Wranglery, cz.1/2
– A chciałaś od razu wracać. Widzisz? Mówiłam zobaczyć, może coś w sklepach rzucą.
Ledwie się powstrzymałem przed parsknięciem ze śmiechu, słysząc ich podniecone głosy, Ale jaja! Baby myślą, że ceny są w złotówkach! Już chciałem wyprowadzić je z błędu i sprowadzić z obłoków na ziemię, ale w tym momencie drzwi do sklepu zostały otwarte i kobiety wpadły pędem do środka, jakby obawiały się, że ktoś może je ubiec. No to będzie cyrk!
Wszedłem za nimi. One już stały przy ladzie sklepowej i zamawiały materiały, wskazując je palcami i przekrzykując się wzajemnie:
– Proszę tego materiału pięć metrów! A tamtego obok… dziesięć metrów!
– A ja tego, tego i tego. Po pięć metrów każdy!
– Ja ten granatowy…
W tym czasie do sklepu weszło kilku innych klientów. Nie byli na zewnątrz przed otwarciem, nie słyszeli wcześniejszej rozmowy kobiecin. Teraz ze zdziwieniem obserwowali, jak ekspedientki odmierzały z beli i zaczęły odcinać tak duże ilości tekstyliów. Zdecydowałem się szybko wyprowadzić wiejskie kobiety z błędu:
– Proszę pań, ale te ceny za materiały są…
– Nie przeszkadzaj, chłopcze. My byłyśmy pierwsze!
– Ale chciałem tylko powiedzieć…