbraknąć na spodnie.
– To pożycz resztę i przyjdź. Nie jestem z Arki Zbawienia.
– Kurde, cały miesiąc wakacji poświęciłem, na nie robiłem. Chcę mieć za własne pieniądze. Opuść, co?
– Wielu tak gada.
– Pokazać ci kwitek z wypłaty? Dzisiaj dostałem. Całą chcę wymienić.
Spojrzał na mnie z ukosa, zawahał się i… machnął ręką:
– No dobra. Niech będę stratny. Wyjątkowo po stówie sprzedam. Ale ani grosza mniej. Pasuje?
– Dzięki. Starczy.
– Tylko się nie chwal, bo zaraz inni się zwalą. Samarytaninem nie jestem. Sprzedałem po sto pięć, jasne?